[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jest w ciąży. Zakręciło się jej w głowie. Ale wciąż nie była w stanie w to uwierzyć.
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
- Jesteś irytująco opalona - powiedziała Emily, stając przy stoliku w restauracji, w
której umówiła się z Anną.
Uśmiechnęła się do siostry i przytuliła ją na powitanie.
- A ty za to wyglądasz bardzo blado - zauważyła Anna i odwzajemniła uścisk. -
Wszystko w porządku?
Nie do końca, pomyślała Emily. Czuła się jak mały jacht miotany falami i wiatrem
na pełnym morzu.
- W porządku - odparła jednak. - Jestem tylko trochę zmęczona. To wszystko. Jak
się udały wakacje?
- Korfu było bajeczne. Dokładnie tego potrzebowaliśmy po przejściach z Charliem.
Ale nie chcę rozmawiać o moich wspaniałych słonecznych dwóch tygodniach odpoczyn-
ku, o pustych białych plażach i przepysznym jedzeniu. Chcę, żebyś mi powiedziała, co ty
w tym czasie robiłaś.
Emily usiadła i zastanawiała się, co powie Anna, gdy dowie się prawdy. Jak zarea-
guje na wieść, że jej siostra przez tydzień zadręczała się, że lęki i poczucie winy pielę-
gnowane przez dwadzieścia osiem lat wróciły ze zdwojoną siłą? Nie, te emocje były
jeszcze zbyt świeże, uznała.
- Działałam w mojej pracowni - odparła, patrząc na blizniaki turlające się po tra-
wie.
Anna uniosła brwi.
- A ja myślałam, że nie będziesz miała na to czasu.
Emily zignorowała tę wypowiedz.
- Myślę o tym, żeby zrobić wystawę - stwierdziła. - Chciałabym pokazać kilka mo-
ich prac.
- Naprawdę? To cudownie.
- Nic wielkiego. Moja pracownia robi się za ciasna i tyle. Prawdopodobnie popro-
szę cię o pomoc w przygotowaniach. Znajdziesz czas?
R
L
T
- Kiedy tylko potrzebujesz, kochanie - odparła Anna, przeglądając menu. - A co
spowodowało taką nagłą zmianę uczuć?
- Nic ważnego. - Wzruszyła ramionami.
- To jak się miewa uroczy Luke? - spytała Anna, patrząc przenikliwie na siostrę.
- Nie mam pojęcia. - Emily czuła, że zbiera jej się na płacz.
- Już się z nim nie spotykasz? - Anna odłożyła kartę.
Emily potrząsnęła przecząco głową.
- Co się stało?
- Zakochałam się w nim.
- Wiedziałam - oznajmiła triumfalnie Anna.
- Z tego właśnie powodu on zakończył nasz romans.
- Dlaczego? - Anna już się nie uśmiechała.
- Nie wiem. Po prostu ze mną zerwał.
- Och, kochanie, tak mi przykro. Nic dziwnego, że wyglądasz blado.
- Dzisiaj i tak jest niezle. Udało mi się nie płakać przez prawie godzinę.
- Chyba musimy napić się wina. - Anna uścisnęła jej rękę, a po chwili zamachała
na kelnera.
- Dla mnie to trochę za wcześnie - skłamała.
- Napiję się rumiankowej herbaty.
Kiedy obie złożyły zamówienie, Anna badawczo przyjrzała się siostrze.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Jesteś w ciąży.
%7łołądek podskoczył Emily niemal do gardła.
- Skąd ten pomysł?
- Masz taki wygląd...
- Mam rozstrój żołądka i jestem osłabiona.
- Właśnie.
- To z rozpaczy.
- Nie wierzę.
- Czy jest w ogóle sens, żebym zaprzeczała?
R
L
T
- Nie ma najmniejszego. Będę cię namawiała na alkohol i sery pleśniowe, aż ci się
skończą wymówki.
- Skoro tak, to muszę przyznać, że masz rację. - Emily ukryła twarz w dłoniach.
- O mój Boże, to takie ekscytujące! Moje blizniaki będą miały małego kuzyna. W
którym jesteś tygodniu?
- Nie jestem pewna.
- Ale byłaś już u lekarza? - Anna zmarszczyła brwi.
- Jeszcze nie - odparła Emily wymijająco.
- Musisz teraz o siebie zadbać.
- Dowiedziałam się o tym zaledwie kilka dni temu. Nie osądzaj mnie, proszę. -
Emily była na granicy płaczu.
- Oczywiście, nie miałam zamiaru. Jak znosisz ciążę?
Nosiła w sobie dziecko mężczyzny, którego kochała. Serce znowu jej załomotało.
Małego chłopca lub dziewczynkę o ciemnych włosach i zielonych oczach. Albo jasnych
włosach i niebieskich oczach.
To dziecko może pozbawić mnie życia, podobnie jak ja, przychodząc na świat,
odebrałam życie mojej mamie, pomyślała Emily. Radość i czułość zniknęły i zastąpił je
zwykły strach.
- Kiepsko. Muszę iść do lekarza. Ale proszę, nie poganiaj mnie. Potrzebuję czasu,
żeby się oswoić z tą nowiną, i nie wiem, czy kiedykolwiek mi się uda.
- Luke ci pomoże, jeśli mu powiesz.
- Byłoby to dziwne, skoro się już nie spotykamy. A poza tym on nie chce dzieci.
Podobnie jak ja.
- Nonsens. Wszyscy mężczyzni chcą mieć dzieci. Muszą zapewnić sobie ciągłość
rodu.
- Ale nie Luke. - Emily zrezygnowana pokręciła głową.
- On ci to powiedział?
- Tak.
- Cóż, a więc kłamał. Albo cierpi z powodu jakiejś traumy z przeszłości.
- Czy miłość do swojej żony można zaliczyć do traumy z przeszłości?
R
L
T
- Jego żony?! - zdziwiła się Anna.
- Tak powiedziała mi jego teściowa.
- Niemożliwe - krzyknęła. - Luke jest żonaty? I ma teściową? A ty ją poznałaś?
- Przestań.
Anna skinęła głową.
- Luke jest wdowcem. Ona miała na imię Grace. Była pediatrą. Zginęła w wypadku
samochodowym trzy lata temu. Zaledwie pół roku po ślubie.
- To straszne. - Anna wyglądała na przejętą.
- Wiem. Grace była piękna, czuła i oczywiście w każdym calu doskonała. Jego te-
ściowa zapewniła mnie, że Luke wciąż kocha Grace.
- A ty tak myślisz?
- Nie wiem. Pewnie tak.
- Nie spytałaś go?
- Oczywiście, że nie - odparła Emily oburzona.
- A powinnaś. Jego teściowa nie zna jego uczuć. Sama zapewne jest jeszcze w ża-
łobie.
- Podobnie jak Luke.
- Jesteś pewna?
Zawahała się. Sama już nie wiedziała, co myśleć.
- Nie wiem - odparła Emily. - Może się mylę. Po jej śmierci sprzedał ich wspólne
mieszkanie, a jedyne zdjęcia żony są ukryte w albumie. - Przerwała. - Myślę, że byłam
pierwszą kobietą, z którą spał od trzech lat.
Anna uniosła brwi.
- To chyba oznacza, że już minął u niego okres żałoby.
- To dlaczego ze mną zerwał?
- Nie mam pojęcia, ale musisz mu powiedzieć o dziecku.
- Wiem, że masz rację.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]