[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brokat na włosach nadały mu całkiem nowy wygląd i Ivy
oddała go Philipowi.
Ginger jest bardzo bystra powiedział Tristanowi
Philip.
Tristan zerknął z powątpiewaniem na Ivy.
Może następnym razem Philip pozwoli ci ją
pożyczyć i ty wygrasz odparła z uśmiechem Ivy, po czym
zwróciła się do Philipa. Czy nie robi się pózno?
Czemu zawsze to mówisz? spytał jej brat.
Tristan wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Ponieważ próbuje się ciebie pozbyć. No, chodz.
Przeczytamy dwie historyjki, tak jak ostatnio, a potem
zgasimy światło.
Odprowadził Philipa do jego sypialni. Ivy została na
górze i zaczęła przerzucać nuty, szukając piosenek, które
mogłyby się spodobać Tristanowi. Lubił hard rocka, ale nie
za bardzo mogła to wiernie zagrać na fortepianie. Tristan
nie wiedział nic o Beethovenie i Bachu. Jego pojęcie o
muzyce klasycznej ograniczało się do musicali z kolekcji
jego rodziców. Przejrzała kilka piosenek z Carousel, po
czym odłożyła nuty na bok.
Przez cały wieczór muzyka przepływała przez nią
niczym srebrzysta rzeka. Teraz więc zgasiła światło i
zagrała z pamięci Sonatę księżycową Beethovena.
Tristan wrócił w połowie utworu. Dostrzegł
nieznaczne zawahanie jej dłoni i usłyszał, że muzyka
cichnie.
Nie przerywaj powiedział łagodnie i podszedł,
żeby stanąć za nią.
Ivy zagrała sonatę do końca. Przez parę chwil po
ostatnim akordzie żadne z nich się nie odzywało, żadne z
nich się nie poruszyło. Istniało jedynie nieruchome,
srebrzyste światło księżyca na klawiaturze fortepianu i
muzyka, tak jak muzyka potrafi czasami trwać w ciszy.
Pózniej Ivy oparła się plecami o Tristana.
Chcesz zatańczyć? spytał.
Ivy zaśmiała się, a on pociągnął ją w górę i zatańczyli
dokoła pokoju. Ułożyła głowę na jego ramieniu i poczuła
wokół siebie jego silne ręce. Tańczyli powoli, coraz
wolniej. Pragnęła, by nigdy nie wypuszczał jej z objęć.
Jak ty to robisz? szepnął. Jak udaje ci się tańczyć
ze mną i grać na fortepianie w tym samym czasie?
W tym samym czasie? spytała.
Czy to nie ty grasz muzykę, którą słyszę?
Ivy podniosła głowę.
Tristanie, to zabrzmiało tak... tak...
Staromodnie podpowiedział. Ale sprawiło, że na
mnie spojrzałaś. Prędko przybliżył usta i skradł długi,
delikatny pocałunek.
Nie zapomnij przekazać Tristanowi, żeby wstąpił
któregoś dnia do sklepu powiedziała Lillian. Betty i ja z
radością go znowu zobaczymy. Bardzo lubimy chłopów na
szkwał.
Schwał, Lillian poprawiła Ivy, uśmiechając się
szeroko. Tristan to chłop na schwał. Mój chłop na
schwał, pomyślała, po czym podniosła pudełko owinięte w
brązowy papier. Czy to wszystko, co trzeba dostarczyć?
Tak, dziękuję, moja droga. Wiem, że to ci nie jest po
drodze.
To niedaleko odparła Ivy, idąc do wyjścia.
Willow Street, numer pięćset dwadzieścia osiem
zawołała z zaplecza Betty.
Piąta trzydzieści dodała ciszej Lillian.
Cóż, to zawęża pole manewru, pomyślała Ivy, mijając
próg Tis the Season. Zerknęła na zegarek. Teraz nie będzie
mogła spędzić czasu z przyjaciółkami.
Suzanne i Beth już na nią czekały przy stoiskach z
jedzeniem.
Mówiłaś, że kończysz dwadzieścia minut temu
przywitała ją z wyrzutem Suzanne.
Wiem. To jeden z tych dni odparła Ivy.
Odprowadzicie mnie do samochodu? Muszę to dostarczyć,
a potem wracać prosto do domu.
Słyszałaś? Ona musi jechać prosto do domu
powtórzyła Suzanne, zwracając się do Beth na przyjęcie
urodzinowe, to chce powiedzieć. Mówi, że to dziewiąte
urodziny Philipa.
Jest dwudziesty ósmy maja odpowiedziała Ivy.
Przecież rozumiesz, Suzanne.
Ale z tego, co wiemy mówiła dalej Suzanne to
może być dyskretny ślub na wzgórzu.
Ivy przewróciła oczami, a Beth się zaśmiała. Suzanne
nadal nie wybaczyła jej utrzymywania w tajemnicy lekcji
pływania z Tristanem.
Czy Tristan przyjdzie dziś wieczorem? spytała
Beth, gdy wychodziły z centrum handlowego.
Jest jednym z dwóch gości Philipa odparła Ivy i
to on będzie siedział obok niego, a nie ja, i to on będzie się
z nim bawił cały wieczór, nie ja. Tristan dał słowo. To był
jedyny sposób, żeby powstrzymać mojego brata od pójścia
z nami na bał na zakończenie roku. Hej, gdzie
zaparkowałyście?
Suzanne nie mogła sobie przypomnieć, a Beth nawet
nie zwróciła uwagi, w jakim miejscu się zatrzymały. Ivy
woziła je w kółko po parkingu centrum handlowego. Beth
wypatrywała auta, podczas gdy Suzanne doradzała Ivy w
kwestii ubioru i romansowania. Omówiła wszystko od
strategii telefonowania oraz tego, jak nie być zanadto
dostępną, po ciężką pracę nad swobodnym wyglądem.
Przez ostatnie trzy tygodnie udzieliła jej mnóstwa rad.
Suzanne, chyba za bardzo komplikujesz umawianie
się na randki powiedziała w końcu Ivy. Całe to knucie i
planowanie. Mnie się to wydaje całkiem proste.
Niewiarygodnie proste, pomyślała. Bez względu na to,
czy ona i Tristan odpoczywali, czy uczyli się razem, czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]