[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie. Nie powie Chrisowi, bo nie zobaczy go
więcej. Tak dziwnie zachował się dzisiaj. Jakby...
był na nią zły, że wspomniała o walentynce Callie.
Bzdura. Widać uznał ją za roztargnioną i nie
uważną.
Tak, na pewno o to chodziło. O cóżby innego?
Zresztą nieważne, bo i tak już powzięła decy
zję. Pan Brown jest dla niej zbyt światowy, a w do
datku ona nie potrafi nad sobą zapanować w jego
obecności. Do oczu napłynęły jej łzy, ale uznała,
że nie mają nic wspólnego z postanowieniem, by
zakończyć znajomość z Chrisem. Po prostu jest
szczęśliwa, że perły się znalazły.
Poza tym rano zwątpiła w jego rozsądek, tak
jak wcześniej w swój. Każde spotkanie utwierdza
ło ją w przekonaniu, że nie powinna widywać się
z panem Brownem.
Ale przecież go kocha, naprawdę kocha. Szko
da, że bez wzajemności.
Potrząsnęła głową i wróciła do holu, gdzie pan
na Howland gawędziła z Willisem.
Musi zapomnieć o przystojnym nowojorczyku.
I to jak najszybciej.
Gdy ostry ból przeszył jej serce, zrozumiała, że
już jest za pózno.
130
8
Christian przez dwie godziny czekał na pannę
Mitchell przed pracowniÄ…. Spod topniejÄ…cego
śniegu miejscami ukazywała się brązowa, zmarz
nięta ziemia. Drewniany chodnik wypaczył się
pod ciężarem białego puchu. Ulice pokrywało bło
to, zdradliwe dla pieszych i powozów.
Minął tydzień, odkąd widział ją po raz ostatni.
Uczciwie musiał przyznać, że wydawało mu się,
jakby upłynął miesiąc. Rosalyn była niczym pro
myk słońca w pochmurny dzień, niczym blask
księżyca w pełni pośród ciemnej nocy...
Christian odsunÄ…Å‚ siÄ™ od muru, gdy dziewczyna
stanęła w drzwiach z koszykiem w jednej ręce i pa
rasolką w drugiej. Spojrzała w lewo, potem w pra
wo. Gdy go dostrzegła, jej oczy się rozszerzyły.
Mężczyzna odruchowo przeniósł wzrok na peł
ne usta. Nie zawiódł się. Różowy języczek zwil
żył dolną wargę, budząc w nim gorące pożądanie,
którego nie był w stanie ostudzić zimowy chłód.
Do tego momentu Christian nie zdawał sobie
sprawy, jak bardzo za nią tęsknił.
Do diaska. Powinien szukać rodowych klejno-
131
tów, a nie uganiać się za kobietą, która uważała,
że walentynka zastąpi bezcenne perły. Ciekawe,
że wcale nie wygląda na rozstrojoną nerwowo, po
myślał, przyglądając się zaróżowionym policz
kom i błyszczącym oczom.
- Witaj, Rosalyn.
Czy ona zdaje sobie sprawÄ™, ile zdradza wyraz
jej twarzy?
- Chris... Jak siÄ™ masz?
Panna Mitchell przełknęła ślinę i spojrzała w dół
ulicy. Wyraznie unikała jego wzroku. Christian
zmarszczył brwi. Czyżby tracił na nią wpływ?
A może ostatnie spotkanie wytrąciło ją z równo
wagi bardziej, niż sądził? Zachował się wtedy dość
nieprzyjemnie. Niech to diabli.
- Rosalyn, przepraszam za ostatni tydzień.
Dziewczyna popatrzyła na niego ze ściągnięty
mi brwiami.
- Przyjmę przeprosiny pod warunkiem, że
wszystko mi wyjaśnisz. - Machnęła parasolką na
przejeżdżającą dorożkę. - Wybacz, ale muszę do
starczyć pilną przesyłkę.
- Nic z tego - mruknÄ…Å‚ Christian.
- SÅ‚ucham?
- Nigdzie nie pojedziesz, póki nie porozmawiamy.
Rosalyn zaśmiała się, jakby usłyszała dobry
żart, ale mężczyzna wyczuł w jej śmiechu strach.
Maskowanie uczuć wcale nie przychodziło jej ła
twiej niż kłamstwo.
132
- Nie mam ci nic do powiedzenia - oświadczy
ła z wymuszonym uśmiechem. - Miłego dnia.
Kiedy dorożka zatrzymała się przy krawężniku,
Rosalyn podała woznicy adres i wsiadła, nie oglą
dajÄ…c siÄ™.
Christian wskoczył za nią i spokojnie zajął
miejsce, nie zważając na protesty.
- Chyba wspomniałem, że musimy porozmawiać.
Rosalyn demonstracyjnie postawiła między nimi
koszyk, co Chris skwitował ironicznym uśmiechem.
- Czy to wyzwanie, panno Mitchell?
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. Chri
stian uśmiechnął się szerzej.
- Nie rzucam panu wyzwania, tylko ignorujÄ™,
panie Brown.
- Sądzisz, że możesz mnie zignorować? - Na
chylił się i objął ją ramieniem. Dłoń położył na
karku dziewczyny, ściszył głos do uwodzicielskie
go szeptu. - O co chodzi, Rosalyn? Hmm?
Dziewczyna zesztywniała i odsunęła się szybko.
Christian pozwolił jej na małe zwycięstwo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]