[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sło naprzeciwko.
LR
T
 Teraz  powiedział policjant, wyciągając duży notatnik  za-
czniemy. Doktor mówi, że lady Jane była w wodzie całą noc, ale to tyl-
ko przypuszczenie. Kiedy widziałeś ją po raz ostatni?
 Wczoraj przy kolacji  powiedział John.  Zwiętowaliśmy zdo-
bycz majora.
 Lub raczej znalezisko majora  powiedział półgłosem Hamish.
 I miała ńa sobie to, w co ubrana była wtedy, gdy została znaleziona
martwa?
 Tak. To znaczy nie. Nie, wczoraj miała kwiecisty garnitur i wie-
czorowe sandały. Chyba miała na sobie swój zwykły strój rybacki kie-
dy... kiedy zobaczyliśmy ją w wodzie.
Hamish zanotował coś, a potem spojrzał na niego.
 Wiedziałeś, gdzie pracowała lady Jane?
 Pracowała?  powiedział John.  Nie wiedziałem, że pracuje.
 Cóż, zostawmy to na pózniej. W takim razie, czy twoja żona znała
charakter pracy lady Jane?
Wąska strużka potu połyskiwała nad górną wargą Johna. Zapadła ci-
sza. Hamish cierpliwie powtórzył pytanie.
 Nie  powiedział nagle i gwałtownie John.  Hej, Macbeth, co
to ma być? Znasz nas oboje. Myślisz, że któreś z nas mogło ją zabić?
LR
T
 Nie mnie to oceniać  odpowiedział Hamish.  Ale nie znajdę
osoby, która to zrobiła, jeśli nie zacznę wykluczać tych, które tego nie
zrobiły. Co robiłeś wczoraj póznym wieczorem?
 Jak póznym?
 Po raz ostatni była widziana przez służbę hotelową o dziesiątej
trzydzieści, kiedy szła do swojego pokoju.
 Poszedłem spać  powiedział John.  I Heather też. Mieliśmy
dość męczący dzień.
 Czy ktoś z grupy mógł nienawidzić lady Jane?
 Skąd, wszyscy ją kochaliśmy  powiedział John sarkastycznie.
 Dobry Boże, człowieku, rusz głową. Nikt jej nie lubił, nawet ty.
 Hm... Lady Jane miała paskudny nawyk robienia uwag. Czy coś
ci powiedziała?
 Nic szczególnego. Tylko ogólne utyskiwanie.
 Ach, tak. To będzie na tyle. Poproś panią Cartwright.
Kiedy John wszedł do pomieszczenia, Alice nerwowo chichocząc,
mówiła:
 Tylko pomyślcie. Ktoś z nas musiał ją zabić. To znaczy, można
się domyślać...
Teraz zostało to wypowiedziane głośno i ubrane w słowa: ta myśl,
którą od siebie odsuwali, odkąd ciało lady Jane zostało odkryte.
LR
T
 Chce się z tobą widzieć  odezwał się John do Heather.  Po-
wiedziałem mu, że nie wiedzieliśmy czym się zajmowała  dodał ci-
cho, przytrzymując drzwi.
Drzwi do holu otwarły się i niska, zaniepokojona kobieta, ubrana w
pomarszczoną pudrowoniebieską suknię, weszła do środka, ciągnąc ze
sobą Charliego.
 Nazywam się Baxter, Tina Baxter  ogłosiła, rozglądając się po
pokoju wytrzeszczonymi niebieskimi oczyma.  Dopiero co przyjecha-
łam. Mój biedny chłopak.  Próbowała przytulić Charliego, ale on
umknął przed publiczną demonstracją matczynych uczuć.
 Powinna pani trzymać chłopca z dala od tego
 powiedział John.  Nie było potrzeby, by go tu przyprowadzać.
 Przeciwnie  powiedziała Tina Baxter.  Powiedziano mi, że
policja chce przesłuchać całą grupę wędkarską, a nikt nie będzie straszył
mojego małego chłopca niekończącymi się pytaniami.
Opowiedziała zdezorientowanej grupie również o jej rozwodzie, o
trudnościach wychowywania chłopca samotnie oraz o tym, że Charlie
napisał jej, iż lady Jane była okrutną i złą kobietą. Jej zdania zaczęły na-
kładać się jedno na drugie, zlewając się w coraz bardziej niezrozumiały
potok słów.
Nagle zamilkła i patrzyła z rozdziawionymi ustami na drzwi. Przeło-
żony Hamisha przyjechał z Strathbane.
LR
T
Duży, krępy mężczyzna w szarym dwurzędowym garniturze przed-
stawił się jako naczelny inspektor Blair. Był otoczony dwoma innymi
detektywami
 Jimmym Andersonem i Harrym MacNabem. Jim my Anderson
był szczupły i żylasty, z podejrzliwymi niebieskimi oczyma, a MacNab
niski i przysadzisty, z gęstymi czarnymi włosami i czarnymi szklistymi
oczyma.
 Kto z was prowadzi tę szkołę?  zażądał odpowiedzi Blair. Mó-
wił z wyraznym akcentem mieszkańca Glasgow.
 Ja  odezwał się John.  Posterunkowy Macbeth rozmawia te-
raz z moją żoną.
 Gdzie?
 Tutaj  powiedział John.  Pokażę panu drogę.
 Nie ma potrzeby  odparł Blair.  Przedstawimy się sobie sami.
Hamish wstał, gdy trzech mężczyzn weszło do małego biura. Heather
szybko się wycofała.
 Macbeth, prawda?  powiedział Blair, siadając na krześle, które
Hamish dopiero co zwolnił.
 Mamy tu niezłą gratkę. Trochę nie z twojej ligi, sierżancie.
Chłopcy razem z drużyną z kryminalistyki przeczesują teren. Odwaliłeś
kawał dobrej roboty, stawiając straż wodną na warcie.
LR
T
Uśmiechnął się do Hamisha i czekał na wyraz wdzięczności, który
powinien pojawić się na twarzy posterunkowego w reakcji na komple-
ment. Hamish patrzył jednak niewzruszony, a Blair wykrzywił twarz z
irytacją.
 Cóż, domyślam się, że wszyscy wiedzą, że nie wolno im ruszać
się z miejsca do czasu, aż będę przekonany, że nikt z tej szkoły tego nie
zrobił. Szkoła, doprawdy. Całe te pieniądze i zamieszanie, tylko po to,
by złowić rybę.
 Myślę, że lepiej będzie, jeśli przekażę im, by nie wyjeżdżali teraz
z Lochdubh  powiedział Hamish.  Jako że nie ma wśród nich ja-
snowidza.
 Dosyć tego  wybuchnął Blair.  Zanim przesłucham resztę, ja-
ki, według ciebie, był motyw morderstwa?
 Sądzę, że miało to coś wspólnego z pracą lady Jane  powiedział
Hamish ostrożnie.
 Pracą? Jaką pracą?
 Lady Jane Winters to w rzeczywistości Jane Maxwell, felietonist-
ka londyńskiego  Evening Star".
 Tego szmatławca! Ale co jest złego w pisaniu felietonów?
 Z tego, co wiem, specjalizowała się w wyjeżdżaniu na wakacje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl