[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jeżeli mu na kimś zależało, był po prostu czarujący. Zresztą nawet wówczas,
gdy zachowywał się okropnie, emanował nieodpartym urokiem.
 Jak to się stało, że mówisz doskonale po francusku? Można by cię
wziąć za moją rodaczkę.
 Jak wspomniałam, John przez kilka lat stacjonował na Filipinach.
Wakacje spędzaliśmy w Nowej Kaledonii, gdzie mówi się po francusku.
Przysłuchiwałam się uważnie, bardzo szybko przyswoiłam sobie podstawowe
słownictwo i chwyciłam melodykę tego języka. Potem zaczęłam się uczyć,
75
RS
Betty kupiła mi taśmy i podręczniki. Byłam już raz we Francji, zwiedzałam
Paryż i Prowansję.
 Kiedy?
 Dziesięć lat temu.
 Zanim ożeniłem się z Colette...  mruknął zamyślony. Wtedy nie
przyszłoby mu do głowy, żeby wziąć Kristy za
kogoś innego. Gdyby ich drogi wówczas się skrzyżowały...
Niespodziewanie zaparło jej dech w piersiach.
 Jesteś rodowitą Francuzką  usłyszała głos Armanda.  W dzieciństwie
mówiłaś tym językiem, więc dlatego tak łatwo ci było nauczyć się go
ponownie.
 Nie powiedziałeś mi jeszcze, co się stało z Colette po trzęsieniu ziemi 
zmieniła temat, ciekawa wszystkich szczegółów z życia siostry. Czy mogły się
spotkać w czasie jej pobytu w Paryżu i w Prowansji?
 Twoja rodzina zwiedzała wtedy Turcję  wyjaśnił z powagą.  Było
was sporo: twoi rodzice, siostra i ty oraz brat ojca z żoną. Oni nie mieli dzieci.
Zatrzymaliście się na nocleg w podmiejskim hotelu i wtedy zdarzył się ten
straszny kataklizm... Colette oraz wasza ciotka ocalały i zostały odnalezione
dzień pózniej. Reszta zginęła, a ty zostałaś uznana za zaginioną.
 Czemu mnie z nimi nie było?
 Twoja ciotka twierdziła, że wybuchła panika i wtedy zniknęłaś im z
oczu.
Kristy żałowała, że nic z tego nie pamięta, chociaż wiedziała, że byłyby
to bolesne wspomnienia.
 Jak się nazywałam?  Chciała poznać swoje rodowe nazwisko.
 Chaubert.
Christine... Chrissie Chaubert... Christine i Colette...
76
RS
 Znasz imiona moich rodziców?  wypytywała, żeby wiedzieć jak
najwięcej o utraconej rodzinie.
 Marie i Philippe.
 A dziadkowie ze strony matki? Co ci o nich wiadomo?
 Nie miała nikogo, była sierotą. Philippe poznał ją, gdy pracowała w
Korpusie Pokoju.
A więc biologiczna matka też wcześnie straciła rodziców, tak jak jej
własne córki, pomyślała ze smutkiem Kristy.
Armand podjął opowieść, starając się przekazać jej wszystkie posiadane
wiadomości.
 Po powrocie do Francji twoja ciotka adoptowała Colette. Mała na imię
Odile. Z powodu obrażeń doznanych podczas trzęsienia ziemi nie mogła mieć
własnego potomstwa. Z czasem poślubiła właściciela winnicy, wdowca z
dwojgiem dorosłych dzieci, który nazywał się Auguste Deschamp i mieszkał
pod Bordeaux. Ciotka Odile była na naszym ślubie, ale dwa lata pózniej
zmarła.
Kristy z bólem zanotowała w pamięci kolejną stratę.
 Colette czuła się blisko związana z ojczymem i przybranym
rodzeństwem?  spytała w nadziei, że siostra mogła w potrzebie liczyć na ich
pomoc.
 Auguste okazywał jej serdeczność, ale trudno mówić o bliskości. Jego
synowie byli znacznie starsi, więc cała trójka utrzymywała dość luzne
kontakty.
Kristy utwierdziła się w przekonaniu, że jej siostra blizniaczka nie mogła
od nikogo oczekiwać pomocy w trudnych chwilach. Czuła się zapewne bardzo
samotna. Z drugiej strony jednak weszła do licznej rodziny Armanda;
mieszkali pod jednym dachem. Czyżby nie znalazła ani jednej przyjaznej
77
RS
duszy? Kristy obiecała sobie, że zaraz po przyjezdzie do Crecy spróbuje
poznać prawdę, a tymczasem zaczęła myśleć o czymś innym.
Armand wspomniał mimochodem, że sam także ma winnicę i zajmuje się
produkcją wina. Był to niewątpliwie bardzo dochodowy interes. Gdy rano
wypytywała go o Crecy, powiedział między innymi, że w pobliżu majątku leży
wioska, gdzie mieszka wielu rzemieślników oraz pracownicy winnic i tłoczni
wina. Są tam cieśle, murarze, ogrodnicy, mechanicy, dekarze, elektrycy,
hydraulicy, a także sporo rolników z rodzinami.
Zamek od wieków zamieszkiwali potomkowie tej samej gałęzi rodu
Armanda. Taka ciągłość była rzadkością w tamtych okolicach. Rodzinne
gniazdo rodu Dutournierów zamieniało się również od czasu do czasu w
prawdziwe centrum życia kulturalnego i towarzyskiego. Zamożność, wpływy,
wysoka ranga społeczna i tradycja. Armand nie krył dumy ze swego
dziedzictwa. Podobnie było zapewne z jego rodziną. Może Colette czuła się
wśród nich zagubiona? Czy straciła pewność siebie? Kristy obiecała sobie, że
nie pozwoli się zdominować. Miała prawo widywać dzieci Armanda; była
przecież ich ciotką. Nie jest to najbliższe pokrewieństwo, ale trudno całkiem
odmówić mu znaczenia.
Kiedy myślami przeniosła się do pałacu w Crecy, przyszły jej na myśl
słowa Armanda, który podkreślił, że uderzające podobieństwo do Colette może
wywołać spore zamieszanie i pomóc w rozwiązaniu zagadki. Czego się
spodziewał? Co chciał osiągnąć i kogo zaskoczyć? Manipuluje mną, uznała po
namyśle. Zresztą mniejsza z tym, skoro taka jest cena za spotkanie z dziećmi
Colette. Nie powinna jednak pozwolić, żeby ją całkiem omotał.
Póznym popołudniem citroen skręcił w aleję dojazdową wysadzaną
starymi drzewami, prowadzącą do uroczego pałacu w Crecy. Tu miała swą
siedzibę rodzina Dutournierów. Kristy spodziewała się zobaczyć okazałą
78
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl