[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się zaprzeczyć, Kim ogarnął smutek.
Niemniej postanowiła konsekwentnie kroczyć ob-
raną drogą. Nie będzie wywierać żadnych nacisków.
Harry sam musi dojść do pewnych wniosków. Mog-
Å‚aby natomiast uciec siÄ™ do bardziej subtelnych me-
tod...
Okazja nadarzyła się trzy dni pózniej. Przechodzili
przez park okalający szpital, a Harry zatrzymał się, by
podziwiać wiewiórki skaczące po starej brzozie.
 Jesteś mi coś winien  odezwała się Kim.  Sądzę,
że coś mi się od ciebie należy i chciałabym to dostać
właśnie teraz.
W twarzy Harry ego nie drgnął ani jeden mięsień.
 Proś, o co zechcesz. Zdążyłem cię poznać na tyle
dobrze, że wiem, że nie poprosisz o nic, czego nie
mogę ci dać.
 Chciałabym porozmawiać o Pauline Gregory.
Teraz twarz Harry ego pociemniała.
NOWE %7Å‚YCIE 107
 Nie ma o czym. Podałem ci fakty. Nie chcę mieć
z nią więcej nic wspólnego.
Kim nie dawała za wygraną.
 Chciałabym ci pomóc. Czujesz się okrutnie zdra-
dzony. To, co uczyniła, było straszne i odrażające.
Potrafię wczuć się w twój ból, ale chciałabym, żebyś
spróbował wyobrazić sobie, co ona wycierpiała.
 To, co ja wycierpiałem, starczy za nas dwoje.
 Na pewno? To ty rodziłeś w bólach? Pamiętaj,
urodzenie słabego wcześniaka jest nie tylko tragedią,
jest ogromnym rozczarowaniem. Czy ty to wszystko
przeżywałeś? Sam?
 Wystarczyło mnie zawiadomić! Pomógłbym jej!
 Czy ona o tym wiedziała? Gdybyś ty był na jej
miejscu, został przez kogoś odrzucony, prosiłbyś go
o pomoc?
Kim wolałaby, by Harry wpadł w złość, lecz on
zachował spokój i logicznie myślał.
 Znała mnie wystarczająco dobrze. Mam wady,
ale uważam, że mam też zalety. A gdybyś ty była na
miejscu Pauline, zwróciłabyś się do mnie?
Kim czuła na sobie jego wyczekujący wzrok.
 %7ładne okoliczności nie zmusiłyby mnie do tak
okrutnej zemsty, do jakiej ona się posunęła, przysyła-
jąc ci prochy dziecka. Ale musisz zrozumieć, że to
okrucieństwo mogło być aktem rozpaczy zbolałej ma-
tki. Oszukanej.
 Nie miała prawa czuć się oszukana.
 Teraz przemawiajÄ… przez ciebie emocje. Podaj
rzetelne argumenty.
 Czyżbyś brała jej stronę?
 Nie biorę niczyjej strony!  wybuchnęła.  Staram
108 NOWE %7Å‚YCIE
się wczuć w serce matki, która słusznie czy niesłusznie
uważa, że spotkał ją zawód, która straciła dziecko
i która chce się odegrać.
 Więc czego ode mnie oczekujesz?  spytał Harry
zimnym tonem.
 Niczego. Uważam tylko, że byłoby dobrze, gdy-
byś się nad pewnymi sprawami zastanowił i zrozumiał,
że ona nie była z gruntu zła. Straciłeś dziecko. Ale ona
też. Kto cierpiał najwięcej?
Harry długo milczał, potem rzekł:
 Dobrze, przemyślę to, co mi powiedziałaś. A te-
raz... przejdziemy siÄ™ jeszcze?
 Nie jesteś na mnie zły?
 Nie. Może jestem trochę zły na siebie. No,
chodzmy.
ROZDZIAA ÓSMY
Był pierwszy dzień pazdziernika. Kim miała dyżur,
gdy Harry zaczepił ją na oddziale i zakomunikował:
 Właśnie wracam od Chrisa. Złożyłem już oficjal-
ne wymówienie. Pracuję tylko do końca grudnia.
 Mam nadzieję, że będziesz w Australii szczęś-
liwy  odparła beznamiętnym tonem.  %7łałuję, że
wyjeżdżasz. Jako stażystka wiele się od ciebie nau-
czyłam.
 Będę szczęśliwy  zapewnił ją.
Kim wydawało się, że powiedział to ze zbytnim
naciskiem, lecz nie zdążyła się odezwać, gdyż drzwi
otworzyły się, mignęła w nich Erica i krzyknęła:
 Nathan Keen! Zatrzymanie akcji serca!
Harry natychmiast wybiegł z pokoju. Kim i Erica
podążyły za nim.
 Tlen, analiza krwi. Cito!  Harry w biegu wyda-
wał polecenia.  Ale najpierw...
Był już przy inkubatorze. Wsunął rękę w jeden
z otworówi położył dłoń na piersi chłopczyka. Potem
bardzo delikatnie nacisnął. Zaczyna masaż serca, po-
myślała Kim.
Udało się. Ekrany monitorów ożyły, wszystkie
wskazniki zbliżały się do normy. Po podaniu tlenu
sytuacja była opanowana.
Pobrano krew do analizy, posłano po przenośny
110 NOWE %7Å‚YCIE
rentgen. Harry zmarszczył brwi na widok białej plamki
wpłucu niemowlęcia.
 Posocznica  orzekł.  Tylko skąd się to do niego
przyplątało?  spytał retorycznie, a potem, przypo-
mniawszy sobie o funkcji instruktora, zwrócił się z na-
stępnym pytaniem do Kim:  Co teraz?
 Teraz czekamy na wyniki analizy krwi, a jak je
dostaniemy, przepisujemy antybiotyk.
 SÅ‚usznie. No to w takim razie czekamy.
Wspólnie przeprowadzona akcja ratowania życia
Nathana przynajmniej na chwilę zbliżyła ich znówdo
siebie. Kim postanowiła wykorzystać ten moment, to-
też gdy odpoczywali w pokoju lekarskim, pijąc kawę,
zaryzykowała:
 Teraz wiem, dlaczego zostałeś pediatrą. Po prostu
kochasz dzieci...
 Ktoś, kto nie kocha dzieci, nie będzie dobrym
pediatrą. To powinno być wpisane do zakresu obowią-
zków.
 Ale ty masz do nich szczególny stosunek. Dla-
czego?
 Lubię małych pacjentów, a zwłaszcza wcześ-
niaki. Te, które wydają się zupełnie bez szans na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl