[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gospodarcze są znacznie liczniejsze niż w czasach, gdy tu bywała. Spencer
wystukał kod i otworzył furtkę.
- Przenieśliśmy Queenie do tej stajni, jeszcze zanim wyjechałem do
Irlandii. Tutaj trzymamy konie należące do rodziny. Znacznie tu ciszej -
106
RS
wyjaśnił Kate, która pomogła Marshowi przejść przez furtkę. - Mieszka
teraz w jednym z największych boksów, na końcu rzędu - oznajmił,
prowadząc ich do swojej ulubienicy.
Sabrina z niekłamanym zainteresowaniem przyglądała się mijanym
zwierzętom.
- Jeśli poczekacie tu chwilę, sprawdzę, jak czuje się mama i jej syn -
powiedział Spencer i nie czekając na odpowiedz, ruszył do przodu.
Znajomy zapach siana i koni wypełnił nozdrza Kate. Uśmiechnęła się,
przypominając sobie szczęśliwe chwile z przeszłości.
Stojący w boksie obok koń wyciągnął głowę i zarżał cicho.
Sabrina podeszła do ojca i wzięła go za rękę.
- Tato, boję się.
- Nie ma się czego bać - zapewnił ją Marsh. -Chcesz, żebym wziął cię
na ręce?
- Tak.
Marsh wypuścił ramię Kate i ostrożnie wziął córkę na ręce.
- Powiedz mi teraz, co tak bardzo cię przeraziło?
- Ten koń. Jest taki duży i patrzy na mnie.
- Pokazał ci zęby albo spróbował cię ugryzć? Sabrina roześmiała się
niepewnie.
- Nie. Kiwa tylko głową i wydaje z siebie śmieszne dzwięki. Zupełnie,
jakby sapał - wyjaśniła.
- Wciąga w nozdrza powietrze, żeby poczuć twój zapach. Jest ciekawy,
to wszystko. Nie widział w swoim życiu wielu takich ładnych dziewczynek,
jak ty - zażartował. - Jakiego jest koloru?
107
RS
- Cały brązowy, a na nosie ma małą białą plamkę. - Tym razem głos
Sabriny brzmiał nieco pewniej.
- Na furtce od zagrody powinno być napisane jego imię. Kate, możesz
przeczytać?
- Pierwiosnek. Nazywa się Pierwiosnek.
Patrzyła na tabliczkę, pewna, że się myli. Tak właśnie nazywała się
klacz, na której uczyła się jezdzić. Marsh zapewniał ją, że jest łagodna jak
baranek i nie mylił się.
- Pierwiosnek! To nasza stara przyjaciółka - wykrzyknął Marsh ze
wzruszeniem w głosie. - To ulubiona klacz twojej babci. Jest bardzo łagodna
i miła. Hej, Pierwiosnku, jak się masz?
Zwierzę przechyliło głowę i wydało niski, chrapliwy dzwięk.
- Mówi dzień dobry - powiedział Marsh.
- Wszystko w porządku. Chodzcie zobaczyć, co nam się urodziło -
zaprosił ich Spencer.
Kate podeszła do Marsha. Postawił na ziemi Sabrinę, która ochoczo
pobiegła do wuja. Ruszyli wzdłuż boksów.
- Macie być cicho, żeby ich nie przestraszyć -ostrzegł Spencer. -
Sabrina, zobaczysz więcej, jak wezmę cię na ręce.
Pochylił się, by unieść bratanicę do góry. W chwili gdy dziewczynka
ujrzała stojącego przy boku matki zrebaka, jej oczy ze zdziwienia zrobiły się
okrągłe jak spodki.
- Och, zobacz! Jaki on śliczny! - wykrzyknęła podniecona, kiedy wuj
postawił ją z powrotem na ziemi. - Tato! Popatrz! - Ujęła ojca za rękę,
uśmiechając się do niego promiennie. Kate żałowała, że Marsh nie może jej
teraz zobaczyć.
108
RS
- Bardzo chciałbym go zobaczyć - powiedział, ale tym razem w jego
głosie nie było słychać smutku ani goryczy. Jego oczy lekko zwilgotniały, a
Kate nie potrafiła zapanować nad ogarniającym ją smutkiem.
Przez ostatnie dni Marsh bardzo się starał. Próbował zapomnieć o
własnym problemie, koncentrując całą uwagę na córce i czyniąc usilne
starania, by poprawić ich wzajemne stosunki.
- Jest rzeczywiście wspaniały - przyznała Kate, podziwiając
kasztanowatą maść zrebaka i białą łatkę, zdobiącą jego czoło.
- Widzę, że cała rodzina przyszła podziwiać naszego bohatera -
usłyszeli za plecami męski głos.
- Kyle, nie wiedziałem, że nadal tu jesteś.-Spencer odwrócił się, aby
powitać mężczyznę, który do nich dołączył.
- Pomyślałem, że przed wyjściem jeszcze raz rzucę okiem na nasze
maleństwo.
- Pamiętasz zapewne mojego brata, Marsha - powiedział Spencer. - Ta
młoda dama to jego córka, Sabrina, a druga piękna dama to Kate Turner. A
to Kyle Masters, tutejszy weterynarz - dokonał prezentacji.
- Kate Turner - Kyle zwrócił się do Kate. - Nie wiem dlaczego, ale
pani imię brzmi dziwnie znajomo - powiedział, uśmiechając się ciepło. -
Czy my już kiedyś się spotkaliśmy?
Serce Kate zaczęło żywiej bić. Najwyrazniej Kyle jej nie rozpoznał. I
całe szczęście.
- Nie, nie sądzę - odparła, spoglądając mu prosto w oczy. Pomyślała,
że od czasu kiedy widziała go ostatni raz, Kyle niewiele się zmienił.
Zastanawiała się, czy Piper, której weterynarz bardzo się podobał, udało się
zwrócić na siebie jego uwagę. - To dość pospolite imię - ciągnęła lekkim
109
RS
tonem. - Pana praca musi być niezwykle zajmująca, zwłaszcza jeśli widzi się
takie cuda jak dzisiaj - zręcznie zmieniła temat.
- Rzeczywiście.
- Sabrina po raz pierwszy w życiu była tak blisko konia - oznajmił
Spencer.
- Może chciałabyś wejść do środka i pogłaskać zrebię? - spytał Kyle.
Dziewczynka popatrzyła na mężczyznę z niedowierzaniem.
- Naprawdę mogłabym to zrobić?
- Nie mam nic przeciw temu - powiedział Marsh. %7łałował, że sam nie
może jej zabrać do środka, ale był uszczęśliwiony, że Sabrinie najwyrazniej
ten pomysł się spodobał.
- Ja z tobą pójdę - zaproponował Spencer. Marsh był z córki bardzo
dumny. Jej dziecięca ciekawość okazała się silniejsza od strachu.
W ciągu ostatnich dni ich wzajemne stosunki uległy diametralnej
zmianie. Wiedział, że to po części zasługa Kate, która pomogła mu
zrozumieć wiele spraw. Sabrina bardzo się do niej przywiązała i był pewien,
że kiedy nadejdzie czas rozstania, mała będzie na pewno nieszczęśliwa.
Nagle zdał sobie sprawę, że Sabrina nie jest jedyną osobą, która z niechęcią
myśli o odejściu Kate.
Nieopodal usłyszał ciche rżenie Pierwiosnka i szept Kate. Ruszył po
cichu w ich stronę, przytrzymując się ściany.
- Tak dobrze się razem bawiłyśmy, prawda, skarbie? - usłyszał cichy
głos Kate. - Byłaś najsłodszym i najbardziej cierpliwym koniem pod
słońcem - ciągnęła przepełnionym uczuciem głosem. - Tak, moja damo, ty,
Marsh i Piper nauczyliście mnie jezdzić konno.
110
RS
Marsh zmarszczył brwi. O czym ona, do diabła, mówi? Przecież to nie
może być... Kat! Kate Turner to dawna przyjaciółka jego siostry!
Dlaczego nie rozpoznał jej wcześniej? Dlaczego nie skojarzył imienia?
Piper przedstawiła mu ją jako Kat. Ujrzał w myślach piękną, zielonooką
dziewczynę o brązowych włosach.
Nie wiedział, że Kat jest córką Sama Rawlinsa. Dowiedział się o tym
dopiero wtedy, gdy jego ojciec wyrzucił Rawlinsa z pracy za pijaństwo.
Było to dokładnie tego dnia, w którym Piper omal nie utonęła.
Nic dziwnego, że Kate niechętnie mówiła o swojej przeszłości i
zawahała się, gdy zaproponował jej pracę. Ostatnim razem, kiedy się
widzieli, obwinił ją o spowodowanie wypadku Piper, nawyzywał od
nieodpowiedzialnych smarkul. Był pewien, że zgodziła mu się teraz pomóc
tylko dlatego, że nie widział.
Zalało go uczucie wstydu i żalu. Do tej pory pamiętał wyraz tych
pięknych oczu, kiedy wykrzykiwał pod adresem Kate stek wyssanych z
palca oskarżeń. Wyrzuty sumienia dręczyły go przez wiele lat, lecz nigdy
nie miał okazji naprawić wyrządzonego zła.
Tak wiele jej zawdzięcza. Musi ją przeprosić, zanim po raz drugi
zniknie z jego życia.
111
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
- Kate, musimy porozmawiać - powiedział.
Odkąd wrócili ze stajni, nie miał okazji zapytać Kate, czy Kat i ona to
ta sama osoba. Sabrina nie odstępowała go ani na krok, wypytując dokładnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl