[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nogi aby pozostać w pozycji pionowej. Obserwowali się w ciszy przez kilka długich chwil,
zanim spojrzał na jej pokój.
- Chodzmy.
- Moje ciuchy&
- Wszystkie są zniszczone. Zatrzymał się przy drzwiach. Przestań marnować czas.
Im szybciej umieszczę cię w miejscu, w którym wiem, że mogę zostawić cię bezpiecznie
samą, tym szybciej uporam się z tym bałaganem odnajdując ich. Mam ubrania, które możesz
pożyczyć, dopóki nie będziemy mogli kupić ci nowych.
Shannon zawahała się, ale ruszyła, przestępując nad zniszczoną poduszką na jej
drodze. Starała się nie wzdrygać gdy ponownie ujrzała zniszczenia w jej salonie. Jego
szczeniaki były metodyczne w ich dewastacji, nie pozostawiając nic nienaruszonego.
Gdy wyszli zarządca rozmawiał z sąsiadami. Otworzyła usta aby odezwać się do
mężczyzny, ale nie dostała na to szansy.
- Jestem Anton Harris, przyjaciel rodziny Shannon. Spojrzał z przerażającym
grymasem na zarządcę. Zabieram ją w bezpieczne miejsce dopóki nie złapią tych gnojków.
Oczekuję, że te drzwi zostaną natychmiastowo naprawione i że jej własność będzie strzeżona
dopóki tak się nie stanie. Będzie pan osobiście odpowiedzialny jeśli coś jeszcze się wydarzy.
20
ibizarre
Laurann Dohner Mating Heat 02 His Purrfect Mate
Jej usta opadły i zamierzała przeprosić ale Anton wybrał właśnie ten moment aby
sięgnąć za siebie, chwycić jej wiotką dłoń i delikatnie poprowadzić z dala od wszystkich.
Poprowadził ją do krawężnika gdzie stał wielki, czarny motocykl, wypuścił ją i wspiął się na
tą bestię. Dosiadł maszynę i uniósł brew.
- Wiem, że potrafisz się mocno trzymać. Przechylił się lekko, jego dłoń sięgnęła po
coś, po drugiej stronie motoru, a potem wyciągnął kask. Zamknij usta i usiądz za mną.
Shannon rozważała czy aby nie odmówić pojechania z nim. Mogła zrobić scenę i nie
odważyłby się zmusić ją aby wsiadała na motor z tyloma świadkami wokół. Pokazał swoje
prawo jazdy policjantowi, ujawniając swoją tożsamość. Spoglądała w jego oczy aż wyjął kask
i podjęła decyzję. Do tej pory nie skrzywdził jej i ktoś zdecydowanie chciał to zrobić, a jej
biedne mieszkanie, pełne zniszczonych rzeczy, mogło to poświadczyć.
- Okej, ale trzymam cię za słowo.
- Dobrze. Posłał jej skąpy uśmiech, który nie dosięgał oczu.
- Jestem twoją jedyną szansą abyś pozostała bezpieczna. Nie masz powodu aby się
mnie obawiać.
Nie była w pełni o tym przekonana ale przyjęła kask ochronny i ostrożnie go włożyła.
Zaskoczyło ją gdy Anton sięgnął aby zapiąć pasek pod jej brodą. Ich spojrzenia spotkały się i
trwali tak dopóki nie skończył.
- Jechałaś kiedyś na motorze?
- Nie.
Rozbawienie zabłysło w jego przystojnych, ostrych rysach.
- Będziesz miała niezły ubaw. Wystarczy, że mnie obejmiesz, nie puścisz i zaufasz mi.
Shannon zawahała się.
- Jedyną osobą której kiedykolwiek ufałam jest moja mama.
Odwrócił wzrok, jego spojrzenie omiatało wszystko poza nią.
- Przykro mi to słyszeć. Wsiadaj kociaku.
Irytacja rozbłysła w niej na przezwisko jakie jej dał. Prosiła go aby przestał, ale
odmówił. Zeszła z krawężnika i podniosła nogę, niezgrabnie wspinając się na szerokie, długie
siedzenie, wdzięczna, że jej luzną spódnicę z łatwością mogła mocno owinąć wokół nóg.
Zadziwiająco wygodnie było dosiadać motor. Anton obrócił się aby spojrzeć na nią ponad
ramieniem, gdy uniósł drugi kask.
- Przestań mnie tak nazywać.
- Powiedziałem ci dlaczego to robię.
- Co do diabła to oznacza?
Zawahał się, wiążąc pasek pod brodą, ale nie spuszczając z niej oka gdy to robił.
- Podobasz mi się i myślę, że jesteś śliczna. Byłoby niewiarygodną głupotą gdybym
nie przypominał sobie tego za każdym razem gdy reaguję na twoje ciało, zwłaszcza, że przez
krew, jesteśmy zaprzysięgłymi wrogami.
Jego brutalna szczerość pozostawiła ją bez słów. Mrugnął i odwrócił się. Motocykl
odpalił, głośny silnik zakończył jakąkolwiek rozmowę. Sięgnęła przed siebie, zawahała się, a
potem objęła ramionami jego talię. Musiała przycisnąć swe ciało mocno do jego szerokich
pleców i spleść razem palce. Zacisnęła mocno oczy i przylgnęła, gdy odjechał od krawężnika.
Rozdział IV
Anton zaparkował motor na strzeżonym parkingu dla pracowników, sporo za barem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]