[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Media często korzystały ze wsparcia sponsorów, którzy
ręczyli dobrym imieniem za ich uczciwość i pozwalali
organizować pod swoim dachem seanse spirytystyczne. Niektórzy
sami byli ofiarami, inni poplecznikami w oszustwie. Olivia nie
wiedziała jeszcze, do której kategorii zaliczał się Howard
Babington.
Był niewysokim, szczupłym mężczyzną o bladej cerze i
pociągłej twarzy, którą wydłużała dodatkowo kozia bródka. Włosy
miał jasnobrązowe, tak jak i zarost, oraz orzechowe oczy. W
niczym się nie wyróżniał wyglądem, nie był ani przystojny, ani
odpychający. Należał do mężczyzn, których łatwo zignorować i
jeszcze łatwiej zapomnieć zaraz po tym, jak zniknęli z oczu.
 Wielki zaszczyt  mruknął, a jego głos okazał się równie
pospolity. Uścisnął dłoń Olivii i puścił ją niemal natychmiast.
 Na pewno jesteś zmęczona po długiej podróży 
zasugerowała z wyczuciem lady St. Leger.  Zapewne chętnie
odpoczęłabyś w swoim pokoju?
 Dziękuję, milady  odparła z wdzięcznością Olivia.
 Pokażę jej drogę  zaproponowała Belinda, zrywając się z
krzesła. Wyprowadziła ją z salonu i powiodła galerią do korytarza.
Wzięła Olivię przyjaznie za rękę, pochyliła się do niej i wyznała
potajemnie:
 Szaleliśmy z ciekawości. Mam nadzieję, że nie masz nam
tego za złe. Bo widzisz, Stephen po raz pierwszy zaprosił do domu
kobietę. Oczywiście po tym, jak wrócił tu z Ameryki.
 Och, nie  zaczęła się tłumaczyć Olivia.  Chyba nie
przypuszczacie& Lord St. Leger i ja jesteśmy tylko dobrymi
przyjaciółmi. Nie ma powodu, żeby się mną szczególnie
interesował.
Ogarnął ją wstyd na myśl, że panie z rodu St. Leger uznały ją
za obiekt matrymonialnych zabiegów, i jednocześnie czuła się
winna, że nie może ich wyprowadzić z błędu. Zmuszona jednak
była zataić przyczyny swojej wizyty tak jak przed własną rodziną.
Lady St. Leger byłaby urażona, a nawet przerażona, gdyby je
poznała.
 Stephen prawie nie opuszczał posiadłości od powrotu z
Ameryki. Mówi, że ma za wiele pracy przy zarządzaniu
majątkiem.  Belinda zrobiła cierpką minę.  A ja nie jestem tego
pewna. Czasami mam wrażenie, że się tu nie czuje swobodnie. W
Stanach Zjednoczonych spędził prawie dziesięć lat, ale pewnie już
to wiesz. Jak się poznaliście? My się tu kompletnie gubiliśmy w
domysłach. Czy kiedy przyjechał po nas do Londynu? Ale nie był
na żadnym przyjęciu, odrzucił wszystkie zaproszenia. To musiało
być bardzo romantyczne spotkanie.
 Ależ nie! Jesteśmy tylko przyjaciółmi  powtórzyła tępo
Olivia.  Poznaliśmy się przez mojego brata, Reeda. Lord St.
Leger przyszedł do niego w odwiedziny, a ja tam akurat byłam.
Olivia zanotowała w pamięci, żeby uprzytomnić Stephenowi,
jak się poznali. Czuła się głupio, że dotąd nie ustalili wersji
wydarzeń, a przecież trudno się było spodziewać, żeby jego
rodzina całkiem powściągnęła ciekawość. Tutaj nie było tak łatwo
odwrócić uwagę, ogniskując ją na kwestii równości kobiet. Olivia
uznała, że liberalni i roztargnieni krewni też mają swoje plusy.
 Jak widzisz, nasze spotkanie było bardziej prozaiczne niż
romantyczne. Lord St. Leger zaprosił nas oboje, ale Reed nie mógł
przyjechać.
Belinda otaksowała ją wzrokiem i Olivia nie mogła się
pozbyć wrażenia, że romantyzm nie całkiem wywietrzał jej z
głowy. Po chwili jednak wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się
radośnie.
 Tak czy siak, twój przyjazd utarł nosa Pameli.
 Lady St. Leger?  Olivia popatrzyła z zainteresowaniem na
młodą przewodniczkę.  Co przez to rozumiesz?
 No, wiesz&  Belinda zawahała się, ale dokończyła  &
Pamela przyzwyczaiła się, że jest tu najważniejszą kobietą. Panią
domu. A ty jesteś księżniczką, więc bez dwóch zdań przewyższasz
ją rangą.
Belinda sprawiała wrażenie szczerej dziewczyny i Olivia
była prawie pewna, że nie podzieliła się z nią swoją pierwszą
myślą. Nie chciała jednak naciskać, więc tylko się do niej
uśmiechnęła.
Zatrzymały się pod drzwiami.
 To twój pokój, milady.
 Bardzo cię proszę, nie cierpię tytułów. Wolę, żebyś się do
mnie zwracała panno Moreland.
Dziewczyna spojrzała na nią zdumiona.
 O nie, nigdy bym sobie nie mogła na to pozwolić. Mama
by się wściekła, gdyby usłyszała.
 W takim razie, może po prostu Olivio?
Oczy Belindy zrobiły się jak dwa spodki.
 Naprawdę?
 Jasne. Powiem ci w tajemnicy, że wcale się nie czuję jak
księżniczka.
Belinda uśmiechnęła się szeroko.
 Wcale nie zadzierasz nosa. Od razu wiedziałam, że cię
polubię!
Olivia roześmiała się cicho.
 Ze wzajemnością  odparła. Trudno byłoby Olivii nie
przekonać się do szczerej i niezmanierowanej młodej damy.
Belinda stała się jeszcze pogodniejsza, choć nie wydawało
się to możliwe.
 Tu jest twój pokój. Mam nadzieję, że będzie ci wygodnie. A
jeśli nie, mama chętnie zaproponuje inny.
 O nie, pokój jest cudowny  odparła Olivia.
Sypialnia była istotnie urządzona ze smakiem. Przestronna,
elegancka, z oknami na ogród po obu stronach łóżka. Belinda
pożegnała się z Olivią, która z westchnieniem rozkoszy zapadła się
w miękkim fotelu. Odgrywanie uzgodnionej roli wymagało od niej
większego wysiłku, niż przypuszczała. Nie umiała też całkiem
zdusić w sobie poczucia winy, że utrzymuje matkę i siostrę
Stephena w fałszywym mniemaniu, jakoby Stephen żywił wobec
niej tkliwsze uczucia. Pocieszała się, że podjęła próbę
wyprowadzenia Belindy z błędu i nie może odpowiadać za to, że
jej nie uwierzyła.
Rozległo się pukanie i do pokoju weszła Joan, a za nią Tom z
kufrem. Joan zajęła się rozpakowywaniem i porządkowaniem
ubrań Olivii, a tymczasem Tom wdał się z Olivią w ściszoną
rozmowę. Zapewnił ją, że został ulokowany w kwaterach dla
służby, i był przekonany, że wkrótce będzie na bieżąco z
najnowszymi plotkami. Zasłyszał już, że ani madame Waleńska i
jej córka nie miały własnej pokojówki, ani też pan Babington
lokaja i z tej przyczyny domowa służba ma ich w pogardzie.
 Chyba nie możemy mieć im tego za złe  zaprotestowała
Olivia.
 Może i nie, ale pokojówki mogą, bo się przez to muszą
uwijać jak w ukropie.
 Ach, rozumiem.
 Właśnie. Dwie panienki z góry darły ze sobą koty, która
będzie usługiwać Waleńskiej w toalecie przed kolacją.  Westchnął
ciężko.  Wcale mi to roboty nie ułatwia. Prędzej bym coś
wyciągnął od jej służącej.
 To może być dobra okazja. A gdybyś się zgłosił na lokaja
do pana Babingtona?
Nieszczególnie ta propozycja była w smak Tomowi, ale po
chwili twarz mu pojaśniała.
 Klawa myśl, panienko. Prędzej czy pózniej coś mu się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl