[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokoju. Zaza czuła, jak jej serce mocno bije, jakby przerażone tym, na co się
przed chwilą zdecydowała.
Kiedy wróciła do sypialni, wyjęła z torby pieniądze i zawinęła je w
szyfonową chustkę, włożywszy uprzednio kilka banknotów do torebki.
Następnie przeszła przez korytarz, zapukała do drzwi sypialni profesora i kiedy
usłyszała głośne  entrez", weszła do środka.
Widok profesora leżącego w łóżku w koszuli nocnej nieco ją zaszokował.
Nigdy wcześniej nie widziała mężczyzny w takim stroju, nawet własnego ojca,
i pomyślała, że profesor wygląda bardzo dziwnie bez sztywnego białego
kołnierzyka i czarnego krawata, w których niezmiennie go widywała od ponad
dziesięciu lat.
 %7łe to się musiało zdarzyć, ma pńncessel  rzekł profesor, kiedy Zaza
podeszła do niego.  Ale sam sobie jestem winien. Straszliwa ze mnie fajtłapa.
Zaza roześmiała się.
 Skąd mógł pan wiedzieć, że tym pociągom przyjdzie do głowy zderzyć
się ze sobą? Ale proszę się nie martwić. Kiedy pańscy przyjaciele zbiorą się już
w kawiarni, monsieur Beauvais natychmiast zniesie pana na dół. Teraz niech
pan wypoczywa i czeka, aż zjawi się doktor.
 Beauvais to bardzo miły, młody człowiek  zauważył profesor.  To
idealny kandydat na symbohstę.
 Ponieważ nie ukrywam, że chętnie bym coś zjadła  dodała Zaza 
monsieur Beauvais zaprosił mnie na małą przekąskę. Czy niczego panu nie
trzeba?
 Ten młody człowiek o wszystko już się zatroszczył  odrzekł profesor.
 Nie musisz się więc martwić o mnie. Idz i baw się dobrze.  Po chwili
ciężko westchnął i dodał:  Tak bardzo chciałem ci pokazać Paryż i zobaczyć,
jakie wrażenie wywrze na tobie moje ukochane miasto. Niestety, nic z tego nie
będzie!
 Monsieur Beauvais twierdzi, iż po kilku dniach z pewnością pan dojdzie
do siebie  starała się go pocieszyć Zaza.  Jestem przekonana, że zdąży pan
pokazać mi jeszcze wiele interesujących rzeczy. Dobrze pan wie, jak bardzo mi
zależy, aby właśnie z panem zwiedzać Paryż.
Widziała, jaką przyjemność sprawiły mu jej słowa. Po chwili profesor w
milczeniu ujął jej dłoń i nie kryjąc wzruszenia, ucałował ją.
 Ty, księżniczko, i Paryż to dwa najpiękniejsze zjawiska na świecie, jakie
dane mi było poznać  rzekł.  Dlatego właśnie tak bardzo chciałem
zobaczyć cię tutaj.
 Nie wiedziałam, że jest pan takim poetą  z uśmiechem powiedziała
Zaza.  Dziś wieczorem mam nadzieję usłyszeć wiele nowych poematów,
których będę chciała nauczyć się na pamięć. Jestem taka szczęśliwa!
Podeszła do okna i wyjrzała na ulicę. Wysoka temperatura, jaka o tej porze
panowała w Paryżu, zaskoczyła ją. Było tu o wiele cieplej niż w Melhausen i
drzewa, które widziała przez okno, zdawały się omdlewać w oczekiwaniu na
deszcz. Pomimo to w powietrzu wyczuwało się coś, co działało ożywczo, jak
podmuch wiatru czy dotyk mrozu w chłodny zimowy dzień.
 Jestem w Paryżu  powiedziała, jakby chcąc się upewnić, że to nie sen,
że naprawdę dotarła wreszcie do wymarzonego celu podróży.
 Tak, to Paryż!  powtórzył za nią profesor.  Czuję się tak, jakbym po
długiej tułaczce powrócił wreszcie do domu.
 Rozumiem pana doskonale  wyszeptała Zaza odwracając się do niego.
 Nie wychodzę na długo  dodała po chwili.  Mam nadzieję, iż nie jest
panu przykro, że zostawiam pana samego?
 Ależ skąd  gorąco zaprzeczył profesor.  Baw się dobrze. Beauvais to
miły człowiek i sądzę, że można mu zaufać.
 Jestem pewna, że można  potwierdziła Zaza.  Ale biorąc pod uwagę,
iż nie wszystkim można ufać, przyniosłam tu moje pieniądze, aby były pod
dobrą opieką,  Podała mu zawiniętą w szyfonową chusteczkę paczuszkę. 
Proszę wsunąć to pod poduszkę  powiedziała.  Będzie tam z pewnością
bezpieczna. Po powrocie zabiorę ją do siebie i pomyślę, gdzie ją ukryć, kiedy
zejdziemy na spotkanie z pańskimi przyjaciółmi.
 Jesteś bardzo rozsądna  pochwalił Zazę profesor.
 Usiłuję wyobrazić sobie, co mama zrobiłaby na moim miejscu 
odrzekła Zaza.  Zawsze uważałam, że Anglicy są bardzo rozważni i nie
ulegają tak łatwo emocjom jak Francuzi.
 Są zimni, nieczuli i ograniczeni  błyskawicznie zareagował profesor.
 Podczas gdy Francuzi są pobudliwi, impulsywni i czasami bardzo
rozpustni  zrewanżowała się Zaza.
Profesor już szykował się do riposty, ale Zaza nie dopuściła go do głosu.
 Powinien pan wypoczywać, a nie kłócić się ze mną. Niech pan zachowa
swoje bons mots na wieczorne spotkanie z przyjaciółmi, a tymczasem proszę
spróbować zasnąć!
 Jesteś dla mnie bardzo dobra, księżniczko  szepnął profesor.  Pan
Bóg również, ponieważ sprawi), iż znalezliśmy się wreszcie w Paryżu!
Rozdział trzeci
Siedząc w maleńkiej kawiarence Zaza pomyślała, że znalezć się sam na sam
z mężczyzną, to uczucie nie tylko niezwykłe, ale również ogromnie
ekscytujące. Jeszcze nigdy nie jadła posiłku w towarzystwie tylko jednej osoby,
a co dopiero atrakcyjnego młodego człowieka, którego spojrzenia wprawiały ją
w zakłopotanie, a jednocześnie tak bardzo podniecały.
Czuła się tak, jakby podświadomie czekała, że coś się wydarzy, chociaż
zupełnie nie miała pojęcia, co mogłoby to być. Wiedziała, że wkracza na
wiodącą w nieznane drogę, pozostawiając za sobą wszystko, co dotychczas
było dla niej zrozumiałe i bliskie.
Kiedy wczoraj szła korytarzem do pokoju muzycznego, nawet do głowy jej
nie przyszło, że już niedługo ucieknie z pałacu, że dojdzie do kolizji pociągów
podczas podróży i że w końcu znajdzie się w restauracji w towarzystwie
mężczyzny, któremu nie została nawet formalnie przedstawiona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl