[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w niełasce, ale nie dbam o to. Najważniejsze, że będę z dała od Hail-
combe'a, i tylko to siÄ™ dla mnie liczy.
Panna Geary poprawiła okulary.
- Chciałabym, żeby nasz wyjazd oznaczał koniec szans tego
człowieka, ale nie robię sobie dużych nadziei. Sądzę, iż twój ojciec
liczy, że może w końcu przyjmiesz jego punkt widzenia.
- Cóż, zawiedzie się - odrzekła Serena. - Prędzej wynajmę się
jako podkuchenna!
Starsza pani ani myślała dać temu wiarę.
- Obawiam się, że nie masz pojęcia o życiu służącej, moje
dziecko. Tydzień takiej pracy, a nawet Hailcombe wydałby ci się
wybawieniem. Lepiej dobrze się przyjrzyj, co może cię czekać, zanim
następnym razem przeciwstawiasz się ojcu.
- Przyjrzeć się? Nie rozumiem. - Serena wzruszyła ramionami.
Kuzynka Laura zdjęła okulary i uśmiechnęła się smętnie.
- Mnie się przyjrzyj, Sereno. Przyjrzyj się mojemu życiu.
Powiedziawszy te słowa, opiekunka wstała szybko i wyszła z
pokoju. Serena patrzyła za nią, nagle ogarnięta uczuciem pustki.
Zaczął narastać w niej milczący protest. Jej przyszłość nie może być
taka! On do tego nie dopuści. Mógł sobie teraz odjechać, nie zo-
baczywszy się z nią - zresztą jak mógłby to zrobić, skoro ojciec jest
mu tak przeciwny? - ale Serena była pewna, że poślubiłby ją wbrew
wszystkiemu i wszystkim, gdyby uważał, że czeka ją los taki jak
kuzynki Laury. Niewesoły los samotnej starzejącej się kobiety zdanej
na łaskę i niełaskę krewnych.
Nagle przypomniała sobie markiza Sywell i zeszła z obłoków na
ziemię. Przecież znajduje się między młotem a kowadłem. Czy w
ogóle może w tej sytuacji dokonać jakiegoś wyboru?
Wiedziała, że nie znajdzie rozwiązania natychmiast. Poszła więc
do sypialni, by wraz z pokojówką zająć się pakowaniem rzeczy. To
zajęcie oderwało trochę jej myśli od przyszłości, a gdy skończyły pa-
kowanie, była już tak zmęczona, że od razu po kolacji, którą
przyniesiono jej do pokoju, rzuciła się na łóżko i zasnęła.
Rano trwały ostatnie przygotowania do wyjazdu. Jak zwykle w
takiej sytuacji panował chaos i zamieszanie. Kiedy stangret przyszedł
po kufry, Serena przeszła do saloniku na śniadanie. Pisała właśnie
krótki liścik do Melanie, gdy do pokoju wpadła kuzynka Laura w
stanie najwyższego wzburzenia.
- Och, Sereno!-zawołała.
- Co się stało, kuzynko? Jesteś blada jak śmierć!
- Coś strasznego. - Laura nie była w stanie opanować
zdenerwowania. - Nie mam pojęcia, co robić. On nie chce mnie
słuchać. Prosiłam, błagałam, nadaremnie! Nic go nie wzruszy.
Serena chwyciła ją za rękę i wyjęła z jej dłoni okulary, które
Laura kurczowo ściskała.
- O co chodzi? Powiedz wreszcie! To tata? Panna Geary skinęła
głową. Miała w oczach łzy.
- Wyjął z powozu wszystkie moje bagaże. Wyglądał, jakby
oszalał.
- Wyjął twoje bagaże? - powtórzyła jak echo Serena i zbladła. -
Ale dlaczego?
- Bo nie pozwala mi z tobą jechać. Mówi, że masz wyruszyć
sama.
ROZDZIAA ÓSMY
Serena wpatrywała się w kuzynkę Laurę oczami szeroko
otwartymi ze zdumienia.
- Ale... ale ty musisz ze mną jechać. Jakże ja będę sama
podróżować? Bez damy do towarzystwa? Bez opiekunki? To
niemożliwe!
- Bernard mówi, że Mary pojedzie z tobą i to wystarczy. Nic i
nikt na świecie nie skłoni go do zmiany zdania. Próbowałam
wszystkiego, wszelkich możliwych argumentów,
- Ale dlaczego, kuzynko? Nie rozumiem,
- Ja też nie. Myślisz, że go nie pytałam? - Laura nerwowo
poprawiła okulary. - Zapewniam cię, że jeszcze nigdy tak się nie
starłam z Bernardem. Powiedział tylko tyle, że musisz zostać ukarana,
a fakt, że pojedziesz sama, jest po jego myśli.
Serenie serce zaczęło nagle bić przyspieszonym rytmem,
poczuła znajomy ucisk w gardle. Ale właściwie dlaczego słowa Laury
miałyby ją zaskoczyć? Ojciec, który nad szczęście córki przedkłada
własny honor, może równie dobrze nie dbać o jej bezpieczeństwo. Do
wiejskiej posiadłości Reethów nie było, co prawda, daleko, ale podróż
z pewnością potrwa cały dzień. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl