[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrzebowała, ale niekiedy najwyrazniej marzył tylko o tym, żeby się jej
pozbyć.
Celeste! zawołał za nią, kiedy ruszyła w kierunku drzwi oddziału.
Czy zastanowiłaś się nad moją propozycją wspólnej wyprawy na morze?
Chyba nic z tego nie będzie. Lekarze mówią, że Stokrotkę będzie
można zabrać do domu już w najbliższy poniedziałek, więc czeka mnie
mnóstwo przygotowań.
Zamierzam popływać podczas najbliższego weekendu, a moje
zaproszenie jest nadal aktualne. Więc daj mi znać, gdybyś zmieniła zdanie.
Była gotowa.
Przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. Wyprała w płatkach
mydlanych wszystkie nowe dziecinne ubranka, wyłożyła kocykami
przyniesione przez Bena łóżeczko, ułożyła starannie pieluszki, buteleczki i
słoiczki z pudrem. Dom był przygotowany na przybycie Stokrotki, która miała
opuścić szpital następnego dnia.
Pielęgniarki niemal siłą wypchnęły ją z oddziału, tłumacząc jej, że musi
spędzić najbliższy dzień z dala od dziecka i choć trochę odpocząć. Rodzice
odwiezli ją do mieszkania, pomogli jej się rozpakować i odjechali.
Nie mając nic do roboty, postanowiła pójść do narożnego kiosku po
jakieś kolorowe czasopismo, a potem usiąść na plaży i spokojnie je
przeczytać. Oglądając przy okazji z daleka nowy dom Bena!
Czuła się trochę dziwnie na świeżym powietrzu, gdyż przywykła do
atmosfery szpitala, ale pielęgniarki nie dały jej wyboru, więc postanowiła
korzystać z uroków pogodnego dnia.
93
R
L
T
Miała na sobie szorty, biały sportowy podkoszulek i wygodne czerwone
sandały. Obie części garderoby pochodziły z okresu przed jej zajściem w ciążę
i były na nią teraz trochę za duże. Spacer po zalanej słońcem ulicy sprawiał jej
wielką przyjemność, ale przez cały czas miała wrażenie, że o czymś
zapomniała. Co chwilę wyjmowała z kieszeni telefon komórkowy, by się
upewnić, że nie dzwoniono do niej ze szpitala, i sięgała do torebki, by
sprawdzić, czy ma przy sobie klucze. A poza tym nieustannie myślała o tym,
jak się ma Stokrotka.
Ale świat, którego nie oglądała od kilkunastu dni, zdawał się doskonale
prosperować mimo jej nieobecności. Z drzew zwisały pęki kwiatów, a zatoka
była błękitna i spokojna.
Wpatrzona w morze, omal nie wpadła na Bena. Stał przed swym domem
obok terenowego samochodu, do którego przyczepiona była lśniąca nowa
łódz.
Piękna mruknęła z uznaniem Celeste, podziwiając tę kosztowną
zabawkę. Jest naprawdę bardzo piękna.
Chyba się w niej zakochałem wyznał Ben, przesuwając dłonią po
burcie motorówki. Jak się miewa Stokrotka?
Doskonale. Jest chyba zbyt zdrowa, żeby przebywać w szpitalu.
Czy jesteś gotowa do przeprowadzki?
Na tyle, na ile to możliwe. Ale bardzo się jej boję.
Na pewno świetnie sobie poradzisz.
A więc wyprowadzasz ją na morze? spytała Celeste, wskazując łódz.
Nie zamierzała go prosić, żeby ją zabrał ze sobą, ale gdyby ponowił swą
propozycję...
94
R
L
T
Właśnie przed chwilą wróciłem odparł Ben. Pływałem z
przyjacielem. Z łodzią radzę sobie jako tako, ale nie potrafię jeszcze
spuszczać jej na wodę. Tym bardziej, że na pochylni panuje straszny ruch.
To istotnie trudna sztuka przyznała Celeste, trochę zmartwiona tym,
że pływał bez niej. Ale niedaleko stąd, przy ujściu strumienia, jest druga po-
chylnia, na której panuje spokój. Możesz tam ćwiczyć spuszczanie łodzi na
wodę, bo nie będziesz nikomu blokował dostępu.
Czy już tam kiedyś byłaś? spytał ze zdziwieniem.
Och, mnóstwo razy. Zanim mój ojciec zerwał ze mną stosunki, często
towarzyszyłam mu w wyprawach na ryby.
Czyżbyś chciała mi powiedzieć, że potrafisz obsługiwać łódz? spytał
ze zdziwieniem.
To nic trudnego. Jeśli mi nie wierzysz, mogę ci to zademonstrować.
Nawet dziś.
W takim razie ruszajmy zaproponował, otwierając przed nią drzwi
samochodu.
Tego popołudnia na zatoce panowały idealne warunki; wiatr nie był zbyt
silny, a powierzchnia morza spokojna. Ben dość sprawnie jak na nowicjusza
ustawił się przy pochylni, a potem poradził sobie z łodzią. Celeste, która
zajęła tymczasem jego miejsce za kierownicą samochodu, odstawiła go na
parking i wróciła nad wodę. Ben wyciągnął do niej rękę, by pomóc jej wsiąść
na pokład. Nowy silnik zapalił bez najmniejszych oporów i po chwili oddalili
się od brzegu.
Kiedy poczuła, że pęd powietrza rozwiewa jej włosy, zapomniała o
wszystkich kłopotach, na jakie była narażona podczas minionych tygodni.
Rozkoszowała się zapachem morza oraz szumem wody i oddychała tak
swobodnie, jakby nie miała żadnych trosk.
95
R
L
T
Ben obserwował ją uważnie i dostrzegał zachodzące w niej zmiany.
Dopiero teraz, kiedy jej policzki zaróżowiły się od wiatru, zdał sobie sprawę,
jak bardzo mizernie wyglądała w ciągu ostatnich kilku tygodni. Spędzała
wtedy jako pielęgniarka i pacjentka zbyt wiele czasu w szpitalu, więc była
blada i wynędzniała. Ale teraz, gdy dostrzegł w jej oczach błysk radości życia,
doszedł do wniosku, że dawna Celeste, którą znal i lubił, wróciła z dalekiej
podróży i jest znowu przy nim.
Przebywszy spory dystans, zatrzymali się na środku zatoki, by zjeść
kanapki, które kupili po drodze w przydrożnych delikatesach. Widząc na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]