[ Pobierz całość w formacie PDF ]
aresztowani za szkody wyrządzone obywatelom Orynx. Obciążają was czyny kryminalne i
poniesiecie odpowiedzialność cywilną. Nasze więzienie nie może jednak pomieścić tylu ludzi, więc
tej nocy pozostaniecie tutaj pod strażą... Ej, panie, dokąd idziesz? Zatrzymać tego mężczyznę!
Bagardo wbiegł między namioty. Zanim ktokolwiek zdołał go pochwycić, wskoczył na
srokacza i kopiąc go piętami zmusił do galopu. Przejechał przez gromadzący się tłumek ludzi z
trupy, spiął konia i skoczył ponad ogrodzeniem, po czym zniknął w ciemnościach nocy.
Valtho krzyknął jakiś rozkaz do swoich ludzi i ci zaczęli otaczać plac, a on sam popędził za
Bagardem. Część naszych pobiegła w ciemność, by wyrwać się za płot, zanim krąg się zamknie.
Zapytałem Ungaha:
- Czy my również nie powinnyśmy uciekać?
- Po co? Nie damy sobie rady sami, gdyż każdy człowiek będzie przeciwko nam. Możemy
mieć jedynie nadzieję, że trafią się nam lepsi panowie. Nie przejmuj się.
Posterunkowy, na spienionym koniu, wrócił z bezowocnego pościgu za Bagardem, by
dopilnować rozstawienia ludzi na posterunkach. Podczas paniki jeden człowiek zginął. Był to stary
pijak, zadeptany na śmierć w wejściu do namiotu z potworami. Było również wiele obrażeń, jak
połamane kończyny czy żebra. Niezależnie od nich, każdy Orynxyjczyk, który został choćby
potrącony, a jego odzież uległa poplamieniu, wnosił cywilne powództwo przeciwko Bagardowi
Wielkiemu. Nawet gdyby Bagardo był właścicielem dziesięciu takich trup, a każda z nich byłaby
znacznie bardziej dochodowa niż nasza, to ciągle jeszcze nie byłby w stanie spłacić wszystkich
wyroków. Jeśliby nie uciekł, najprawdopodobniej skończyłby jako niewolnik.
***
Sędziemu miasta Orynx wyjaśniłem, że nie byłem żadnym złaknionym krwi potworem, lecz
po prostu biednym demonem na kontrakcie usiłującym wypełniać rozkazy swego pana.
- Nie wyrażasz się jak diabeł - zauważył sędzia. - Z drugiej strony, nie jesteś człowiekiem,
więc likwidacja ciebie nie byłaby morderstwem. Wielu obywateli uważa to za najlepsze
rozwiązanie, przywracające im poczucie bezpieczeństwa.
- Pozwolę sobie zauważyć, że dość trudno byłoby mnie zabić, Wysoki Sądzie - zwróciłem
się do sędziego - o czym zapewni cię każdy, kto miał do czynienia z Dwunastym Planem. Co
więcej, mogę uniknąć takiego losu wracając na mój plan. (Blefowałem, gdyż przecież nie
pamiętałem zaklęcia powrotu.) Jednak dopóki nikt nie podejmuje ekstremalnych kroków, chętnie
będę kooperować z porządnymi ludzmi z Orynx, przestrzegając ich praw i wywiązując się z moich
zobowiązań.
Sędzia - jeden z niewielu sensownych Pierwszoplanowców, których miałem okazję spotkać
- zgodził się dać mi szansę. Około połowy z naszej załogi uciekło z placu, zanim ten został
otoczony. Członkowie trupy, których schwytano, mieli tak niewiele własnych rzeczy, że sędzia
uznał, iż trzymanie ich w więzieniu byłoby wręcz udzieleniem im pomocy, więc pozwolił im
odejść.
Zwierzęta, włączając Ungaha i mnie, jak również wozy, namioty i cały sprzęt, zostały
zebrane, spisane i wysłane drogą do Ir w celu sprzedaży. Aukcja była kiepskim interesem i wątpię,
czy pokrzywdzeni z Orynx uzyskali choć ćwierć pensa na pokrycie swych żądań. Ale w ten sposób
mój kontrakt został kupiony przez agenta madame Roski z Ir na terenach aukcyjnych położonych
poza miastem.
IV - Madame Roska
Ir jest szczególnym miastem, leżącym na skraju skupiska wzgórz za Vomantikon - małym
dopływem rzeki Kyamos. Bezpieczne dzięki olbrzymiej, zbudowanej na kształt cylindra wieży, w
której znajduje się wejście, jest całkowicie schowane pod ziemią. Założył je Ardyman Grozny, gdy
usiłował zjednoczyć pod swym berłem wszystkie dwanaście narodów novariańskich i potrzebował
twierdzy. Przekonawszy się, że wzgórza Ir są z jednolitego granitu, kazał w stoku góry wykopać
miasto, w którym tunele i jaskinie służyły za ulice i domy.
Gdy Noithen, agent madame Roski, wetknął kontrakt do kubraka, powiedział:
- Chodzmy, Zdimie. Moja pani czeka na nas.
Pan Noithen, niski, opasły człowiek, poprowadził mnie do wieży. Była to cylindryczna
konstrukcja z dobrze dopasowanych granitowych głazów, mająca ponad trzydziestometrowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]