[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówiące, że tutaj będę mógł znaleźć wieczną młodość, nie było pustym zwrotem. To była
wskazówka, która trafiłaby w próżnię, gdybym nie spotkał Sandry. Salva nie mógł przewidzieć,
że jakaś Sandra pojawi się w tej historii, zatem miał może jedynie podejrzenia co do istnienia
tego specyfiku, który sprowadzali z jakiegoś rejonu świata, i nie chciał, żeby ta myśl mnie
opętała. Równie dobrze mógł mi opisać w liście wszystko, co wiedział, żebym nie musiał
zaczynać od zera.
Zatrzymałem się, kiedy Sandra zaparkowała motorynkę przed zielonym krzyżem apteki.
Byłem kilka metrów z przodu i we wstecznym lusterku obserwowałem, jak wchodzi i wychodzi z
apteki, następnie wsiada na motorynkę, spogląda w moim kierunku i rusza. Wracała do Willi pod
Słońcem. Nadal będzie musiała oglądać twarze tych dwojga bezsilnych potworów, którzy znali
tysiące sposobów mordowania ludzi i dla których życie nie było świętością, lecz bronią.
Wiele widzieliśmy z Salvą w Mauthausen. Widzieliśmy chodzące szkielety i tłumy nagich
ciał na placu drepczące w śniegu, dziwny rodzaj bydła w kolorze popielatego różu. Nasze ciała
stały się naszym wstydem. Bóle żołądka spowodowane głodem, choroby, brak intymności.
Wszystko wnikało w ciało. Niełatwo było wznieść się ponad własne szczątki, toteż raz po raz
myślałem o samobójstwie. To był sposób na uwolnienie się, wyzwalała mnie myśl, że to może się
skończyć, że jeśli naprawdę zechcę, to się dla mnie skończy. Śmierć była moim wybawieniem.
Hitler był chorym człowiekiem i wszystkich nas pogrążył w swym strasznym umyśle.
Funkcjonowaliśmy w jego odrażającym mózgu, w którym dochodziło do najstraszniejszych
potworności, i był tylko jeden sposób na opuszczenie jego głowy, albo umrze on, albo ja. Nie
mogłem znieść, aby to cudowne życie ze słońcem, drzewami i piosenkami budziło przerażenie.
Nie chciałem jednak, żeby zabiło mnie jego szaleństwo. Zrobię to z własnej woli, patrząc w
niebo, jeśli to możliwe. Dlatego, siedząc nieopodal baraku, wyjąłem z kieszeni odłamek kamienia
wykopany w kamieniołomie i podciąłem sobie żyły. Ale ktoś, kto mnie zobaczył, powiadomił
Salvę, a on mnie uratował. Nie wiem, jak to zrobił, lecz mnie uratował, wyleczył mnie i
powiedział, że bez względu na to, co się stanie, nawet jeśli po szyję tkwimy w gównie, nawet
jeśli zostaliśmy upokorzeni, nawet jeśli jesteśmy najgorszym rodzajem niewolników, moje życie
należy do mnie. Oczywiście nie było to dobre życie, nie było to przyzwoite życie ani godne
przeżycia, ale było moje, nikt nie mógł go przeżyć za mnie. I cóż, Salva, Hitler w końcu umarł
przede mną, ile jednak zła zostawił po sobie, ile zła w moim sercu. Wielokroć śni mi się, że to oni
wygrali wojnę, a wtedy budzę się zlany potem.
Miałeś na myśli te ampułki, które sobie wstrzykują ci starzy naziści, kiedy wspomniałeś o
wiecznej młodości, prawda? Może dzięki licznym i potwornym eksperymentom znaleźli jakiś
specyfik przeciwdziałający starzeniu się, który aplikują tylko sobie. Gdzie mogą go produkować?
Coraz lepiej rozumiałem intencje Salvy. Zostawiał w moich rękach wielki projekt, lecz
projekt, który musiałem uczynić swoim dzięki własnym dociekaniom i motywacjom. Z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]