[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyłudzał pieniądze na lunch, gdyby tylko wymyślił jakiś sposób. To samo z Dwayne'em. To,
co Eugene powie jest dla niego święte.
- Będę o tym pamiętać, Sandy.
Nick oderwał się od samochodu i poszedł na drugą stronę ulicy do Total Eclipse Bar &
Grill.
- Do czego ten klucz? - zapytała Gail.
Octavia zerknęła na klucz wiszący na haczyku w szafce na zapleczu. - Nie wiem,
szczerze mówiąc. Ale nie pasuje do żadnego zamka w galerii. Sprawdzałam wszystkie. Musiał
należeć do Noreen. Kiedyś go wyrzucę.
Na razie jeszcze się wstrzymam. Chcę mieć pewność, że nie jest to jakiś ważny klucz.
- Rozumiem. W kluczach jest coś takiego, że człowiek musi się dobrze zastanowić,
zanim się jakiegoś pozbędzie. Nawet jeśli nie wie, od czego on jest.
- To prawda. - Octavia zamknęła szafkę i odwróciła się z uśmiechem. - No dobra, to
chyba wszystko. Masz jeszcze jakieś pytania?
- Na razie nie.
Wróciły do galerii i stanęły przy oknie. Po chodniku błąkało się paru turystów. Dzień
był słoneczny i przyjemnie ciepły.
Dziś Octavia znowu obudziła się w niezwykle dobrym nastroju, choć zeszłej nocy nie
było dzikiego, szalonego seksu, a problemy miała ciągle takie same jak przedtem, zanim jej
życie w Eclipse Bay zrobiło się takie rozrywkowe.
Gail również wyglądała lepiej. Wydawała się wesoła, może nawet entuzjastycznie
nastawiona.
Była ubrana w czarny, lekki kostium, a na szyi miała apaszkę. Miodowe włosy zaczesała
gładko do tyłu i zebrała w schludny węzeł. Bardzo oficjalnie jak na Eclipse Bay, pomyślała
Octavia. Ale w końcu przyszła ubiegać się o pracę.
- Niestety, posada jest tymczasowa - powiedziała Octavia. - Pod koniec lata zamierzam
sprzedać galerię i trudno mi przewidzieć, czy nowy właściciel będzie potrzebował asystentki.
Po drugiej stronie ulicy widziała Nicka, jak stoi oparty o swój samochód i rozmawia z
Sandym Hicksonem na jedynej w mieście stacji benzynowej. Już sam jego widok, nawet ze
znacznej odległości, sprawiał, że przyspieszał jej puls. Pomyślała, że kiedy stoi w takiej
niedbałej pozie, jest w nim coś wyjątkowo pociągającego: seksowna, subtelna męskość,
wywołująca erotyczne fantazje.
Dyskusja z Sandym była bardzo ożywiona. Octavia zastanawiała się, czy Nick wypytuje
go na użytek śledztwa, czy po prostu wypełnia sobie czas, czekając, aż Sandy zatankuje i
umyje szybę. Trudno było stwierdzić z tej odległości.
- Rozumiem, że nie możesz niczego mi obiecać po wakacjach - posiedziała szybko Gail.
- Ale i tak dzięki tobie będę miała chwilę na złapanie oddechu i spróbuję załatwić sobie coś
stałego w instytucie lub college'u. Jestem ci naprawdę wdzięczna, Octavio.
- Nie, to ja ci jestem wdzięczna, za to, że zgodziłaś się przyjąć tę posadę - powiedziała
Octavia.
- Na pewno w praniu wyjdą jeszcze jakieś pytania, ale to, co najważniejsze chyba
załapałam. Jak ci mówiłam, mam pewne doświadczenie w handlu i zawsze interesowałam się
sztuką. W pewnym sensie ta praca jest dla mnie idealna. Będzie mi się podobać.
- Możesz zacząć już dziś. To znaczy, jeśli jesteś wolna.
- Tak. Anne jest pod opieką mamy. Zadzwonię do niej i powiem, że dostałam pracę.
Ulży jej.
- To dobrze. Będę miała dużo na głowie w najbliższych tygodniach. Przeprowadzka.
Wystawa Dziecięca. No i muszę zacząć przymierzać się do sprzedaży obu galerii. - Lista spraw
do załatwienia stała się jej mantrą, uświadomiła sobie. Odtwarzała ją w myślach za każdym
razem, kiedy czuła się zniechęcona lub przybita, gdy pomyślała o końcu lata. To ją trzymało w
ryzach.
Gail się zawahała.
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale dlaczego musisz sprzedać galerie i wyjechać?
- Od jakiegoś czasu dryfowałam bez celu - powiedziała Octavia. - Próbowałam ustalić,
co chcę zrobić ze swoją przyszłością. Nie odpowiedziałam sobie jeszcze na wszystkie pytania,
ale doszłam do wniosku, że zdecydowanie czas ruszyć z miejsca.
Gail skinęła życzliwie głową.
- Wierz mi, dokładnie wiem, co masz na myśli. Przez jakiś czas po rozwodzie też
miałam wrażenie, że dryfuję. Trudno mi było podjąć jakąś decyzję. Ale musiałam myśleć o
Anne. To mi pomogło wziąć się w garść i zamknąć tamten rozdział.
- No oczywiście. - W dalszym ciągu przyglądała się Nickowi i pomyślała, że cokolwiek
by o nim mówić, był świetnym ojcem. - Nic tak nie motywuje jak odpowiedzialność za
dziecko.
- Zgadza się. Dzieci są najważniejsze.
Ciekawe, czy kiedyś będę miała własne, pomyślała Octavia. Przed oczyma stanęła jej
roześmiana buzia Carsona. Odsunęła tę myśl od siebie.
- Chcę cię o coś zapytać - zwróciła się do Gail. - Dlaczego wróciłaś do Eclipse Bay?
- Anne jest już w tym wieku, kiedy zaczyna się zadawać pytania, dlaczego tatuś jej nie
odwiedza - powiedziała Gail. - Pomyślałam, że dobrze jej zrobi, jeśli będzie spędzać więcej
czasu z moim ojcem. No wiesz, kontakt z pozytywnym męskim wzorcem.
- Tak, wiem - przytaknęła Octavia.
Tymczasem Nick chyba zaczął zbierać się do odjazdu. Ogarnęła ją niecierpliwość. Może
przyjedzie do galerii, żeby zapoznać ją z wynikami śledztwa. Mogłaby zaproponować, żeby
porozmawiali o tym podczas lunchu. Tak, to dobry pomysł. Biznes lunch. Galerią mogłaby się
wtedy zająć jej nowa asystentka.
Ale Nick nie wsiadł do samochodu. Ruszył na drugą stronę ulicy, zmierzając prosto do
Total Eclipse.
- Co jest? - Wyszła na chodnik, żeby lepiej widzieć. - Boże, on idzie do tej speluny.
- Kto? - Gail wyszła za nią na dwór. Popatrzyła na drugą stronę ulicy ze
zdezorientowaną miną. - Nick Harte?
- Tak. Już prawie pora lunchu. Może poszedł kupić sobie kanapkę.
- W To tal Eclipse? - Gail zmarszczyła nos. - Zwietny sposób, żeby nabawić się zatrucia
pokarmowego, jeśli chcesz znać moje zdanie.
- Masz rację. - W końcu zrozumiała. - Założę się, że wpadł na jakiś trop. Gail
wpatrywała się w nią z wyraznym zaciekawieniem.
- A więc to prawda? Namówiliście Nicka Harte'a, żeby zabawił się w prywatnego
detektywa?
- To nie jest zabawa, tylko jak najbardziej poważne dochodzenie.
- Hm. Nie wiem, czy w Total Eclipse znajdzie kogoś poważnego, zwłaszcza o tej porze.
- Masz rację. - Spędziła tu dość czasu, żeby wiedzieć co nieco na temat klienteli Total
Eclipse. - Wiesz, niezbyt mi się to podoba. Z kim on zamierza tam rozmawiać?
- Może z Fredem, właścicielem - powiedziała Gail.
- No tak. - Odprężyła się nieco. - Fred pełni też rolę barmana, a barmani zawsze wiedzą
dużo użytecznych rzeczy. Detektyw z książek Nicka często zasięga u nich języka.
- Jeśli mnie pamięć nie myli - ciągnęła ironicznie Gail - w Total Eclipse często można
spotkać Złego Eugene'a i jego pomagiera Kutafona Dwayne'a.
- Wiem, o kim mówisz. Czasami widuję ich na ulicy albo w Fultonie Zawsze razem. Zły
Eugene, to już mi się obiło u uszy, ale nie wiedziałam że tego chudego nazywają Kutafonem.
- Dwayne i Eugene byli kumplami praktycznie od zawsze. Zwietnie się uzupełniają.
Eugene jest mózgiem, Dwayne zgadza się na wszystkie jego pomysły. Panuje powszechna
opinia, że ktoś, kto robiłby wszystko, co Eugene mu powie, musiałby być kutafonem. Stąd
ksywka.
- Rozumiem.
- W dużym mieście ludzie pewnie by stwierdzili, że Eugene i Dwayne są produktami
dysfunkcyjnych rodzin. Ale my tutaj nazywamy ich po prostu próżniakami.
Nick pchnął drzwi i znalazł się w wiecznym mroku Total Eclipse. Zdjął okulary. Oblepił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]