[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cieniu zasłon. Czy dziś rano, podczas gdy Maria jeszcze spała, było coś między nimi?
Maria przymyka oczy, by lepiej widzieć tę kobietę, Klarę.
Ale widzi tylko drżące, nieruchome spojrzenie wbite w zasłony. Które nagle obróciło się na
Marię i przyłapało ją na gorącym uczynku.
Wtedy Piotr wstaje powoli, idzie do drzwi wyjściowych, otwiera je — oślepiający blask —
wychodzi. Mija dziesięć minut.
— Chciałabym, żeby już wrócił — mówi Maria.
Klara wzrusza ramionami: nie wie, gdzie Piotr się podziewa. I tak już zostaje, wpatrzona w
drzwi wejściowe, nie patrząc na Marię. Milczą aż do jego powrotu. Pali papierosa, którego
pewnie zapalił na tarasie.
— Ale spiekota — mówi.
Zsadzają Judytę z wysokiego krzesła.
— Gdzie byłeś, Piotr? — pyta Klara.
— Na tarasie. Szosa zupełnie pusta. Zostało jeszcze trochę manzanilli w karafce.
Maria wlewa ją sobie do kieliszka.
— Mario, proszę cię — mówi Piotr.
— Nareszcie czuję zmęczenie — mówi Maria. — Ale to już naprawdę ostatni kieliszek.
— Nie można jeszcze wyjeżdżać, prawda, Piotrze, w ten upał? — pyta Klara.
I pokazuje ziewającą Judytę.
— Ależ mowy nie ma — mówi Maria. — Mała musi się trochę przespać.
Judyta grymasi. Piotr bierze ją na ręce i niesie na wielką kanapę stojącą w rogu hallu.
Judyta nie oponuje. Piotr wraca do Marii i Klary. Klara nie może oderwać oczu od niego,
prowadzi go całego spojrzeniem, gdy wraca. Piotr siada z nimi w loży. Trzeba poczekać, aż
Judyta skończy popołudniową drzemkę.
— Już śpi — mówi Piotr obejrzawszy się na dziecko.
— Zabralibyśmy go do Francji — ciągnie Maria. — Może zaprzyjaźniłby się z nami? Kto
wie?
— Nigdy tego nie będziemy wiedzieli — mówi Piotr i uśmiecha się — nie pij już, Mario.
VIII
— Jaka jestem zmęczona — Maria zwraca się do Piotra — wydaje mi się, że łatwiej
przemóc wszystko na świecie niż to zmęczenie. Postaram się zasnąć.
Maria jest łagodna. Piotr przyzwyczaił się do tej łagodności, tak jak przyzwyczaił się
niegdyś do jej ciała. Uśmiecha się do Marii.
— To zmęczenie nie jest jednorazowe — mówi Piotr — tyle się na nie złożyło, wszystko,
do słownie wszystko. Czasami wypływa na powierzchnię. Dzisiaj, na przykład. Wiesz
przecież dobrze.
— Człowiek zwykle przecenia własne siły — mówi Maria — wydaje mi się, że dobrze
będę spała.
— Ty zawsze przeceniasz własne siły — mówi Klara. Uśmiechają się do siebie.
— Co chcesz — mówi Maria — to wpływ alkoholu. Potem za to traci się wiarę we
wszystko, nie masz pojęcia.
— Nie mam pojęcia. Ale możemy sobie o tym do wieczora porozmawiać.
— O nie — mówi Maria — ja idę spać. Wyciąga się na kanapie. Naprzeciw Klary. Piotr
poszedł sprawdzić, czy Judyta śpi.
— Mała cudownie śpi — mówi.
— Bo to najpierw wydaje się całkiem możliwe — mówi Maria — ale ona naprawdę jest
jeszcze za mała na takie dalekie podróże w tym upale.
Maria zajęła na kanapie miejsce Piotra. Wielu turystów odpoczywa, jak ona, w pozycji
leżącej. Paru mężczyzn ułożyło się na ziemi, na sznurkowych chodnikach. We wszystkich
salach zalega cisza. Dzieci śpią.
— Zabrałabym go z sobą w podróż, jedną, drugą — ziewa Maria — i powoli, z dnia na
dzień, z godziny na godzinę widziałabym, jak się zmienia, jak zaczyna na mnie patrzeć, potem
mnie słuchać, a potem...
Ziewa jeszcze raz, przeciąga się i zamyka oczy.
— Ty już lepiej nic nie pij do samego Madrytu — mówi Piotr. — Ani kieliszka.
— Nic już nie będę piła. Obiecuję. Za mało jeszcze wypiłam, żeby...
— Żeby? — pyta Klara.
— Żeby jeszcze bardziej rozpuścić język — mówi Maria. — I rozpaczać z powodu utraty
Rodriga Paestry. Tak, obiecywałam sobie, że rozegram z nim wielką grę. Ale przegrałam,
zanim jeszcze karty zostały rozdane. Taki los, trudno. Ale jeszcze się na tyle nie upiłam, żeby
nie zdawać sobie z tego sprawy. Boże, jak mi się chce spać! Już śpię, Klaro.
Zamyka oczy. Gdzie oni teraz? Słyszy głos Klary.
— Myślisz, że za pół godziny będzie można zbudzić Judytę?
Piotr nie odpowiada. Więc po raz ostatni odzywa się Maria.
— Jeśli chcesz. Jak chcesz. Bo ja mogłabym tu spać do wieczora.
Piotr mówi, że trzeba zadzwonić do hotelu Nacional w Madrycie i zamówić trzy pokoje na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]