[ Pobierz całość w formacie PDF ]
interpretowany Koran krzewi pokój i postęp. Przez wiele tygodni żywił %7łydów i zapewniał im
dach nad głową, dopóki wobec jego niezachwianej postawy mułłowie Kermanszahu nie cofnęli
zakazu. Kupcom pozwolono zakończyć bojkot.
- To właśnie jest zmiana - powiedziała do Pawicy Zilfa Różarka po masakrze w
Kermanszahu - jaką przyniosła konstytucja: dodała mocy błaganiom o litość, które mułłowie
dławili we własnej trzódce wiernych. Przekazała ludziom prawdziwy sens islamu i uczciła
wielkość religii, która w okresie największego rozkwitu zbudowała cywilizację wyższą i bardziej
miłosierną od innych jej współczesnych.
Dwa miesiące po powołaniu pierwszego parlamentu zmarł szach Muzaffar ad-Din.
Jego następca, szach Muhammad Ali, wstąpił na tron, przysięgając, że zdławi rewolucję
konstytucyjną. Powierzył premierowi zadanie infiltracji parlamentu, pogłębienia rozdzwięku
między mułłami a nacjonalistami i pokonania obu grup. Potem zawarł porozumienie z Rosjanami
i Brytyjczykami: w zamian za pomoc przeciwko buntownikom szach zgodził się podpisać
trójstronny układ z roku 1907, w którym odstąpił północną połowę Persji Rosjanom i pozwolił,
żeby zajęły ją ich wojska. Południe odstąpił Brytyjczykom, a środek pozostawił jako neutralną
strefę buforową. W roku 1908 szach zachęcony wewnętrznymi walkami wśród buntowników i
pewny poparcia ze strony Rosjan przystąpił do ostatecznej rozprawy.
Wezwał do pałacu generała Lachowa, dowódcę kozaków, i rozkazał mu otoczyć budynek
parlamentu w dniu sesji plenarnej, na której będą obecni wszyscy posłowie. Kiedy ustawiono
działa i karabiny maszynowe, szach Muhammad Ali rozkazał ostrzelać parlament.
Doszło do masakry, w której setki nieuzbrojonych ludzi padały w kałużach krwi, błagając
daremnie o litość, dopóki parlament nie legł w gruzach, a kozakom nie zabrakło ołowiu.
Zadowolony ze swego wyczynu szach Muhammad Ali ogłosił w Teheranie stan wyjątkowy,
mianował Lachowa dowódcą swoich wojsk i wezwał do poddania się opozycję.
Teheran zamarł. Rebelianci poddali się bez słowa. Tego wieczoru Aresz Buntownik
zdezerterował.
Był wczesny wieczór w czerwcu roku 1908. Salomon Mężczyzna siedział w swojej
rezydencji w Soltanabadzie. Sprawdzał na liczydle rachunki, gdy uniósł głowę i zobaczył syna.
- Przyszedłem się pożegnać.
Salomon poczuł, że ręka na liczydle mu zadrżała. Wiedział, zawsze wiedział, że Aresz
odejdzie. Teraz widział go w półmroku pokoju bladego i przestraszonego, ale zdeterminowanego.
I zrozumiał.
- Dokąd pójdziesz? - spytał.
- Do Tabrizu. - Aresz ujrzał w oczach ojca przerażenie. - Przyłączyć się do Sattara Chana.
Salomon uświadomił sobie, że syn jest już mężczyzną. Nie widział, jak Aresz dorósł, stracił
dziecko przywiezione z Isfahanu i nie będzie znał mężczyzny, który go opuszcza. Nagle
zapragnął móc cofnąć czas w swoim życiu.
- Kozacy - westchnął - zabijają dezerterów.
Stali naprzeciwko siebie w milczeniu. Salomon pamiętał tamten dzień dawno temu w
Dżujibarze, gdy w ich domu urodził się Aresz. Akuszerka z zarumienioną twarzą i
zakrwawionymi rękami biegła do niego po złoto, które dawał każdemu, kto przynosił dobre
wieści.
- Chłopiec! - krzyknęła. - Masz syna! Aresz Buntownik ucałował pierścień ojca.
- Wybacz mi - poprosił. Salomon ujął go za ręce.
- To ty musisz wybaczyć - rzekł.
Patrzył, jak Aresz odchodzi, i nigdy już go nie ujrzał.
W Tabrizie, rodzinnym mieście Kamar Cyganki, gdzie w roku 1830 doszło do wielkiej
masakry, Sattar Chan rozpoczął wojnę. Wieść o ostrzelaniu parlamentu dotarła do wszystkich
głównych prowincji Persji i spowodowała kapitulację buntowników. W Tabrizie jednak roznieciła
ogień, który miał strawić monarchię.
Sattar Chan kierował od wielu lat siłami rebeliantów na północy i północnym zachodzie.
Nazywali siebie mudżahedinami - bojownikami za sprawę - ale prawdziwej natury swojej wojny
nie znali. Przez całe życie byli buntownikami, zbójnikami wychowanymi w surowych górach
Azerbejdżanu, które przemierzali konno z wiatrem wiejącym w plecy i otaczającymi ich zewsząd
cieniami. W ojczystym kraju, z dala od mułłów, nie ulegli ich wpływom, słynęli za to z odwagi i
niezależności.
Sattar Chan wychował się na końskim grzbiecie i od dziecka dzierżył w ręce karabin. Jako
młodzieniec słynął w Tabrizie z umiejętności strzeleckich i nieustraszonego serca. Zwerbowany
do gwardii królewskiej Muzaffara ad-Dina, służył w niej z dumą, dopóki szach nie zabił mu
brata.
Oskarżony o wykradanie żywności z kuchni królewskiej brat Sattara daremnie przysięgał, że
jest niewinny. Został stracony na polecenie samego monarchy.
- Pomścij mojego syna - powiedział Sattarowi ojciec, gdy otrzymali wiadomość o jego
śmierci. - Pomścij swoją krew i oczyść moje nazwisko.
Sattar Chan zdezerterował z gwardii. Zgromadził wokół siebie grupę przyjaciół. Jezdzili z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]