[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strona 31 z 143
RS
domem.
- Miałaś mały kłopot, co? - zapytał uprzejmie Ryan Quinn.
- Dobry Boże, on się uśmiecha. Pierwszy raz! Oczywiście
obejmuje ramieniem żonę. Pogodzili się, dumała Mattie.
- Jakoś dałam sobie radę - odrzekła półgłosem. - Chcę się
wyspać. Czego chcesz?
- Nie jesteś specjalnie gościnna - zauważył. - Rzeczywiście,
łatwo wpadasz w złość.
- Co... ty... - zaczęła z wściekłością. - Powinnam...
- Hej, poddaję się! Słyszałem, jak mówił to twój ojciec podczas
rodzinnego obiadu. Ty akurat wyjechałaś, a on opisywał członków
rodziny.
- Tak? Zmieszne, że o tym wspominasz - odcięła się. - A co
powiedziała moja matka?
Rzucił jej figlarne spojrzenie.
- Wiesz, nie zwróciłem na to uwagi. I nikt nie mówił, że jesteś
kobietą. Wszyscy stwierdzali tylko: Mattie to, Mattie owo. Twoja
matka - ta mała pani?
- Tak, ta mała pani.
- Powiedziała coś w tym rodzaju: Daj spokój, Bruce" i twój
ojciec zmienił temat.
- Rzeczywiście, mogłeś usłyszeć coś takiego - przyznała Mattie.
- Czego ode mnie chcesz?
- Właściwie to niczego. Ale ponieważ mamy tylko jeden
bungalow dla kobiet, będziesz musiała zamieszkać w nim razem z
Virginią, dopóki czegoś nie wymyślę!
Mattie opadła szczęka. Patrzyła, jak całują się przed wejściem do
domu. Nie był to namiętny pocałunek, ale mógł im dawać wiele
satysfakcji. Dlaczego po prostu nie pójdzie z tą kobietą do łóżka? -
pomyślała Mattie.
Ale Ryan nie rozwiał jej wątpliwości. Poklepał swą byłą żonę po
ramieniu i wyszedł. Mijając Mattie wziął ją pod brodę i wybuchnął
śmiechem.
Strona 32 z 143
RS
- Dobranoc, szefowo - powiedział szyderczo i odszedł, nim
zdążyła wymyśleć stosowną odpowiedz.
Strona 33 z 143
RS
ROZDZIAA TRZECI
potkanie odbyło się w dużej sali konferencyjnej, w dwa dni
po przybyciu do Kosti. W tym okresie Mattie przeważnie
S
spała, gdyż jej organizm nie przestawił się jeszcze na czas
sudański, a dzielenie bungalowu z Virginią Quinn okazało się niezbyt
przyjemne.
- Wiecznie narzeka - szepnęła do siedzącego obok niej
Harry'ego. - Jak myślisz, co ją tu, u diabła, sprowadziło?
- Pieniądze. Ciągnęła z niego przez lata i teraz chce jeszcze
więcej.
- Na dziecko?
- Nie mają dzieci. Na co narzeka?
Mattie wzruszyła ramionami. Poprzedniego wieczoru siedziała w
saloniku i przeglądała magazyn Newsweek" sprzed pół roku, kiedy
do bungalowu weszła z hukiem Virginia Quinn. Przemierzyła pokój z
zaciśniętymi pięściami i zatrzymała się przed Mattie. Drobna, krucha
brunetka miała łzy w oczach.
- Jesteś jego szefową - oskarżyła Mattie.
- W pewnym sensie tak. Jestem wiceprezesem korporacji. Ale
jeśli chodzi o przedsięwzięcia w Afryce, Ryan sam sobie rozkazuje.
- Ryan? Kręcicie ze sobą, prawda? - Głos brunetki stał się
przerazliwie piskliwy. - Ty chcesz mojego męża!
Uderzała pięściami w stół w histerycznym rytmie. Boże, zamknęli
mnie z psychopatką - pomyślała Mattie.
- Po pierwsze, zdaje się, że jesteście rozwiedzeni - powiedziała
łagodnie. - Po drugie, nie chciałabym być z tym gorylem, nawet
gdyby mi go dawali za bony premiowe!
- Mnie nie oszukasz! - wrzasnęła Virginia. - Wiem, że wy,
kobiety, uganiacie się za Ryanem! Nie ma po co. On jest mój. Ten
Strona 34 z 143
RS
człowiek to niemoralny łajdak, ale jest mój.
- Nie wierzę, że pan Quinn jest łajdakiem - zaprotestowała
Mattie. - Na pewno życie z nim musi być ciężkie, ale...
- Co ty tam wiesz! - prychnęła Virginia. - Słyszałam, że byłaś w
czepku urodzona. Co ty możesz wiedzieć, na przykład o grzebaniu w
kupie śmieci?
Mattie westchnęła.
- Czy mogę w czymś pomóc?
- Oprócz tego, że będziesz się trzymała od niego z dala? Tak
jest, coś co możesz zrobić dla nas dwojga. Podrzyj jego kontrakt i
ułóż nowy. Z podwójną stawką. Z pewnością na nią zasługuje, a ja
gwałtownie potrzebuję pieniędzy!
- To nie ode mnie zależy. Trzeba by było zwołać zebranie
zarządu. Mogę dać znać ojcu, jeśli myślisz, że to pomoże.
- Boże, rzygać mi się chce przez tych poczciwych ludzi!
Virginia weszła z hałasem do sypialni, a po chwili po małym
domku rozniósł się zapach whisky. Mattie nie współczuła ludziom,
którzy znajdowali pocieszenie w butelce.
Uczestnicy zebrania, którzy wchodzili pojedynczo do pokoju,
rozglądali się za tą kobietą-szefem", która miała przewrócić
wszystko do góry nogami. Otwierali szeroko oczy widząc dziecko"
Latimore'ów, udawali, że jej nie dostrzegają, i natychmiast szukali
takiego miejsca przy stole, gdzie nie zwracaliby na siebie uwagi.
Nagle na krześle po jej prawej stronie usiadł Ryan Quinn.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]