[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrafię być taki, jakim chciałabyś mnie widzieć. - Urwał i mruknął coś pod nosem. - Proszę cię tylko,
żebyś była ostrożna. Jeśli chcesz poznać jakiegoś mężczyznę, to idz na przyjęcie bożonarodzeniowe.
Tam przynajmniej będziesz bezpieczna. Znasz większość osób, więc nie ryzykujesz, że ktoś zrani
twoje uczucia.
Jej marzenia pękły jak bańka mydlana.
PONOWNE ZARCZYNY
91
Więc on zachęca mnie do poznania kogoś...?
- Zranić czyjeś uczucia może zarówno ktoś zupełnie obcy, jak i człowiek, którego dobrze znasz -
powiedziała, patrząc mu w oczy. - A kiedy będę potrzebowała twojej rady w sprawie nawiązywania
znajomości, to cię o nią poproszę.
Nie dając mu czasu na odpowiedz, odwróciła się na pięcie i wyszła. Po raz pierwszy w życiu miała żal
do losu o to, że postawił na jej drodze Daniela Buchannana.
Daniel przeciągnął się na krześle. Był wyczerpany jedenastogodzinnym dyżurem. Wpatrywał się
beznamiętnie w ekran komputera, rozmyślając o poprzednim wieczorze.
Wiedział, że nie powinien był całować Stelli. Zastanawiał się, co go opętało, żeby zrobić coś tak
głupiego. Wciąż nie mógł pojąć, dlaczego stracił kontrolę nad sobą. W jednej chwili szalał ze złości, a
w następnej ją pocałował. Zwykle w towarzystwie kobiety panował nad sytuacją. I zawsze tego
pilnował. Dobrze wiedział, kiedy umówić się z nią na randkę i dokąd ją zabrać.
Tylko ze Stellą było inaczej.
Przesuwając dłońmi po twarzy, cicho zaklął. Nic się między nimi nie zmieniło. Z wyjątkiem tego, że
nie są już razem. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich jego brat.
- Co tutaj robisz, Patrick?
- Mam dla ciebie parę wiadomości. I chcę prosić cię o przysługę. - Patrick zmarszczył brwi. - Wydaje
mi się, że jesteś w paskudnym humorze. Co się stało?
92 SARAH MORGAN
- Nic. - Daniel nie mógł zmusić się, by przyznać, że myśli o Stelli. - Ty też nie wyglądasz najlepiej.
- Jestem zmęczony. - Patrick zaniknął oczy.
- Czy zmęczyła cię praca, czy dzieci? - Kątem oka zerknął na blat biurka, na którym leżały sterty
teczek i innych dokumentów, a komputer pokazywał, że w jego skrzynce odbiorczej czekają
siedemdziesiąt dwie nowe wiadomości. Miał wielką ochotę papiery wyrzucić do kosza, a komputer
wyłączyć z sieci. - O co chodzi?
- Jestem wykończony. - Patrick na moment otworzył oczy. - Jeśli zadzwonią do ciebie z porodowej,
powiedz im, że mnie nie widziałeś.
- Jest aż tak zle? - Daniel uśmiechnął się ze współczuciem i przeniósł papiery z biurka na podłogę.
-Miałeś pracowitą noc?
- Nieszczególnie. - Patrick znów zamknął oczy. -Ale nie wyspałem się przez pewną kobietę.
Daniel uśmiechnął się z męską aprobatą.
- To jest dobra wiadomość. Od miesięcy powtarzam ci, że najwyższa pora, abyś zaczął spotykać się z
jakąś kobietą. Jeśli powiesz, że ona jest niesamowita w łóżku, gotuje jak anioł i marzy o samotnym
ojcu z dwójką dzieci, który spędza większość dnia w pracy, to...
- O czym ty mówisz? - spytał Patrick, otwierając oczy.
- O kobiecie, z którą spędziłeś ubiegłą noc. Chcę poznać szczegóły. Czy jest blondynką? Brunetką? A
może jest ruda? Mój Boże, jak ja lubię rudowłose. Takie jak moja prawniczka.
- Zawsze wolałeś blondynki.
PONOWNE ZARCZYNY
93
- No cóż, teraz wolę rude. Dominujące i stanowcze. Ale rozmawialiśmy o tobie, nie o mnie. Może po
pracy wypilibyśmy piwo? Wtedy mógłbyś opisać mi ją szczegółowo. Co ty na to?
- Nie mogę. Muszę wracać do domu. A ta osoba nie jest kobietą. Przynajmniej nie w tym sensie, o
jakim myślisz. To Posy nie dała mi spać. Mówiłem o Posy...
Z twarzy Daniela zniknął uśmiech.
- Jesteś wyczerpany z powodu trzyletniej córki?
- Tak. - Znów zamknął oczy. - Nie wiem, czy ona ząbkuje, czy się przeziębiła, ale ostatnio jest
strasznie marudna. W końcu przyszła w nocy do mnie do łóżka, a zawsze kładzie się w poprzek, więc
jej stopy dotykają mojego...
- Wiesz co? - przerwał mu Daniel, unosząc rękę. - Zbyt dużo szczegółów. Naprawdę nie muszę wie-
dzieć, w jakiej pozycji sypia twoja trzyletnia córeczka.
Patrick milczał przez chwilę, a potem otworzył oczy i spojrzał na swojego brata.
- Bardzo lubisz Posy. I Alfiego.
- Oczywiście, że tak. Jestem kochającym stryjem. Zakres moich obowiązków jako kochającego stryja
sprowadza się do obsypywania ich kosztownymi prezentami na różne ważne okazje, takie jak
urodziny i Boże Narodzenie. A kiedy dorosną, zabiorę je na wyprawę wysokogórską i na przejażdżkę
szybkim samochodem sportowym, żeby zaimponować ich kolegom.
Patrząc na Patricka, Daniel odniósł wrażenie, że nigdy nie widział go tak bardzo zmęczonego.
- Potrzebujesz odpoczynku. Partick kiwnął potakująco głową.
94
SARAH MORGAN
- Taki właśnie mam plan.
- Naprawdę? Bez dzieci? Cudownie. Co planujesz?
- Czy pamiętasz wykład, który wygłosiłem w Chicago? No więc proponują mi tam pracę. Pół etatu
jako lekarz w klinice, a drugie pół jako pracownik naukowo-dydaktyczny. Miałbym wówczas więcej
czasu dla dzieci...
- Praca w Chicago? - Daniel lekko zmarszczył czoło, nie wiedząc, co ma myśleć o przenosinach brata
do Stanów Zjednoczonych. - I co, rozważasz tę propozycję?
- Pomyślałem, że warto się nad nią zastanowić. Chcą, żebym przyjechał na spotkanie, rozejrzał się,
porozmawiał... - Wzruszył ramionami.
- Wspaniale. Przynajmniej pojedz tam i porozmawiaj.
- Chciałbym. A to prowadzi do przysługi, o której wspominałem wcześniej.
- Wiem, że twoja słodka była żona kosztowała cię fortunę. Nie mam pojęcia, jak dawałeś sobie z tym
radę.
Nawet wtedy, gdy kapryśna i humorzasta żona Patricka przestała w końcu dostawać napadów złości i
opuściła go oraz dzieci, on zagryzł zęby i jakoś ułożył sobie życie. Zmienił godziny dyżurów tak, żeby
móc nadal pracować jako konsultant i spędzać czas z dziećmi w domu. Daniel sięgnął po książeczkę
czekową.
- Ile?
- Nie potrzebuję pieniędzy. Potrzebuję innej przysługi.
- Jakiej? Co tylko zechcesz. Czego ci potrzeba? Chcesz, żebym zawiózł cię na lotnisko?
PONOWNE ZARCZYNY
95
- Nie. Chcę, żebyś zajął się moimi dziećmi.
- Co? - Daniel patrzył na niego z przerażeniem.
- Chyba żartujesz. Nie. Absolutnie odmawiam.
- Przed chwilą powiedziałeś: Co tylko zechcesz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]