[ Pobierz całość w formacie PDF ]
za niego jego ciało. I zobaczyła to zapewnienie w jego oczach tak jeszcze
nigdy nie patrzył na nią żaden mężczyzna. Jego oczy powiedziały to za niego:
Ko cham cię i zostanę z tobą na zawsze .
Ogłaszam was mężem i żoną. Raoul, może pan pocałować swoją
żonę.
Raoul patrzył w dół na twarz Gabrielli, na jej oczy pełne szczęścia, z
których powoli znikała niepewność. Ale patrząc teraz na nią, widział w tym
86
R
L
T
momencie przed sobą... twarz Umberta. twarz schorowanego człowieka,
wypowiadające go słowa prośby: Obiecaj mi... .
Spełniłem daną ci obietnicę, stary przyjacielu, powiedział w myślach do
ducha dziadka Gabrielli, który, jak miał nadzieję, był z nimi teraz w tej
kaplicy. Najwyrazniej usłyszawszy to, uspokojony Umberto odszedł i Raoul
widział teraz przed sobą jedynie twarz swojej świeżo poślubionej żony.
Odchylił welon z jej twarzy i delikatnie pocałował ją w usta. Uśmiechnął się
do niej, ale jego myśli dalekie były od spokoju.
Czy będzie nadal mnie kochać, gdy dowie się prawdy? zapytywał
siebie. I nie znajdował na to pytanie odpowiedzi.
Przyjęcie weselne mimo że urządzone ściśle według jej wskazówek
w tej samej sali hotelu na Lido, skąd kilka tygodni temu wyszli na plażę, gdzie
Raoul się jej oświadczył nieco ją rozczarowało. Co chwila ktoś podchodził
do nich z gratulacjami, pytaniami o plany i wszelkimi możliwymi sugestiami
co do przyszłości. I w sumie niewiele mieli tego wieczoru czasu dla siebie.
Dlatego, kiedy znalazła się już sam na sam ze swym małżonkiem na
pokładzie vaporetto, kiedy usiedli na ławce i on otoczył ją ramieniem,
poczuła wręcz ulgę, że przyjęcie już się skończyło i mogą się teraz zająć sami
sobą. Jak miała wyglądać ta noc poślubna, o której obsesyjnie myślała od
tamtego wieczoru na Lido?
Boże, jak ja uwielbiam twój zapach! powiedziała, wtulając się
mocniej w Raoula. Nigdy nie będę go miała dość dodała, ocierając
twarz o jego szyję, a następnie policzek, który, jak to u niego, błyskawicznie
pokrywał się świeżym, twardym zarostem.
Marzyła w tej chwili o tym, by jak najszybciej znalezli się w palazzo, w
wielkim małżeńskim łożu w alkowie, otoczeni przez nimfy, herosów i
satyrów. Kątem oka zauważyła jednak, że coś jest nie tak: nocna łuna nad
87
R
L
T
miastem blednie zamiast narastać, zatem najwyrazniej oddalali się od
Wenecji!
Nie płyniemy do domu? spytała.
Nie odpowiedział.
A dokąd?
Na lotnisko.
Jak to...?
Była zszokowana, ale i trochę rozczarowana. Tak bardzo chciała się
teraz znalezć w jego ramionach, bez ubrania, i kochać się z nim przez resztę
tej pięknej nocy, tymczasem on... No tak, wspominał coś o podróży
poślubnej i to miała być niespodzianka ale tak szybko, prosto z przyjęcia
weselnego?
A dokąd lecimy? spytała.
Do Hiszpanii.
Teraz? W środku nocy? Miałam nadzieję, że...
To nie jest daleko odpowiedział zdecydowanie dając jej do
zrozumienia, że sprawa jest nieodwołalna. Pośpisz w samolocie.
Hm... Nie wiedziała, co o tym myśleć. Z jednej strony to miłe, że
przygotował dla niej niespodzianki ale z drugiej... Czy naprawdę musiał to
zaplanować na teraz, na tę akurat noc?
Raoul spytała. Wszystko z tobą w porządku?
Jak najbardziej.
Jesteś pewien?
Absolutnie odpowiedział, kłamiąc. Wiedział, że powrót do
tamtych miejsc nie obejdzie się bez konfrontacji z demonami przeszłości.
Gabriella uświadomiła sobie w tym momencie, że przebywając z
Raoulem na co dzień, praktycznie zapomniała, że jest on Hiszpanem, tam się
88
R
L
T
przecież urodził i mieszkał w dzieciństwie. %7łyli przecież oboje prawdziwie
kosmopolitycznym życiem, Wenecja, Paryż, Londyn, rozmawiali ze sobą po
angielsku...
Lecimy do domu twojego dzieciństwa?
W tym momencie zadzwoniła komórka Roula. Popatrzył na ekran
telefonu i powiedział:
Przepraszam cię, muszę to odebrać...
Szarpnięcie hamującego samochodu wyrwało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]