[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wśród słuchaczy przeszedł szmer niedowierzenia. Nad-inspektor Tun Tse zgłosił
zastrzeżenie.
- Pogląd ten jest trudny do przyjęcia - rozpoczął. - Osobiście mam wiadomości o trzech
sektorach przestrzeni, a moi koledzy o reszcie. Gdyby istniało takie zagrożenie, dowiedzielibyśmy
się o nim jako pierwsi.
- Wiecie o tym, tylko nie bierzecie faktów za to, czym są w istocie. Na przykład śmierć
generała Caligori w pobliżu Harmony.
- Wybuch na jednym ze słońc wyjałowił statek. Dzieło Boga.
- W taki razie Bóg dość wyraznie przestał nam sprzyjać. Tylko w ubiegłym roku sto
osiemdziesiąt konkretnych osób zmarło w wyniku klęsk żywiołowych.
- Stu osiemdziesięciu? - Tun Tse był wściekły. - Galaktyka jest ogromna. Liczba ofiar
klęsk żywiołowych winna iść w miliardy.
- Nie kwestionuję tego, ale mówiłem o konkretnych osobach. Są to w szczególności
najwspanialsze umysły naszych czasów - uczeni i praktycy, których geniusz wytycza drogi dla
całej rasy ludzkiej. Statystycznie wskazniki śmiertelności był w ich przypadku tysiąc razy wyższy
aniżeli współczynnik prawdopodobieństwa. Panowie, prowadzone przez nas badania nie
pozostawiają wątpliwości, iż najlepsi z tych, którzy kształtują naszą przyszłość, są rozmyślnie
eliminowani. Ludzkość uśmiercana jest metodycznie, poczynając od najlepszych.
- Ofiary klęsk żywiołowych? - Tun Tse chciał uzyskać pewność.
- Generał Caligori padł ofiarą wybuchu na jednym ze słońc. Nikt przed nim nie osiągał tak
skutecznych wyników w rozwijaniu potencjału naszej broni przestrzennej. Prezydent Bruant został
zabity w trakcie wielkiego zderzenia meteorów na Berbeć. Bez jego talentu w rządzeniu, Stu
Zwiatom znów grożą wzajemne wewnętrzne wojny. Statek Juliusa Oraina został zniszczony w
czasie wirującej burzy. Mózg ofiary zabrał ze sobą do grobu kilka teorii, które mogły zapewnić
nam dostęp do nieograniczonych zródeł na wieczne czasy. Ta lista nie ma końca. Nasze całkowite
panowanie w przestrzeni zagrożone jest zespołem tych selektywnych katastrof.
Spójrz w niebo, Różdżko. Co tam widać?" Poza pędzącymi chmurami i wielkim okiem
cyklonu przepływają długie, powolne fale entropii, łącząc się w szczytowym punkcie z szybko
przemieszczającym się czołem fali uderzeniowej".
- Wydaje mi się, że tkwi w tym wewnętrzna sprzeczność. Jak może istnieć selektywny
zespół przypadkowych zdarzeń? - spytał Tun Tse, którego zdziwienie zdawało się wyrażać
odczucia jego kolegów. - A co chciałeś powiedzieć, wspominająć o broni?
- Odpowiedzi udzieli Saraya, szef Centrum Chaosu. Trudno będzie wam zgodzić się z tym,
co powie. Proszę, abyście słuchali j uważnie i bez uprzedzeń, ponieważ przyszły kształt ludzkości j
może zależeć od tego, czy teraz dobrze wszystko zrozumiecie.
Mężczyzna w czerni rozpostarł płaszcz, jak przypięte skrzydła, które mogłyby go unieść w
powietrze.
- Panowie, Nad-inspektor Delfan przedstawił już problem j w ogólnych zarysach. Centrum
Chaosu, przy pomocy nad-inspektora Hovera, od jakiegoś czasu próbuje znalezć rozwiązanie. Nie
posunęliśmy się zbyt daleko, a to, do czego doszliśmy, nie podoba się nam. Na początek poproszę
was o dokonanie subtelnej myślowej inwersji: nie jest tak, że wielkie nieszczęścia przytrafiają się
ważnym ludziom, lecz ważni ludzie są obecni, gdy zdarzają się wielkie nieszczęścia.
- Ta subtelność zupełnie mi się wymyka - powiedział Tun Tse.
- To bardzo proste. W całej galaktyce każdego dnia zdarzają się katastrofy. Jedni w nich
giną, inni się ratują. Każdemu człowiekowi przytrafiają się w życiu takie przypadki, kiedy z
ledwością unika śmierci. Nad-inspektorze Wildheit, czy do tej pory nadążasz za tokiem mojego
rozumowania?
- Nie mogę się nie zgodzić z tym, co mówisz. Sam wiele razy o włos uniknąłem
nieszczęścia.
- Spróbuj się zatem zastanowić. Załóżmy, że jeden z tych prawie śmiertelnych wypadków
zdarzyłby się inaczej - wcześniej lub pózniej, trochę bardziej w lewo albo w prawo, szybciej lub
wolniej.
- Wtedy prawdopodobnie nie usłyszelibyście kilku historyjek, które chcę wam
opowiedzieć, bo by mnie tu w ogóle nie było - odparł Wildheit.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]