[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak, wiem - chlipnęła, ocierając łzy.
Hawk wrócił, tym razem prowadząc ze sobą Jenny.
- Masz koszulÄ™.
Justin włożył ją ostrożnie z pomocą Angeli i zapiął
pospiesznie parę guzików.
- Dzięki. Nie zapomnę oddać.
Hawk kiwnął głową.
- Dobra, Wainwright, jesteś wolnym człowiekiem -
oznajmił Michael, wracając. - Pielęgniarka z wózkiem
zaraz tu będzie.
- Mogę iść na własnych nogach.
- Taką mamy procedurę. Odstawią cię na wózku do
drzwi. - Odwrócił się do Archy'ego. - Zabierzesz go
swoim autem?
- Oczywiście, z przy...
- Prawdę mówiąc, nie jadę na ranczo - poinformował
ich Justin. - Zatrzymam siÄ™ u Angeli.
Minęło dobrych parę chwil, zanim to oświadczenie do
niej dotarło. Tymczasem Justin nie tracił czasu, wydając
rozkazy na prawo i lewo, niczym marszaÅ‚ek polny. Po­
prosiÅ‚ Hawka, aby odwiózÅ‚ ich do jej mieszkania, zarzÄ…­
dziÅ‚, by podstawiono mu tam jego samochód i dostar­
czono parę niezbędnych rzeczy z rancza i omówił ze
swoimi zastępcami dalszy plan działania.
Dopiero po dwóch godzinach zostali wreszcie sami.
czytelniczka
scandalous
- MogÅ‚eÅ› mnie przynajmniej spytać, zanim oznajmi­
łeś przed całą rodziną, że będziesz tu mieszkać - rzekła
z pretensjÄ… Angela.
- Gdybym cię spytał, to byś odmówiła.
To prawda, przyznała w duchu.
- Tym bardziej nie powinieneś był tego robić. Wiesz,
co twoja rodzina o mnie myśli.
- Tak, ale ciekaw jestem, czy ty wiesz - odparował
Justin. - Zawsze uważałaś, że moi rodzice cię nie lubią,
bo byli przeciwni naszemu małżeństwu. Tylko że nigdy
nie dałaś im szansy.
- Nieprawda. LubiÄ™ twoich rodziców, zawsze ich lu­
biłam. Co mogę poradzić, że nie pasowałam do ich ideału
synowej. - Doskonale wiedziała, że wybrali mu na żonę
najmÅ‚odszÄ… córkÄ™ potentata naftowego z sÄ…siedztwa. An¬
geli daleko było do wymarzonej kandydatki dla ich syna.
- Możliwe, ale ja wybraÅ‚em ciebie i oni to uszano­
wali. Jednak ty tego nawet nie zauważyłaś, bo byłaś zbyt
zajęta budowaniem wokół siebie niewidzialnego muru,
żeby nikt cię nie zranił. Może gdybyś nie odgrodziła się
od moich rodziców, to by cię nawet pokochali. Choć
z drugiej strony ja cię kochałem, a ode mnie też się
w końcu odgrodziłaś.
Zszokowana jego oskarżeniem, zaczęła go przekony­
wać, że się myli. Ale protest zamarł jej na ustach, bo
zaczęła podejrzewać, że Justin może mieć trochę racji.
Może rzeczywiÅ›cie odgrodziÅ‚a siÄ™ od niego i od Wain¬
wrightów?
- Nie wiem nawet, po co teraz o tym dyskutujemy.
To już nie ma najmniejszego znaczenia - uciął Justin
czytelniczka
scandalous
z irytacjÄ…. PodszedÅ‚ do baru, nalaÅ‚ sobie trochÄ™ wody i po­
piÅ‚ jednÄ… z piguÅ‚ek przeciwbólowych, które daÅ‚ mu Mi¬
chael. - Wytłumaczę wszystko rodzicom, kiedy się to
skończy i wyjedziesz do San Antonio. Ale teraz chcę,
aby wszyscy wiedzieli, że tu mieszkam.
- Dlaczego?
- %7łeby ten, kto próbował cię zabić, miał jasność, że
nie jesteś sama. Na wypadek, gdyby zechciał ponowić
atak.
- Rozumiem - mruknęła. - WiÄ™c robisz to jako sze­
ryf Lone Star County, aby zapewnić mi ochronę.
- Właśnie. To czysto zawodowy obowiązek, Angelo.
Chłód w jego głosie szedł w parze z chłodem
w oczach. I zranił ją bardziej, niżby mogła przypuszczać.
Trudno jej było uwierzyć, że w ciągu dwudziestu czterech
godzin stali się z kochanków uprzejmymi nieznajomymi.
- Rozumiem - powtórzyła.
Justin byÅ‚ gotów tolerować jej obecność, a nawet ry­
zykować dla niej życie, ale traktował to jako część swojej
pracy do czasu, aż znajdą Lenę. Potem ma wyjechać
i zniknąć mu z oczu.
Justin opadł na kanapę.
- Ta pigułka zaczyna działać. Zanim zrobię się śpiący,
chciałbym wiedzieć, czy masz jakieś pojęcie, kto może
chcieć cię zabić.
- Oprócz ciebie?
Spojrzał na nią z ponurą miną.
- Biorąc pod uwagę, że parę godzin temu przyjąłem
na siebie przeznaczoną ci kulkę, sądzę, że możemy mnie
wyłączyć.
czytelniczka
scandalous
Zawstydzona, że uraza i złość sprowokowały ją do
takiej niemądrej złośliwości, powiedziała ze skruchą:
- Przepraszam, to było nieładnie z mojej strony.
- Nieważne. A teraz pomyśl przez chwilę. Czy ktoś
mógł kazać cię sprzątnąć w związku z jakimś śledztwem,
które prowadziłaś przed przyjazdem?
- Nie. Przez ostatni rok pracowałam nad przypadkami
porwaÅ„. Głównie dzieci. Kilka spraw zakoÅ„czyÅ‚o siÄ™ wy­
rokiem, ale porywacze nie wyjdą jeszcze przez długie
lata.
- No tak... To znaczy, że mamy do czynienia z lo­
kalnym sprawcÄ….
- Chyba nie zdążyłam jeszcze wzbudzić w nikim aż
takiej niechęci. - Oprócz ciebie, dodała w myślach.
- Szereg osób wie, że pracujesz nad porwaniem Le­
ny. Ale oprócz Carsonów i Luke'a Callaghana nie mia­
Å‚aÅ› jeszcze okazji zaniepokoić nikogo swoimi pytania­
mi. Więc zostaje tylko twój związek z Rickym Mercado.
Parokrotnie widziano ciÄ™ w jego towarzystwie, odkÄ…d
przyjechałaś.
- W twoim też - odparowała. - I biorąc pod uwagę
nasze wzajemne żale i twój głośny protest przeciw mojej
obecnoÅ›ci w Mission Creek, byÅ‚byÅ› pierwszym podejrza­
nym, gdybym miaÅ‚a opierać podejrzenia na takich wÄ…t­
Å‚ych podstawach.
Justin spojrzał na nią wilkiem.
- MyÅ›laÅ‚em raczej o kimÅ›, kto ma na pieÅ„ku z Ri­
ckym.
Postanowiła nie podkreślać jeszcze raz, że łączy ich
tylko przyjazń. Jeśli po zeszłej nocy, gdy dzieliła z nim
czytelniczka
scandalous
łóżko i serce, Justin nadal jej nie wierzy, to już nigdy
jej nie zaufa. I nie miała zamiaru znów się upokarzać
i tłumaczyć.
- Dlaczego ktoś, kto ma kłopoty z Rickym, miałby
odbijać to sobie na mnie?
- Może sądzi, że jesteście więcej niż przyjaciółmi?
A może obawia siÄ™, że powiedziaÅ‚ ci coÅ›, czego nie po­
winien?
Miała już dość tych niedopowiedzeń i insynuacji.
- SÅ‚uchaj, Justin, może byÅ› przestaÅ‚ mówić półsłów­
kami i przeszedł do rzeczy.
- W porządku. - Odstawił szklankę z wodą i oparł
siÄ™ wygodniej. - Krążą plotki, że rodzina Mercadów szy­
kuje jakiś większy przekręt. Zastanawiam się, czy Ricky
ci coś o tym nie wspomniał i czy nie dotarło to do Del
Bria. Ten facet to paranoik. Ma obsesjÄ™ na punkcie se­
kretów. Gdyby choć przez chwilę pomyślał, że coś wiesz
i możesz stanowić zagrożenie, bez wahania kazałby cię
zlikwidować.
- Jest tylko jedno ale. Ricky nic mi nie wspominał
o żadnym przekrÄ™cie, wiÄ™kszym czy mniejszym. W ogó­
le nie rozmawia ze mnÄ… o interesach. A przy tych paru
okazjach, kiedy padło imię Franka, mówił o nim bez
sympatii. Nie lubi go ani mu nie ufa.
- SkÄ…d wiesz?
- Wezmy choćby dzisiejszy wieczór. Powiedział, że
idzie na tę kwestę tylko po to, żeby mieć Del Bria na
oku, bo podejrzewa, że coś knuje.
Justin spojrzał na nią z zamyśleniem.
- Między Del Briem a Johnnym Mercado istnieje
czytelniczka
scandalous
ostatnio wyczuwalne napięcie. Początkowo myślałem, że
to na skutek przejęcia rządów po Carminie przez Franka,
który wykołował Ricky'ego. Ale nie słychać o żadnym
rozłamie ani walce o władzę, a z tego co wiem, Ricky,
odkąd wrócił, stoi wiernie u boku Del Bria. Zgodnie
z moimi informacjami należy do jego najbardziej zaufa­
nych ludzi, co znaczy, że jest po uszy zamieszany w ten
numer, który szykują.
- No cóż, nic o tym nie wiem. Ricky nie porusza ze
mną tych spraw. Ostatnio rozmawialiśmy głównie o jego
ojcu.
- I co mówił?
- %7Å‚e siÄ™ o niego martwi. Podobno pan Mercado dziw­
nie siÄ™ ostatnio zachowuje.
- To znaczy?
- Mówi różne dziwne rzeczy. Jak na tym przyjęciu
w szpitalu, kiedy powiedziaÅ‚, że gdyby lepiej chroniÅ‚ żo­
nę, nadal by żyła.
- Isadora umarła na atak serca - zauważył Justin.
- Wiem. Ricky mi powiedziaÅ‚. I dodaÅ‚, że ojciec mó­
wi różne rzeczy bez sensu, a na dokładkę stał się jakiś
skryty.
- Co jeszcze pamiętasz?
- Tylko tyle, że ich zdaniem może być coś na rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl