[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawdy?
- O tym, że złapałem panią i pani psa, jak niszczyliście bezcenną rodzinną
pamiątkę?
- Przynajmniej nie mielibyśmy kłopotu ze zmyślaniem tej opowieści -
odpowiedziała przekornie. - Nie musimy przecież mówić, kiedy to się stało.
- Niestety, Myra i Elaine już wiedzą, że ja jestem w Kendrick Hall
dopiero od tygodnia. Ludzie nie pobierają się w ciągu paru dni.
- Moglibyśmy się przecież zakochać od pierwszego wejrzenia. - Pandora
nie chciała się poddać.
- Moglibyśmy, ale tak nie było, prawda?
- Oczywiście, że nie - powiedziała obojętnie. Przypomniała sobie, jak
wyglądał, gdy zobaczyła go po raz pierwszy. Wysoki, silny, kipiący gniewem.
- Niestety - ciągnął Ran - już im powiedziałem, że była pani ze mną w
Afryce. Musimy się tego trzymać. Czy ma pani jakichś braci czy siostry?
- Mam dwóch braci. Ben chodzi jeszcze do szkoły, a Harry właśnie
otrzymał dyplom inżyniera. Pracuje w Londynie.
- Harry świetnie się nadaje. Dla naszych celów może pracować w Afryce.
Powiemy Myrze i Elaine, że spotkaliśmy się, kiedy pani przyjechała go
odwiedzić.
- Ale co będzie, jeśli spytają mnie o Afrykę?
- Sądzę, że Myra i Elaine również nie znają Afryki. Z pewnością widziała
pani w telewizji jakieś filmy dokumentalne. Musi pani tylko pamiętać, żeby
wypowiadać się w sposób ogólnikowy, a to chyba nie sprawi pani kłopotu.
- W porządku. - Pandora spojrzała na niego wrogo. - Tak więc
mieszkaliśmy w Afryce i wróciliśmy do Anglii, gdy dowiedzieliśmy się, że pan
odziedziczył Kendrick Hall...
- 33 -
S
R
- ...a teraz oboje entuzjastycznie traktujemy pomysł przyjmowania gości z
Ameryki - dokończył za nią Ran. - Temat nie jest zbyt skomplikowany. Czy
pani potrafi to zapamiętać?
- Jestem pewna, że nie będzie to takie łatwe - oświadczyła Pandora
ponuro. - One mogą mnie zapytać o coś, o czym nie mam pojęcia. Na przykład,
czy pan lubi brukselkę albo w jakich stosunkach jest pan z moją matką.
- Wątpię, żeby panią aż tak przesłuchiwały - powiedział trochę
zniecierpliwiony. - Jeśli spytają panią o coś, czego pani nie wie, musi pani
zmyślać.
- Ale bardzo by mi pomogło, gdybym choć cokolwiek wiedziała o panu.
- Co pani chce wiedzieć? - zapytał, znów rozdrażniony.
Jak by to było, gdyby mogła uśmiechnąć się do niego i wiedzieć, że
odpowie jej uśmiechem?
- Na przykład - odrzekła, unikając jego wzroku - kiedy są pańskie
urodziny, czy ma pan rodzeństwo, czy pan zawsze jest zirytowany. Coś w tym
rodzaju.
- Ja wcale nie jestem zirytowany - zapewnił z irytacją Ran. - Przynajmniej
nie byłem, dopóki nie zobaczyłem, jak trzydzieści tysięcy funtów rozbija się w
drobny mak na posadzce - poprawił się, a Pandora zakrztusiła się winem.
- Powinnam od razu wiedzieć, że to wszystko moja wina.
- No dobrze, powiedzmy, że irytuje mnie odziedziczony Kendrick Hall -
ustąpił trochę niezręcznie.
Kelner postawił przed nimi talerze. Pandora wzięła do ręki nóż i widelec,
trochę tylko ułagodzona.
- Prawie wszyscy byliby zachwyceni, dziedzicząc taki piękny stary dom.
- A w jakim to domu pani sama miałaby ochotę zamieszkać? Poza
wszystkim jest on zbyt duży dla kawalera.
- Kiedyś może pan założyć rodzinę - powiedziała, niby to zajęta gorliwie
kurczakiem.
- 34 -
S
R
- Nie. - Jego lakoniczność graniczyła z niegrzecznością i Pandora
zrozumiała, że najlepiej będzie nie poruszać w rozmowie tematu rodziny. Nic ją
zresztą nie obchodzi, że on nie chce mieć nigdy żony i dzieci.
- Niemniej pięknie byłoby mieszkać w takim domu. To takie
romantyczne. Wprost czuje się zapach stuleci.
- Z pewnością czuje się wilgoć - odparł prozaicznie Ran. - Czy wyobraża
sobie pani, ile kosztowałby remont?
- Trzydzieści tysięcy funtów? Spojrzał na nią ostro.
- To wystarczyłoby na pokrycie podstawowych kosztów, ale trzeba by
nierównie więcej zainwestować, zanim mógłbym zaproponować ludziom, by tu
zamieszkali. Pani może uważać, że Kendrick Hall jest romantyczny, ale jeśli
chodzi o mnie, sądzę, że to kosztowny ciężar. Poza tym, ten dom nigdy dla mnie
nic nie znaczył. Tydzień temu przyjechałem tu po raz pierwszy.
- Czy pański stryj nigdy pana nie zapraszał? - spytała Pandora.
Ran zaśmiał się niewesoło.
- Dla stryja mój ojciec był czarną owcą rodziny. Nie pozwalał wspominać
jego imienia, a ze mną nie chciał mieć nic wspólnego, nawet gdy uczyłem się
tutaj w szkole z internatem i na uniwersytecie.
- Musiał zmienić zdanie, skoro zostawił panu dom.
- Nie miał wyboru. Posiadłość jest majoratem, dziedziczonym przez
najbliższego krewnego płci męskiej, a Eustace nie miał dzieci.
- No to, co się stanie, jeśli pan także nie będzie miał dzieci?
- To już nie będzie mój problem - odrzekł z kamienną twarzą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]