[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Barnham wiedział, że w obecnym stanie umysłu markiza najlepiej było
pogodzić się z tym, co jest, a potem ewentualnie odkrywać dobre strony.
Poszedł natychmiast do biura i zasiadł do pisania zamówień do najbardziej
ekskluzywnych sklepów na Bond Street.
Nie było dla niego tajemnicą, gdzie ubierają się panie z towarzystwa i co
wytworniejsze kokoty.
Pan Barnham regulował w imieniu markiza sterty rachunków za suknie,
szale, kapelusze, rękawiczki, bieliznę i inne ekstrawaganckie drobiazgi, które
składały się na garderobę atrakcyjnych kobiet.
Wiedział, że zamówienia, które wyśle przez parobków z Sarnę House, będą
zrealizowane chętnie i szybko przez sprzedawców.
Właśnie kończył pisanie, kiedy do biura weszła pani Mayfield.
 Spodziewałem się pani, pani Mayfield  powiedział pan Barnham. 
Jak się czuje młoda pani?
 Już lepiej  odparła pani Mayfield.  Ciągłe jest w szoku.
Zastanawiałam się. co jej się mogło stać.
Pan Bamham wiedział, że panią Mayfield pożera ciekawość.
 Proszę, niech pani nie nalega, żeby się pani zwierzyła. Jestem pewien, że
byłoby to błędem. A teraz, pani Mayfield, potrzebuję pani pomocy.
 Oczywiście, proszę pana. Jeśli tylko jest coś, co mogę zrobić...  zaczęła
pani Mayfield.
 Bardzo dużo  przerwał pan Barnham i wyjaśnił szczegółowo, czego mu
trzeba.
Romana miała wrażenie, że ciągle śni, kiedy podróżowała najszybszym i
najwygodniejszym powozem markiza.
Nie był to już ten potworny koszmar, który dręczył ją od przyjazdu do
Londynu.
Ciągle trudno jej było uwierzyć, że to, co się działo, jest rzeczywiste.
Ale fakt, że znajduje się w powozie zaprzężonym w cztery najbardziej
rasowe konie, jakie widziała w życiu, że siedzi obok dżentelmena, który mówi
do niej takim uprzejmym i dobrodusznym tonem, trochę łagodził nieustanny
niepokój, który doprowadzał ją do szaleństwa.
Romana nigdy przedtem, dopóki nie spotkała lorda Kirhamptona, nie
doznała uczucia prawdziwego strachu. Wtedy, tego strasznego wieczoru, kiedy
przyjechała do domu Nicole w Chelsea, on odwrócił się do niej i powiedział:
 Mam dla ciebie zadanie. W przyszłości na pewno będzie ono i dla ciebie
z korzyścią, jeśli okażesz się na tyle bystra, żeby wyciągnąć dla siebie, co się
da!
 Ja... ja... nie... rozumiem  wykrztusiła Romana.
 Zrozumiesz  rzucił ostro lord Kirhampton.  Siedz tu, dopóki po
ciebie nie przyślę.
Wyszedł z saloniku, zamykając za sobą drzwi, zanim Romana zdążyła
zapytać, co ma na myśli.
Potem siedziała i czekała. Czekała i czekała, aż pomyślała, że lord
Kirhampton na pewno o niej zapomniał, i że nikt nie zawiadomił Nicole o jej
przyjezdzie.
Nagle za drzwiami rozległ się hałas. To lord Kirhampton głośno wydawał
rozkazy. Potem usłyszała turkot odjeżdżającego powozu.
Godzinę pózniej powóz chyba powrócił, bo słychać było głosy wchodzących
osób i lorda witającego ioh w hallu.
Zastanawiała się, co to wszystko mogło znaczyć. Chciała zobaczyć się z
Nicole, żeby jej wytłumaczyć, dlaczego przyjechała tak pózno i przeprosić, że
przybyła w nieodpowiednim momencie.
 To nie moja wina  wyszeptała do siebie  ale jeśli Nicole ma gości, na
pewno nie chce, żebym się pokazała jej znajomym w takim stanie.
Ponieważ po długiej podróży bolała ją głowa, zdjęła czepek i wygładziła
włosy przed małym lusterkiem, które wisiało na ścianie.
 Jutro  powiedziała Romana do swojego odbicia  będę musiała
wypróbować jakieś modniejsze uczesanie.
Nagle pożałowała, że przyjechała do Londynu.
To był błąd i jeśli Nicole jej nie zechce, najlepiej będzie wrócić do Little
Hamble, zatrzymać się u kogoś we wsi, dopóki nie będzie mogła napisać do
jakichś krewnych z prośbą, czy może ich odwiedzić.
Ojciec miał kilku starszych kuzynów w różnych częściach Anglii.
Romana nie miała z nimi kontaktu. Odzywali się jedynie na Boże
Narodzenie. Wiedziała, że nie powodzi im się dobrze i na pewno nie będą
zadowoleni z dodatkowej osoby do wyżywienia, nawet jeśli postara się być
przydatna.
Z drugiej strony matka miała kilku krewnych w lepszym położeniu, ale oni
nigdy się nią nie interesowali, dopóki nie umarła.
Przysłali wtedy ojcu zdawkowe, formalne kondolencje, na pewno bardziej z
poczucia obowiązku niż szczerego współczucia.
Rodzina matki nigdy nie zaaprobowała jej małżeństwa, a ona była zbyt
dumna, by utrzymywać kontakt z ludzmi, którzy nie doceniali jej męża.
 Musi być wśród nich ktoś, kto mnie przyjmie  powiedziała do siebie
Romana, ale nie zabrzmiało to zbyt optymistycznie.
Naraz drzwi otworzyły się i Romana odwróciła się lekko przestraszona.
 Teraz mogę się tobą zająć  powiedział lord Kirhampton.
Wyraz jego twarzy sprawił, że instynktownie poczuła, że to, co jej
zaproponuje, nie będzie przyjemne.
Ale nie miała innego wyjścia, jak tylko podążyć za nim, jak tego wyraznie
oczekiwał. Weszła za nim po schodach na pierwsze piętro.
Szedł przodem i otworzył drzwi do salonu. Było tam więcej osób, ale
Romana widziała tylko Nicole.
Stała pod ścianą, przy kominku. Wyglądała bardzo pięknie i elegancko.
Przez chwilę Romana pomyślała, że to nie mogła być ta sama dziewczyna,
którą traktowała jak siostrę, z którą miały wspólne lekcje, bawiły się w
ogrodzie i jezdziły konno po polach.
Z okrzykiem radości podbiegła do niej, a Nicole objęłają.
 Nicole, Nicole!  zawołała.  Jak to cudownie cię widzieć!
Nicole przytuliła ją i powiedziała:
 Najdroższa Romano. Dostałam twój list dopiero dziś rano. Dlaczego, och,
dlaczego musiałaś przyjechać akurat dzisiaj?
Romana patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami.
 Coś jest nie tak. kochanie?  zapytała.  Jeśli mnie tu nie chcesz... ja
wrócę...
 To nie to  zaprzeczyła Nicole nerwowo.  Tylko że jego lordowska
mość cię widział i chce, żebyś... coś zrobiła.
Mówiąc to, spojrzała sponad ramienia Romany. Lord Kirhampton wydawał
się zniecierpliwiony przywitaniem przyjaciółek. Podszedł do nich, mówiąc:
 Trzeba zrobić to, co jest do zrobienia i pozbyć się stąd tego wieprza! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl