[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowie  odwzajemnisz to uczucie.
 Ale on nic takiego nie mówił.
 Daj mu trochę czasu  rzekła Maggie.  W końcu powie.
Claire rozmyślała o tej rozmowie jeszcze po wyjściu Maggie. Wiedziała, że nie-
które kobiety lubiły urządzać dla mężczyzn przedstawienie, udając, że nie są zain-
teresowane, ale ona taka nie była. Wszystko działo się jakby z woli losu, bez żad-
nego wysiłku z jej strony. Po prostu spotykali się, a Maggie od razu uznała ich za
parę. Choć myśl o tym była miła i w głębi serca Claire cieszyła się tą przyjaznią.
Być może naprawdę związek z Kevinem ktoś zapisał jej w gwiazdach?
Wciąż rozważając słowa przyjaciółki, zaczęła wybierać odpowiedni strój na
wyjście. Szli na koncert  nie mogła włożyć byle czego. %7łałowała, że nie wzięła
krótkiej skórzanej kurtki, ale po pierwsze nie wydawała się potrzebna, a po drugie
 w walizce nie było dość miejsca. W końcu wybrała krótką dżinsową spódnicę,
ciemnozielony top i czarne botki. Co do fryzury Claire nie mogła zdecydować, czy
rozpuścić włosy, czy  co w końcu zrobiła  związać je w kucyk i zostawić tylko
parę kosmyków luzno spadających na twarz. Uznała, że tak może być. Raczej nie
wygląda jak szalona dziewczyna rockmana, ale przynajmniej nie wystroiła się jak
na wieczór w operze. Miała jeszcze chwilę, żeby maznąć usta jasno-czerwoną
szminką i spryskać się perfumami  chwilę pózniej usłyszała klakson stojącego na
dole auta. Podeszła do okna i dostrzegła, że Kevin i Snuffy machają do niej z tak-
sówki.
Najwidoczniej Maggie także usłyszała klakson, bo wyszła z mieszkania w tej
samej chwili co Claire, ubrana na dodatek w taką samą spódnicę i koszulkę (fiole-
tową), a na głowie miała jeszcze ciemne okulary.  Rany!  pomyślała Claire. 
Wiedziałam, że o czymś zapomniałam . Już chciała wrócić po okulary, kiedy
zmieniła zdanie  byłyby z Maggie podobne jak blizniaczki Olsenówny. Złapała
więc Maggie za rękę i razem pobiegły na dół.
170
TLR
 Fajnie wyglądacie  odezwał się Kevin, kiedy w końcu usadowiły się na
tylnym siedzeniu taksówki.  Zrobicie furorę.
 Racja  zgodził się z nim Snuffy.
Claire zobaczyła, jak Maggie przysuwa się bliżej niego.
 Lepiej się czujesz?  spytał Kevin Claire.
 Sto razy lepiej  odparła.  Nie, raczej sto dziesięć razy lepiej. I wszystko
dzięki tobie. Aż mam dreszcze, kiedy pomyślę, co by się stało, gdybyś nie pojawił
się wtedy na plaży. Dzisiaj spałabym z glonami.
 Szczęśliwe glony  zażartował Kevin i dał jej delikatnego kuksańca. 
Mark i Emma zajrzeli dzisiaj na chwilę do baru. Prosili, żebym ci przekazał po-
zdrowienia.
 Boże, jak oni się dowiedzieli?
 Nie mam pojęcia. Musieli od kogoś usłyszeć.
 Nie mów mi, że już całe miasto o mnie wie  przeraziła się Claire.  Już
nigdy nie wystawię nosa za drzwi.
 Spokojnie  zapewniał Kevin.  Za dzień, dwa, wszyscy o tym zapomną.
Spróbuj się dobrze bawić, to będzie cudowny wieczór. A potem pójdziemy na drin-
ka, żeby uczcić twoje cudowne ozdrowienie.
 Dobry pomysł  potwierdziła Maggie gdzieś z głębi objęć Snuffy'ego.
Mijas okazało się malowniczym miasteczkiem w górach, dojechali tam w dwa-
dzieścia minut. Okazało się, że ulice pełne są ludzi, a główny plac jest zapchany
samochodami, które klaksonami głośno objawiały zadowolenie swoich kierowców.
Koncert odbywał się na arenie. Kiedy podeszli bliżej, hałas z głośników stał się
zupełnie ogłuszający. Claire poczuła mile podniecenie. Kevin wziął ją za rękę i ści-
snął mocno. Gdy spojrzała na Maggie, zobaczyła, że Snuffy obejmuje przyjaciółkę
ramieniem, a ona przylgnęła do niego jak glonojad do skały. Maggie dostrzegła
spojrzenie Claire i mrugnęła łobuzersko.
Koncert był zupełnie szalony: kilka tysięcy ludzi wypełniło drewniane ławki na
widowni i doskonale się bawiło. Zpiewali, machali i tupali  Claire z chęcią się
przyłączyła. Zauważyła jednak, że Kevin i Snuffy uważnie oglądali zespół, wyraz-
nie zainteresowani jego profesjonalną stroną.
Claire poczuła, że Kevin obejmuje ją i przyciąga bliżej, żeby mogła oprzeć gło-
wę na jego piersi. Muzyka zdawała się wypełniać noc energetycznymi dzwiękami.
Niebo nad nimi stawało się mieszaniną błękitów i różowości  to słońce zaczynało
zachodzić.
 Dzięki, że chciałaś przyjść  odezwał się Kevin.  Cały dzień czekałem na
tę chwilę.
 Ja też.
 Kiedy jestem z tobą, jestem taki szczęśliwy. Mógłbym być nawet na bez-
ludnej wyspie, ale byłbym zadowolony, gdybyś znalazła się tam ze mną.
171
TLR
Serce Claire załopotało, kiedy ciepłe usta Kevina dotknęły jej warg. Zamknęła
oczy i poczuła, jak ogarnia ją fala ciepła.
Rozdział 24
Minęło kilka dni, a Maria wciąż nie wróciła do pracy. Kevin zaczynał się mar-
twić coraz bardziej. Od kiedy po raz pierwszy zadzwoniła, że nie może przyjść,
upłynął już prawie tydzień. Nie wiedział, co robić i czy powinien poinformować
Emmę. Jej także nie widział od kilku dni  od poranku po wypadku Claire, kiedy
wpadli do baru z Markiem. Emma zapewne wciąż zastanawiała się, co zrobić z
barem, ale jej milczenie nie oznaczało chyba nic dobrego. Gdyby Kevin powiedział
Emmie o Marii, mogłoby ją to skłonić do szybkiej sprzedaży baru U Pedra. Ale je-
śli nic nie powie  nowa właścicielka pomyśli, że coś przed nią ukrywa. W końcu
to Emma była szefową i miała prawo wiedzieć wszystko. Kevin przeczesał palcami
swoje loki. Co ma robić? Jakkolwiek by postąpił, każde rozwiązanie będzie złe.
Spojrzał na Snuffy'ego, który właśnie zajmował się zmywaniem naczyń i
szklanek w wielkim zlewie. %7ładen z nich nie miał wolnego, odkąd siostra Marii
zachorowała. Snuffy ani razu nie narzekał: spędzał całe dnie w pracy, a wieczory
w mieszkaniu Maggie, gdzie słuchali Tiny Turner na zmianę z Madonną i wspólnie
dopracowywali występy. Ale jak długo można tak ciągnąć bez choćby małej prze-
rwy?
Nadeszło popołudnie. Plaża wciąż była zatłoczona, ale klienci powoli się roz-
chodzili. Kevin skończył wycierać ladę i zwrócił się do Snuffy'ego:
 Muszę cię prosić o przysługę.
 Wal śmiało  odparł przyjaciel.
 Myślisz, że poradziłbyś sobie sam przez jakąś godzinę?
 Pewnie  odparł Snuffy.  No problemo.
 Muszę zobaczyć się z Marią. To nie potrwa długo.
 Nie musisz się śpieszyć.
 Muszę, bo nie mogę zostawiać cię samego zbyt długo. Wrócę jak najszyb-
ciej.
 W porządku  zgodził się Snuffy i wrócił do pracy.
Kevin włożył marynarkę i poszedł plażą w kierunku postoju taksówek. Już
kiedyś był u Marii  mieszkała w bloku na skraju miasta, dziesięć minut od baru.
Wsiadł do pierwszego z brzegu auta i podał adres. Zastanawiał się, czy Maria nie
będzie zła, że wcześniej nie zadzwonił. Ale w końcu to była awaryjna sytuacja.
Kevin musiał się dowiedzieć, na czym stoi, i jak długo Marii nie będzie w pracy.
172
TLR
Taksówka jechała przez kręte ulice, aż w końcu stanęła pod rozpadającym się
blokiem usytuowanym w wąskiej uliczce niedaleko autostrady. Kevin zapłacił kie-
rowcy i spojrzał na budynek: farba odłaziła ze wszystkich ścian, a na balkonach
powiewały sznury suszącego się prania. Paru chłopaków kopało piłkę w pobliskim
ogródku. Kevin podszedł do drzwi i spojrzał na listę mieszkańców przy domofonie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl