[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobrze znałem, cofnęła się ode mnie o krok pozwalając, by do przodu wysunęła się inna osobowość powodująca
w niej pewne nieznaczne zmiany fizyczne i o wiele większe psychiczne...
...Ku memu autentycznemu zdziwieniu głos Jane stał się jeszcze potężniejszy. Była w nim czysta moc i siła.
Jednak Jane emitowała ów grzmot bez żadnego wysiłku. Nie byłbym wcale zdumiony gdybym poczuł, że na
dzwięk tego głosu pulsuje każda komórka w mojej głowie. Efekt był dosłownie oszałamiający. Nie miałem
sposobu aby zmierzyć natężenie głosu którego słuchałem, ale mogę stwierdzić, że całego mnie spowijał."
(koniec notatek Roberta)
Cała sesja, wliczając w to epizod Ojca Traynora, trwała cztery bite godziny. Jednak po jej zakończeniu moje
gardło wcale nie było obolałe czy podrażnione. Właściwie to było nawet w lepszym stanie, niż przed
rozpoczęciem sesji. Był to pierwszy przypadek pojawienia się tak wstrząsających zmian głosu, chociaż przy
kilku wcześniejszych okazjach podobne demonstracje, chociaż o wiele mniej gwałtowne, również były
zauważalne. Od tej jednak sesji efekty głosowe zaczęły powtarzać się z pewną regularnością.
Przejawiło się również kilka efektów fizycznych, poza opisywanymi zmianami w rysach twarzy. Jeden z takich
incydentów szczególnie wart jest wzmianki. Podczas pewnej Sesji Setha nasz przyjaciel, William Cameron
Macdonell, pewny był iż ujrzał zjawę. Pózniej efekty fizyczne Bili i Robert zauważyli w jasno oświetlonym
pokoju. A oto jak się to odbyło.
Zjawę ujrzano w drzwiach do łazienki. Bili widział ją tak wyraznie, że zrobił dwa rysunki nanosząc poprawki w
trakcie sesji. Widział ją z krótkimi przerwami przez godzinę. Cały czas pokój oświetlała sześćdziesięciowatowa
żarówka. Ja mówiłam jako Seth i niczego nie widziałam. Robert siedział za otwartymi drzwiami zapisując
przebieg sesji. Miejsce, w którym Bili widział zjawę znajdowało się całkowicie poza polem widzenia Roberta.
Drzwi do łazienki zasłaniały mu widok a nie mógł opuścić swego miejsca przy stole, ponieważ miał zapisywać
słowo po słowie wszystko co słyszał.
Gdy Bili zaczął rysować zjawę, ja głosem Setha opisywałam zjawisko.
96 / 115 Parapsychiczne Przebudzenie Jane Roberts
Postać w progu to rzeczywiście moja podobizna, chociaż są pewne zniekształcenia. Postrzegacie mnie poprzez
swoje zmysły wewnętrzne, a dane te muszą następnie zostać przekształcone w informację, którą można
postrzegać zmysłami zewnętrznymi... Jestem o wiele serdeczniejszym jegomościem niż ten na portrecie. (Tutaj,
jako Seth, studiuję rysunek patrząc nań ponad ramieniem Roberta.) Wzdłuż kości policzkowych przydałoby się
więcej cienia. Jeżeli przyjrzysz się podobiznie uważniej, mogę sprawić, że stanie się wyrazniejsza.
Układ warg sugeruje zbytnie zadowolenie z siebie. (Bili dokonuje poprawek w rysunku). Ach, bardzo dobrze;
przekonacie się, że widziana przez was postać tworzona jest przeze mnie. Aby pojawić się na waszej
płaszczyznie, owa postać musi się składać z atomów i molekuł. Ich ruch i prędkość różna jest od tych w waszych
stałych ciałach. W tym wypadku mówię poprzez Ruburta, lecz równocześnie stoję jako postać i obserwuję jak
mówi. Mogę też mówić ustami owej własnej postaci. Wymaga to jednak treningu i współpracy.
To prawda, że w waszych kategoriach nie jestem może piękny, lecz nie możecie chyba powiedzieć, że jestem
brzydki. Wizerunek ten jest rekonstrukcją tego, kim jestem. Przedstawia on postać jaką przyjmują wszystkie moje
zdolności gdy mają bliski kontakt z płaszczyzną fizyczną. Nie oznacza to koniecznie, że na wszelkich
płaszczyznach posiadam taki sam wizerunek.
Przez cały ten czas Bili starał się obserwować zjawę. Robertowi widok zasłaniały otwarte drzwi. Ja - jako ja -
nie widziałam niczego. Podczas chwili przerwy dyskutowaliśmy o tym, co się wydarzyło. Przyznaję iż
podchodziłam do tego bardzo sceptycznie. Pomyślałam że albo Bili wyobraził sobie tę zjawę, albo była to po
prostu halucynacja. W takim przypadku jednak nie dało się oczywiście wyjaśnić komentarzy Setha. Ale
ponieważ nie widziałam absolutnie niczego, trudno mi było przyjąć czyjeś słowo, że postać taka rzeczywiście
się pojawiła. Nie miałam powodu aby nie wierzyć Billowi i czułam się winna powątpiewając w coś, czego
wiarygodności był absolutnie pewien. Podczas przerwy jednak zaczęłam śmiać się i żartować. Wtedy właśnie
miało miejsce następne zjawisko, które doprawdy trudno jest mi wytłumaczyć. Stałam w drzwiach łazienki.
Zapaliliśmy jeszcze jedną żarówkę i pokój był doskonale oświetlony. To tutaj widziałeś tego kogoś?" -
zapytałam ze śmiechem.
Stałam w odległości trzech stóp od Billa i Roberta. Obaj doskonale widzieli moją twarz. Nagle, zgodnie z ich
pózniejszą relacją, tuż przed moją twarzą pojawiła się inna, całkowicie niepodobna do mojej. Wisiała w
powietrzu, prawie przezroczysta, z widocznymi w tle rysami mojej twarzy. Ta twarz była wyraznie twarzą
mężczyzny.
Nie uświadamiałam sobie, że coś się dzieje dopóki nie spojrzeli na mnie z jawnym niedowierzaniem. Robert
powiedział, żebym się nie ruszała. Poczułam lekkie mrowienie, lecz to wszystko. Gdy Robert i Bili porównali
swoje notatki, ich obserwacje zgadzały się co do joty. Następnie Robert polecił abym postąpiła krok do przodu.
Gdy to zrobiłam, twarz zniknęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]