[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziury. Poszarpana półokrągła rana na jego gardle uśmiechała się wściekle. Zęby ostre jak u
bestii.
- Jest tyle rzeczy po drugiej stronie - szepnął. - Wprost niewyobrażalnych. Tyle zła,
któremu trzeba skopać tyłek, Poe. Nie masz pojęcia. Nie żartował.
Postaram się prowadzić ten dziennik na bieżąco i ciągle go uaktualniać, żebyś
wiedział to samo co ja. Ale teraz muszę już iść. Baz i Isabel nie będą przytrzymywać tych
drzwi wiecznie, a jeśli nie możesz mi szybko przesłać esemesem czegoś o potężnych
wilkołakach, trudno. Jakoś sobie poradzę.
Uważaj na siebie, dobra? Ufaj gadom, przyjacielu. Coś nadchodzi. Coś wielkiego. Już
się zaczęło. Przygotuj się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]