[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znajdzie coś ważnego wśród rzeczy, które oni uznali za
nieistotne. A może sprawca po prostu bardzo chciał odnalezć
zaginionego Briana? I był na tyle zdesperowany, by
zaryzykować włamanie do zamieszkanego domu. Gdy
właścicielka go przyłapała, próbował ją zabić.
Komu oprócz Susan tak bardzo zależało na znalezieniu
Briana? Na pewno nie jego matce. Virginia Maddox
kilkakrotnie dała Hectorowi do zrozumienia, że wolałaby, żeby
jej syn nie wrócił, niż miałby stanąć przed sądem za swoje
finansowe nadużycia. Brat, Luke, także chciał odnalezć Briana,
ale zdaniem Hectora był zbyt mądry, żeby plądrować gabinet.
Zresztą szeryf wiedział, że gdyby Luke zaproponował Susan
amatorskie śledztwo w tej sprawie, od razu by się zgodziła.
Hector Abbott wykluczył też producentów samochodów,
sprzedawanych w salonie Maddoksów. Korporacja z Detroit bez
trudu odbije sobie straty, spowodowane przez jednego
nieuczciwego dilera. Ktoś, kto zdemolował gabinet, zrobił to
chyba z powodów osobistych.
Szeryf pomyślał także o Halu Beecherze. Chociaż bankier
nie zawracał mu głowy tak jak Susan, oświadczył jasno, że
pragnie odzyskać żonę. W dodatku Brian Maddox ukradł mu
pieniądze. Mimo to Hector nie wierzył w winę Hala. Podobnie
jak Luke Maddox, Beecher po prostu poprosiłby o pozwolenie
na przeszukanie gabinetu. A gdyby nawet posunął się do czegoś
tak idiotycznego, to zrobiłby to raczej w pierwszych dniach, gdy
szalał z bólu po zniknięciu żony.
73
Pozostawała jeszcze jedna możliwość, której Hector nie
mógł wykluczyć: że wrócił sam Brian Maddox ...
Zorientował się, że zostawił coś w gabinecie. Coś, co musiał
odzyskać za wszelką cenę, nawet gdyby trzeba było
zamordować własną żonę.
Rozdział 7
Niebo, czerwone o świcie, teraz stało się jasnoniebieskie.
Susan była bardzo zmęczona pytaniami. Ile razy miała mówić,
że było zbyt ciemno, by mogła zobaczyć rysy twarzy
napastników, i że nie rozpoznała ich głosów? Ile
razy musi powtórzyć, że nie wie, czego chcieli?
A jednak za każdym razem, gdy od nowa zeznawała, w
myślach rodziła się wątpliwość, szybka jak błyskawica. Czy
jeden z głosów naprawdę wydawał jej się znajomy, czy tylko
nabrała takich podejrzeń z powodu niekończących się pytań
szeryfa i jego podwładnego?
Gdy zastępca Forrester poprosił, żeby jeszcze raz opisała
"wydarzenia", zwróciła się do szeryfa Abbotta i zagrała atutową
kartą.
- Muszę zawiezć mamę do jej mieszkania, żeby wypoczęła
tam, gdzie będzie się czuła bezpieczna.
Rysy twarzy Hectora złagodniały, gdy zerknął na jej matkę,
siedzącą w szlafroku na tylnym siedzeniu cruisera. Miała
zamknięte oczy i pochyloną głowę. Potargane, siwiejące włosy
opadły jej na ramiona, ale sen i poranne światło wygładziły
zmarszczki na jej twarzy, przypominając, jak ładną kobietą była
w młodości.
Hector skinął głową w stronę swojego zastępcy. Był to
pucołowaty pięćdziesięciokilkulatek z brzuchem ubrany w
przyciasną beżową mundurową koszulę.
74
- Wiemy już dość.
Forrester wrócił do swojego wozu.
- Pani także zanocuje w mieszkaniu mamy? - zapytał Hector.
- Nie ma mowy, żebym spała tutaj - oświadczyła Susan. -
Przecież napastnicy są jeszcze na wolności. Chciałabym tylko
wziąć parę rzeczy, jeśli pozwoli mi pan tam wejść.
- Tak. Skończyliśmy w środku, a strażacy zabrali spalone
papiery z gabinetu. Proszę jednak uważać. Goście zostawili
bałagan.
Ze smutkiem pomyślała o czekającym ją przykrym zajęciu. -
Wrócę i posprzątam pózniej.
- Najpierw proszę dobrze wypocząć - powiedział tonem
dobrego dziadka, a nie szeryfa - i iść do lekarza, tak jak pani
polecono. Bo inaczej będę musiał zadzwonić do pani starszej
siostry, żeby tu przyjechała i zajęła się obiema paniami.
- Proszę tylko nie dzwonić do Carol! - warknęła Susan, zbyt
pózno dostrzegając uśmiech pod jego siwymi gęstymi wąsami.
Podrapał się po nich. Tak dobrze znała ten gest, że od razu
poczuła się swobodniej. Ale nagle przypomniała sobie z
przerażeniem, że ten człowiek mógł zniszczyć lub ukryć
dowody, zabrane z jej domu.
- Niech pani sama nie prowadzi samochodu - poradził. -
Może po kogoś zadzwonię?
Natychmiast pomyślała o Luke'u; o tym, jak było jej
przyjemnie, gdy przytulił ją poprzedniego wieczoru, i jak
cudownie byłoby teraz, gdyby znowu ją objął.
Mogłoby się to też okazać bardzo niebezpieczne. Wiedziała,
że gdyby przyjechał Luke, na pewno puściłyby jej nerwy, a
przecież teraz musiała się opanować i trzezwo myśleć jak nigdy.
Zresztą wolała nie ryzykować. Szeryf mógł się domyślić, że we
dwoje nie tylko oglądali dowody, ale i sprawdzali, jak prowadził
śledztwo.
- Z głową już znacznie lepiej, tylko trochę boli - odparła
ostrożnie. - Nie potrzebuję niczyjej pomocy.
Szeryf Abbott spojrzał na nią przenikliwie. Przestraszyła się,
75
że wie o twardym dysku, który znalazła. Czy wygadała się jej
mama, Agnes albo może Roberta? A nawet jeśli nie powiedziała
mu tego żadna z nich, to czy ona powinna zrobić to teraz?
Przecież bała się, że właśnie twardy dysk z informacjami był
celem napastników.
- To nie zbrodnia - powiedział szeryf.
Była zaskoczona i jeszcze bardziej zmieszana.
- Co?
- Jeśli się kogoś potrzebuje.
Westchnęła, uśmiechając się cynicznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl