[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niczego. Zadowolisz się byle czym i całe życie minie ci na żałowaniu
tego. Oczywiście, to wymaga odwagi. Więcej odwagi, niż masz, możesz
sobie pomyśleć. I cierpliwości i determinacji. Nie możesz być taki jak
wszyscy inni, ty musisz być lepszy. Najlepszy. Zawsze. Musisz pracować
ciężej, myśleć szybciej, więcej z siebie dawać.
Ale ja próbuję. I dostaję w twarz.
Więc nastaw drugi policzek. Potem to się skończy. Wystarczy że
wiesz, że masz przyjaciół, ludzi, którzy troszczą się o ciebie, kochają,
szanują i chronią. Nikt nie dokona tego sam.
Ty potrafiłeś!
Nie, do diabła. Mam mnóstwo przyjaznych dusz wokół siebie.
Choćby was wszystkich. Mogę na was liczyć, ufam wam. Jestem dzięki
wam silniejszy. I mam wspaniałą kobietę, która mnie kocha...
Wyrzucił z siebie te słowa, zanim pomyślał, co mówi. Ale przecież
powiedział prawdę. Najwspanialsza kobieta w świecie darzyła go
uczuciem i nigdy nie potrafiłby przejść przez wszystkie swoje kłopoty
sam. Szczęście rozdzwoniło się w jego sercu. Radość rozlała się na
twarzy w postaci uśmiechu.
Czy powiedziałem coś zabawnego? spytał zaskoczony Vinnie.
RS
116
Nie. Myślałem o miłości.
Tak, znam ten ból. Od tego się wszystko zaczęło. Spotykałem się z
Luisą, wiesz, taka z kucykiem...
Znam ją. Piękna dziewczyna.
Masz całkowitą rację. I znalazłem takie ogłoszenie w gazecie.
Pomocnik brygadzisty w magazynie koło Lexeny... Nie to, żeby tu nie
było mi dobrze szybko dodał ale pomyślałem, ze to jakiś krok
naprzód i mógłbym kupić jej pierścionek i byłaby ze mnie dumna. W
jego znakach pojawiła się rozpacz. Nawet nie zaproponowali mi
zamiatania podłogi.
To błąd. Byłbyś doskonałym zastępcą brygadzisty, jeśli tylko byś
się starał.
Też tak myślę!
Musisz więc udowodnić to, przyjmując wszystko, co życie
przyniesie, z odwagą, dumą i szacunkiem do siebie. Tylko, Vinnie...
Kevin wskazał palcem biały proszek.
To nie jest żadna odpowiedz. Na nic. Donikąd cię nie
zaprowadzi.
Tak... ale pomaga nie myśleć o tym.
Tylko na chwilę, Vinnie.
Popatrzył na Kevina przeciągle. Opadły mu ramiona, po czym powoli
wytrząsnął zawartość chusteczki do zlewu. Odkręcił kran i zapatrzył się
w spływającą wodę.
Ale czasami nie mogę już wytrzymać.
Przyjdz wtedy do mnie i porozmawiamy. Nie znam odpowiedzi na
wszystkie pytania, ale przeszedłem tę samą drogę. Możesz skorzystać z
mojego doświadczenia. Wykorzystaj wszystko, co tylko masz. Ambicję,
mózg, kochającą rodzinę, wykształcenie. Następnym razem
przećwiczymy sobie rozmowę w sprawie pracy, żebyś wiedział, czego
się spodziewać i jak sobie poradzić. Potrzebujesz też przyzwoitej opinii,
by ludzie wiedzieli, co już zrobiłeś i co jeszcze potrafisz... nie tylko to, że
jesteś głuchy. Do diabła, każdy ma jakieś słabe strony i nie możesz
używać głuchoty jako wymówki w nie spełnianiu swoich marzeń.
No cóż, Ross Uśmiechnął się do siebie. Zdajesz sobie sprawę,
co przed chwilą powiedziałeś? Twoja głuchota nie może być wymówką...
A więc, nowa przyszłość przed nami!"
Resztę nocy spędzili na rozmowie. W czasie, gdy Kevin odpoczywał,
Vinnie spakował kartony, załadował na ciężarówkę i zrobił porządek w
magazynie.
RS
117
Tymi nadgodzinami odpracowałeś wszystkie straty.
Powiedział mu Kevin. I niech to się już więcej nie powtórzy.
Nigdy! obiecał Vinnie. Nie ośmieliłbym się. Przecież wiesz o
wszystkim.
Może nie o wszystkim, mój mały. Uśmiechnął się.
Ale robię postępy.
O świcie zamknęli magazyn. Vinnie złapał autobus do domu, Kevin
zaś wsiadł do pożyczonego samochodu. Po chwili jechał do Mike'a.
Zapukał do drzwi, poczekał dwie minuty i zastukał znowu, trochę
głośniej.
Idę, już idę! mruczał Mike, potykając się w drzwiach łazienki i
wciągając dół od piżamy na jedną nogę.
Kevin zapukał po raz trzeci, jeszcze silniej.
Pali się, czy co?! wrzasnął zirytowany Mike i wreszcie uchylił
drzwi. Kevin? jęknął. Chłopie, przecież jest szósta rano!
Wiem. Przepraszam, nie chciałem cię obudzić Mike wciągnął go do
środka i ściszył głos.
Właściwie nie obudziłeś. Podziwiałem właśnie wschód słońca... z
pewną uroczą damą.
Mike, jeszcze raz przepraszam. Ciemne brwi zbiegły się nad
oczami, całe jego ciało wyrażało niecierpliwość. Zmusił się jednak do
wzruszenia ramionami. Słuchaj, to ja przyjdę pózniej.
Wygląda, że ta sprawa nie może poczekać. Coś się stało??
Zakochałem się.
Cudownie, Kevin! Wpadasz do mnie o szóstej rano i mówisz coś, o
czym od dawna wiem. O czym wie chyba cały świat. Doskonale!
Strasznie mi przykro, Mike. Ale widzisz, dopiero dziś w nocy
olśniło mnie, co to naprawdę znaczy. Kocham ją! I ona mnie! I spędzimy
razem resztę życia!
Mike uśmiechnął się lekko.
To wspaniała nowina i cieszę się za was dwoje. Nie sądzisz jednak,
że powinieneś najpierw jej o tym powiedzieć? Widziałem się z nią na
aukcji i mówiła, że nie może dojść z tobą do ładu.
Boże, musiałem być niespełna rozumu.
Zgadzam się, chwilowe zaćmienie.
Ale przedtem muszę jeszcze coś zrobić. Porozmawiać z jej
rodzicami.
Czy nie chcesz zachować się zbyt rycersko jak na nasze czasy?
Prosić o jej rękę...
RS
118
Nie będę prosił. Oznajmię. Ale chcę im wytłumaczyć, jak bardzo ją
kocham i dlaczego warto podjąć to ryzyko.
Mike położył dłoń na ramieniu przyjaciela.
Kevin, nie ma żadnego ryzyka. Tylko szczęście. Zlina z trudem
przechodziła przez gardło Kevina.
Dzięki, Mike. Mimo wszystko chciałbym z nimi porozmawiać.
Pomożesz mi?
Jasne! Szeroko uśmiechnął się Mike i zamknął Kevina w
niedzwiedzim uścisku.
Słońce bawiło się w chowanego z chmurami, gdy Mike i Kevin jechali
po Ward Parkway. Trawniki na przemian to opływały światłem, to
odstraszały ponurym cieniem. W kroplach, rozpryskujących się z
fontanny, pojawiała się na chwilę tęcza, by zaraz wraz ze słońcem
zniknąć.
Nastrój Kevina zmienił się diametralnie. Uda mu drżały, zimne
mrowie chodziło po kręgosłupie. Może powinni zawrócić i pojechać
wpierw do Suzy? Może to wszystko było pomyłką? Czy przedtem był
naprawdę uparty, czy tylko rozsądny? Czy wie, na co się porywa, czy jest
obłąkany z miłości do niej i to mu wszystko przesłania? Co pomyślą
sobie jej rodzice, widząc go w progu tak wcześnie i w dodatku z
tłumaczem? A jeśli odmówią, czy zrani to Suzy bardziej, niż gdyby w
ogóle z nimi nie rozmawiał? Tak czy owak musi spróbować. Kochał ją
bardzo i chciał, by wszyscy jej bliscy także byli szczęśliwi. Oczywiście
nie będą szczęśliwi, jeśli nie zgodzą się na ten związek.
Mike, kocham tę kobietę. Ręce drżały mu z emocji.
Odpręż się, stary. To nie będzie nic trudnego. Kevin nerwowo
przeczesał palcami włosy.
W domu Kellerów nie było widać śladu życia. %7łaluzje były
opuszczone, na progu ciągle leżały gazety. Mike podjechał pod bramę.
To tutaj?
Kevin z ponurą miną sprawdził adres i przytaknął.
No i co teraz?
Może zamiast tam iść, napijemy się piwa? zasugerował Kevin.
Rozluznił ramiona, które od ciągłego garbienia się ścierpły, po czym
ponownie przeczesał palcami włosy.
Kevin, o ósmej rano?
Dobrze, a więc odwagi! Wysiadł z samochodu, szybko podszedł
do drzwi i zapukał. Odczekał minutę i jeszcze raz podniósł rękę, by
zastukać, już mocniej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]