[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I rzeczywiście, w owym czasie postawa Sił Powietrznych nie była jednoznaczna.
Wprawdzie na początku 1949 roku przyjęły one "twardą" linię konsekwentnego negowania
obserwacji UFO i opcja ta została oficjalnie potwierdzona w grudniu w końcowym, bardzo
krytycznym raporcie "Komisji Uraza" (zmuszonej mimo to do uznania 23% przypadków za
nie wyjaśnione), to jednak nie była ona jednomyślna. Najwy\sze czynniki w hierarchii
wywiadu, najpierw generał Cabell w notatce z lutego 1949 roku o potrzebach wywiadu (patrz
rozdział 3), a następnie generał Samford we wrześniu 1951 roku domagali się
zapoczątkowania badań z prawdziwego zdarzenia w sprawie UFO. Dziś, biorąc pod uwagę
wszystko, co wiemy o Roswell, mo\emy zadać sobie pytanie, czy nie było z ich strony
podwójnej gry. Jeśli w 1947 roku znaleziono rzeczywiście rozbite UFO, to z całą pewnością
byliby oni o tym poinformowani, i to w pierwszej kolejności. Nasilające się jednak tajemnicze
wizyty mogły być dla nich do tego stopnia niepokojące, \e uznali za niezbędne wznowienie
dochodzeń. Tak czy inaczej, aktywne obserwacje UFO stały się, ich zdaniem, konieczne.
Aby podkreślić ten przełom, nadano komisji nową nazwę B/ue Book ("Błękitna
Księga"). Dzielny porucznik Ruppelt, szybko awansowany do stopnia kapitana, postanowił
wykonać swoje zadanie jak najbardziej sumiennie, niezale\nie od okoliczności. Nie trzeba
było długo czekać, aby UFO znalazły się ponownie w orbicie du\ego zainteresowania. W
lecie 1952 roku pojawiła się fala obserwacji, która osiągnęła punkt kulminacyjny w tak
zwanej "karuzeli waszyngtońskiej". Zbulwersowała ona i zmobilizowała opinię publiczną. W
lipcu 1952 roku przez dwie noce z siedmiodniową przerwą odbywał się prawdziwy balet
powietrzny UFO, zaobserwowany nad stolicą przez licznych świadków cywilnych i
wojskowych, z ziemi i powietrza, bezpośrednio i na ekranach radarów.
W sobotę 19 lipca 1952 roku o godzinie 23.40 rozpoczęła się pierwsza seria
obserwacji. Trwała ona do godziny 5.30 nad ranem. Pierwszy odebrał zjawisko radar o
dalekim zasięgu -ARTC -70 mil (110 km). Zarejestrował on siedem odbić w odległości 15 mil
na południowy zachód. Szef kontroli ruchu powietrznego Harry Barnes zeznaje: "Od razu
wiedzieliśmy, \e to coś bardzo dziwnego. Ruchy obiektów ró\niły się zasadniczo od ruchów
zwykłych samolotów" (II). Obiekty te mo\na było śledzić tylko na odległość pięciu
kilometrów. Znikały z ekranu jak po gwałtownym przyśpieszeniu. Po sprawdzeniu
sprawności radaru Barnes połączył się ze swym kolegą w centralnej wie\y kontrolnej odległej
o 400 m i odpowiedzialnej za lądowania. Howard Cocklin potwierdził, \e nie tylko jego radar
odnotował równie\ te obiekty, ale i on sam zobaczył jeden z nich -błyszczące pomarańczowe
światło -na własne oczy! Obiekty rozciągnęły się po całym sektorze. Barnes połączył się z
wojskową bazą powietrzną w Andrews, poło\oną 16 km na wschód, na drugim brzegu
Potomaku. Pilot William Brady (zgodnie z dokumentem "Błękitnej Księgi") widział gołym
okiem w odległości około dwóch kilometrów od bazy du\ą pomarańczową kulę ognistą o
wyraznych konturach i ze smugą. Wykonała ruch kolisty, zatrzymała się, a następnie
odleciała z niewiarygodną prędkością i w mgnieniu oka zniknęła.
Poniewa\ oba lotniska, cywilne i wojskowe, wykrywały nadal kolejne UFO, w tym
pomarańczowy błysk na wysokości około 1000 m, ogłoszony został pościg, ale w bazie
Andrews trwały prace remontowe i trzeba było sprowadzić samoloty z bazy Newcastle w
stanie Delaware. Tu\ przed przybyciem samolotów -z wielkim opóznieniem, około godziny
3.00 w nocy -UFO się ulotniły,... by na nowo pokazać się po ich odlocie! Tymczasem kapitan
Pierman lecący na pokładzie DC-4 linii Capital Airlines obserwował przez czternaście minut
a\ sześć błyszczących, białych, szybko poruszających się świateł. Jak podaje kontroler
Barnes, obserwacje te pokrywały się w pełni z pelengiem radarowym. Pózno w nocy radar o
dalekim zasięgu AR TC zasygnalizował UFO nad inną wojskową bazą powietrzną, BoIling,
poło\oną nad Potomakiem. Baza ta wykryła z kolei UFO w postaci okrągłego bursztynowego
światła powoli przemieszczającego się przez kilka minut. W innym czasie trzy radary AR TC
na wie\y kontrolnej w Andrews i na wie\y kontrolnej w Waszyngtonie pelengowały przez 30
sekund to samo UFO, które następnie zniknęło jednocześnie z wszystkich ekranów. I jeszcze
dwie relacje dotyczące tej pierwszej nocy. Pierwsza pochodzi od sier\anta Davenporta, który
trzykrotnie widział, jak czerwony obiekt oddziela się z du\ą szybkością od UFO koloru
srebrzysto błękitnego, manewrującego na wysokości koron drzew. Drugą relację zło\ył
in\ynier radiowy Chambers. Wczesnym rankiem, nie znając jeszcze nocnych wydarzeń,
zaobserwował pięć poruszających się powoli i swobodnie dysków, które wychylone do
przodu oddaliły się gwałtownie po bardzo stromym torze .
Ruppelt opowiada z humorem, \e dowiedział się o wszystkim po dwóch dniach z
gazet przed wylądowaniem w Waszyngtonie, dokąd przylatywał w rutynowych sprawach.
Nikt nie pomyślał, nawet jego odpowiednik w Pentagonie major Foumet, \eby uprzedzić go w
Dayton o wydarzeniu. Co więcej, kiedy zdecydował się na osobiste zajęcie się tematem i
poprosił o samochód, spotkał się z odmową pod pretekstem, \e z wojskowych samochodów
słu\bowych mogą korzystać wyłącznie oficerowie od stopnia pułkownika. Dano mu nawet do
zrozumienia, \e jego pobyt w Waszyngtonie jest przewidziany wyłącznie na ten dzień; scena
godna filmu Doctor FOIAmour, a działo się to w czasie, gdy prezydent Truman za\ądał
przeprowadzenia śledztwa w tej tajemniczej sprawie! .
W następnym tygodniu, przed drugą fazą tej fantastycznej karuzeli, 26 lipca
wieczorem odnotowano kolejne, jednak znacznie rzadsze obserwacje. Zdaniem Ruppelta tym
razem jego koledzy w Pentagonie nie byli ju\ na szczęście zaskoczeni. Major Foumet udał się
w towarzystwie elektronika z marynarki wojennej, porucznika Holcomba, na stanowisko
radarowe AR TC na lotnisku. Zastali tam rzecznika prasowego Pentagonu, Alberta Chopa.
Wszyscy oni, wraz z obsługą radaru, mieli w czasie tej drugiej nocy mo\liwość obserwowania
powietrznego baletu UFO. Lotnisko w Waszyngtonie i baza w Andrews wykryły w krótkim
czasie zarówno wizualnie, jak i na aparatach radiolokacyjnych kilkanaście nie
zidentyfikowanych celów we wszystkich prawie kierunkach. Poruszały się raz powoli,
według obliczeń obsługi radaru z prędkością poni\ej 100 mil/godz. (160 km/godz.), innym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]