[ Pobierz całość w formacie PDF ]
był do nich przyzwyczajony. Odchrząknął i spojrzał na walizkę.
- Mo\e skończymy to pakowanie?
- Jasne! - zawołał Rory z zapałem, zadowolony, \e udało mu się nie rozpłakać.
Tippy nadal kręciło się w głowie, ale w ka\dym razie jej umysł zaczął ju\
pracować. Lekarstwa tłumiły ból, dostała te\ coś przeciwko mdłościom. Nie była
jeszcze w stanie myśleć zupełnie jasno, jednak czuła się ju\ lepiej ni\ podczas
rozmowy z Cashem.
Jego obecność była dla niej torturą. Zbyt dobrze pamiętała szorstkie słowa,
jakie do niej wypowiedział podczas tamtej nocy, pamiętała swój strach, gdy Rory
zaginął, lęk na dzwięk głosu Sama w słuchawce i przera\enie, gdy oświadczył jej, \e
teraz zapłaci mu za wszystko...
Na dzwięk otwieranych drzwi drgnęła i odsunęła wspomnienia na bok. Cash
ju\ wcześniej przywiózł jej ubrania i kartę ubezpieczeniową, a potem zabrał Rory'ego
na lotnisko, skąd odlatywał samolot do Marylandu. A teraz znów stal w progu sali.
- Byłem tu wcześniej, ale spałaś i nie chciałem cię budzić, więc poszedłem do
bufetu - oznajmił.
- Chyba długo spałam - powiedziała niepewnie. - Ale teraz ju\ czuję się lepiej.
- To dobrze. Właśnie rozmawiałem z komendantem szkoły Rory'ego. Odebrał
go z lotniska. Mały nie opuści szkoły z nikim, oprócz ciebie albo mnie. Jest
bezpieczny.
Tippy odetchnęła z ulgą.
- Bogu dzięki, \e nic mu nie zrobili. Bardzo się bałam, co Sam mo\e
wymyślić.
- Więc zaproponowałaś zamianę. Przecie\ mógł cię zabić.
- Bezpieczeństwo Rory'ego było najwa\niejsze.
Cash wsunął ręce do kieszeni i patrzył na nią z zaciśniętymi ustami, nadal zły
na siebie za to, \e nie zapobiegł nieszczęściu.
- Wiesz chyba, \e nie mo\esz teraz zostać sama, dopóki ten trzeci szaleniec
jest na wolności? Stanton na pewno mu powiedział, gdzie mieszkasz.
Tippy odwróciła wzrok.
- Mogę wynająć pokój w jakimś hotelu...
- Pojedziesz ze mną do Jacobsville.
- Nie! - oburzyła się. - Po tym, co wypisywały gazety?
- Zatrudnię całodobową pielęgniarkę - ciągnął Cash spokojnie, nie zwa\ając na
jej protest. - To zapobiegnie plotkom.
- Naprawdę zrobiłbyś coś takiego? - zdumiała się.
Skinął głową.
- Rory wspominał mi ju\ o tym, \e nie mo\esz tak po prostu zamieszkać ze
mną - przyznał. - Jestem komendantem policji i musimy dbać o moją reputację.
- To najwyrazniej znaczy, \e o moją nie musimy dbać - odrzekła sennym
głosem.
- Moja i tak jest ju\ zszargana.
- Przestań - rzucił ostro. - Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy w to, co
mo\na wyczytać w kolorowych piśmidłach!
- Nikt poza tobą - zgodziła się, patrząc mu prosto w oczy.
Nie mógł zaprzeczyć, choć było to bolesne.
- Powiedziałem twojemu lekarzowi, \e jesteśmy zaręczeni.
- Po co? - zapytała lodowatym tonem.
- Bo inaczej nie wpuściliby mnie na oddział intensywnej terapii. W Jacobsville
mo\emy zrobić to samo. - Zatrzymał wzrok na jej zarumienionej twarzy. -
Uniknęlibyśmy w ten sposób głupich plotek.
- Nie musisz się tak dla mnie poświęcać - westchnęła. - Nie zostanę u ciebie
długo.
Tylko tyle, \eby \ebra zdą\yły się wygoić, a blizny dało się przykryć
makija\em. Muszę skończyć film. Gdy Joel wróci do kraju, zdjęcia znów się zaczną.
Cash przysunął się bli\ej do jej łó\ka.
- Zrobiłem idiotyczną rzecz - przyznał.
- A właściwie dwie. Poddałem się pokusie, a potem uwierzyłem w to, co pisały
gazety. To przeze mnie się tu znalazłaś. Dzwoniłaś do mnie wtedy, gdy porwano
Rory'ego, tak?
Skinęła głową bez słowa.
Cash nerwowo zabrzęczał drobnymi monetami w kieszeni. Ju\ od lat nie
musiał nikogo przepraszać.
- - Od początku mówiłeś mi, co czujesz - rzekła Tippy z niechęcią. - Ale ja nie
słuchałam. To ja sprowokowałam tę sytuację. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam,
ale jeśli ktokolwiek tu zawinił, to tylko ja.
Cash skrzywił się boleśnie.
- Rory mówił, \e chciałaś mieć to dziecko.
Odwróciła głowę, \eby nie zauwa\ył łez, które nabiegły jej pod powieki.
- To ju\ teraz nie ma znaczenia.
Ale to nie była prawda. Cash wyczuwał emanujące od niej cierpienie.
- Teraz wa\ne jest tylko to, \ebyś odzyskała zdrowie i bezpiecznie dotrwała do
procesu Stantona.
- Spodziewam się, \e matka do mnie zadzwoni - powiedziała zimno. - Chyba
Stan - tonowi jeszcze nie udało się z nią skontaktować. Będzie mnie obwiniać za to,
\e on znalazł się w więzieniu.
- Niewątpliwie - zgodził się Cash. - FBI sprawdza, czy ona te\ nie maczała
palców w tej historii. Jeśli znajdą na to jakieś dowody, zostanie oskar\ona o
współudział. Uprowadzenia są przestępstwem federalnym.
- Nie pomyślałam o tym. No i jest jeszcze ten trzeci, który nadal pozostaje na
wolności.
- Właśnie dlatego musisz pojechać ze mną do Teksasu. Judd i ja będziemy cię
pilnować przez cały czas. Tam będziesz bezpieczna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]