[ Pobierz całość w formacie PDF ]
właśnie to miasto nad Morzem Zródziemnym, zresztą może esseńczycy w ogóle stamtąd
pochodzili i stamtąd też czerpali swoją wiedzę, ze zródeł, o których istnieniu nawet nie mamy
pojęcia.
Fredric zaczął * tak zwięzle jak to możliwe * opowiadać o tym, jak archeologowie z udziałem
między innymi Stephena Pratta na razie jeszcze dość pobieżnie odczytali makabejskie
rękopisy, które datowano na około 20 lat po Chrystusie; wspomina się w nich o większym
zbiorze pism i świętych przedmiotów, które ponoć zostały ukryte gdzieś nad Morzem
Martwym; informacje te bardzo podnieciły niektóre kręgi archeologów, wystąpiono o kolejne
pozwolenie na prowadzenie badań w tym rejonie, którymi miał kierować Shay Lutzky,
Izraelczyk osiedlony w Anglii; pozwolenie zostało przyznane po wstawiennictwie szefów
muzeum Rockefellera w Jerozolimie i Uniwersytetu Hebrajskiego, także w Jerozolimie.
* Zeszłej jesieni naukowcy dokonali dużego odkrycia. Skarphedin znów zmrużył oczy.
* Odkryli wejście do jaskiń w głębi gór * powiedział Fredric cicho, patrząc wujowi w oczy.
* Wkrótce potem nakazano im, w dość brutalny sposób, opuścić to miejsce; cały teren
zagrodzono i od tamtej pory ani turyści, ani archeologowie nie mają tam wstępu. Stephen
Pratt twierdzi, że nic z tego nie rozumie, angielscy archeologowie są zaskoczeni, żeby nie
powiedzieć oburzeni nieoczekiwanym obrotem sprawy, tym bardziej, że dotąd Izrael zawsze
chętnie współpracował przy podobnych projektach.
* Morze Martwe * wymamrotał Skarphedin. * Tam, do diabła, nie ma nawet ryb!
* To prawda, natomiast jeśli chcesz, to więcej informacji na ten temat może ci udzielić
pewien norweski naukowiec, a dokładnie mówiąc, kobieta, która wchodziła w skład zespołu
prowadzącego tam badania do jesieni ubiegłego roku.
* Tak, a jak się nazywa? * spytał Skarphedin; poprawił się na krześle i wypił kolejny łyk
wina.
* Sara Bronken.
Skarphedin aż podskoczył, pusty kieliszek przewrócił się i stłukł; w oczach detektywa pojawił
się niebezpieczny błysk, zaczął spacerować; Fredric przyglądał mu się, zdziwiony jego
gwałtowną reakcją.
* Co to, do licha... * zawiesił głos. * Co to, do licha, ma znaczyć? * dokończył. * Fredricu,
to, co teraz ci powiem, musi pozostać między nami, uznałem jednak, że musisz to wiedzieć,
mimo że sprawa jest tajna. Numery rejestracyjne samochodów, było ich cztery, tak? Jeden był
numerem rejestracyjnym samochodu Gartlandów, którzy zginęli w wybuchu bomby; drugi
był numerem rejestracyjnym samochodu należącego do mężczyzny, którego znalezliśmy
dzisiaj w nocy bestialsko zamordowanego; trzeci samochód jest własnością lekarza
przebywającego obecnie na seminarium w Stanach, a czwarty należy do kobiety, do Sary
Bronken!
Fredric zbladł, zebrał ostrożnie kawałki szkła i już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale
zamilkł, widząc minę wuja. Zrobił natomiast coś, czego zwykle o tej porze dnia nie robił:
podszedł do barku, nalał sobie kieliszek armaniaku i wychylił go duszkiem; potem wrócił
spokojnie do stolika.
* Ta kobieta... * zaczął cicho. * Znalezliście ją?
* Nie, nie znalezliśmy jej. Od poniedziałku nie ma jej w mieszkaniu, znikła * powiedział
Skarphedin, opadł na krzesło i otarł dłonią czoło.
Siedzieli, milcząc.
Fredric bawił się kryształem, który leżał na stoliku.
Czasem mienił się pięknymi kolorami.
Jakby żył.
Teraz jednak zdawał się martwy; był ciemny i mętny.
* Stephen Pratt pytał, do czego potrzebne mi są te informacje * przerwał w końcu milczenie
Fredric. * Pamiętał ciebie i twoje umiejętności wędkarskie, ale pamiętał też, gdzie pracujesz.
Powiedziałem więc, że zajmujesz się pewną sprawą. Wtedy się zamyślił i poprosił, żebym
zachował dużą ostrożność. Próbowałem bagatelizować jego obawy, zacząłem opowiadać mu
o alchemii, o Paracel*susie i sekcie, która najwyrazniej nadal istnieje. Bardzo go to
zaintrygowało. Obiecał, że przyśle mi faks. I zrobił to: oto, co dostałem jakąś godzinę temu.
Przeczytaj wszystko dokładnie. * Fredric podał Skarphedinowi kilka kartek.
Detektyw wziął je, spojrzał na nie i wsadził do kieszeni.
* Wujku * mówił dalej Fredric poważnie. * Chyba rozumiem, dlaczego Stephen mnie
ostrzegał. Domyślam się, do czego to wszystko może prowadzić; mam pewne przeczucia, nic
konkretnego, ale sprawy, którymi się zajmujesz, ta wasza TRUMNA, mogą kryć wiele
rzeczy, także przestępstwa znacznie gorsze niż morderstwo.
* Nie brzmi to dobrze * powiedział detektyw, unosząc brwi;
[ Pobierz całość w formacie PDF ]