[ Pobierz całość w formacie PDF ]

DH-98, niezależnie od wielu swoich innych zalet, był również bardzo łatwy w
pilotażu, przeszkolenie postępowało szybko naprzód i już 17 stycznia następnego
roku wykonano pierwszy lot bojowy.
Zagrożenie większości rejonów Wielkiej Brytanii przez Luftwaffe znacznie już
w tym czasie zmalało, trzeba więc było szukać przeciwnika w sposób bardziej
aktywny, wyjść mu naprzeciw, i w związku z tym dywizjon zaczął się
przygotowywać do nowego typu operacji, które z czasem miały stać się domeną i
 popisowym numerem załóg latających na Moskitach. Wczesną formą tych
działań były loty określane przez Anglików jako  ranger Słowo to oznacza
dosłownie obieżyświata, a w przeszłości używano je do określenia konnych
zwiadowców. Załogom Moskitów przypadła więc rola, którą u Sienkiewicza
spełniali harcownicy czy jazda tatarska. Załogi walczyły nie zespołowo, ale w
pojedynkę, na własną rękę; przeprawiały się na tyły nieprzyjaciela i tam atakowały
z zaskoczenia, zaś w wypadku spotkania przeważających sił przeciwnika znikały z
placu boju.
W połowie 1943 roku każdej nocy jedna lub dwie maszyny 307 dywizjonu
odlatywały na dywersyjne loty nad Europę. Załoga, porucznik pilot Jerzy Damsz i
nawigator podporucznik Witold Sylwestrowicz, zaplanowała taką wyprawę na 27
maja. Dzień wcześniej lotnicy przedstawili projekt trasy oficerowi wywiadu.
Zamierzali ominąć Brest i lecąc łukiem nad morzem przekroczyć linię brzegową
Francji między ujściem Loary a La Rochelle, by spenetrować szlak wzdłuż linii
kolejowych od Nantes do Angers i Hawru, a potem wrócić do domu. Dowództwo
nie miało zastrzeżeń i póznym wieczorem wystartowali.
Noc była bezchmurna, księżycowa, a meteorolog obiecał piękną pogodę
również nad kontynentem. Lecieli nisko nad wysrebrzonymi światłem księżyca
spokojnymi falami Atlantyku, nawigator pogrążony w swych obliczeniach, pilot
starający się o utrzymanie jednakowej prędkości  traktowali ten lot także jako
szkolenie.
Nad lądem wznieśli się do wysokości 600 metrów i wypatrywali pierwszego
punktu orientacyjnego: jeziora na południowy zachód od Nantes. Według
ustalonego poprzednio rozkładu powinno się ono już ukazać, ale wciąż nie mogli
go dostrzec. Ponieważ Sylwestrowicz upierał się, że musi być gdzieś w pobliżu,
23
 %7Å‚ÓATY TYGRYS 1978/15  EGZEKUCJI NIE BDZIE
Damsz zatoczył krąg. Bez rezultatu. Nawigator wyciągnął raz jeszcze mapy,
zapalił światło i studiując je głośno rozważał:
 Jeśli minęliśmy to cholerne jezioro i jesteśmy bliżej Nantes, to szkopy zaraz
zaczną do nas strzelać, bo tu jest mnóstwo artylerii. Na wszelki wypadek wez kurs
na północny wschód, to złapiemy Loarę.
W trakcie manewru potwierdziły się przewidywania nawigatora. Spod końca
prawego skrzydła daleko, w mgiełce, wyłoniło się jezioro, a jednocześnie z kilku
punktów na ziemi oderwały się kolorowe koraliki, zdążając ku prowadzonej przez
Polaków maszynie. To odezwała się artyleria przeciwlotnicza.
 Szkopy dziś czuwają  zauważył Damsz.  Ale to dobrze. My nie śpimy,
to niech i trochę Niemców się obudzi...
Nadlecieli nad Loarę, rysującą się jaśniejszą smugą na tle ziemi, i zeszli znów
na mniejszą wysokość, żeby wypatrywać linii kolejowych, które powinny ciągnąć
się po obydwu jej stronach. Lecieli na wschód, ciągle niczego nie dostrzegając.
Możliwe, że oczy ich nie przyzwyczaiły się jeszcze do zupełnej niemal czerni, bo
przecież przed chwilą mieli i światła w kabinie, i księżyc, i ten niemiecki
fajerwerk.
Po kilku minutach obraz rzeki, lasów i pól zrobił się nieco wyrazniejszy i
bardziej kontrastowy. Wówczas dostrzegli nitkę torów, ciągnącą się przed nosem
samolotu i widocznÄ… teraz na dobry kilometr. W pewnym momencie Damsz
zauważył w niej ciemniejszą przerwę. To musiał być pociąg! Ale gdzie
lokomotywa, w którą stronę ten pociąg jedzie? Mieli tylko sekundy, by
zdecydować się na atak. Ledwo widoczne światło celownika przesuwało się na
linię toru, powoli zbliżając się do  głowy tej czarnej, nieruchomej liszki. Damsz
nacisnął spust, szprycował lokomotywę i pierwsze wagony. W świetle
rozpryskujących się pocisków widać było, że to pociąg towarowy. W dzienniku
pokładowym pojawił się wpis:  pociąg ostrzelany .
Przelecieli na drugi brzeg rzeki, ale tutaj tor kolejowy był bardziej kręty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl