[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wykorzystać takiej okazji.
- Kiedyś, gdy grałyśmy w monopol, uderzyła mnie w głowę tylko
dlatego, że udało mi się kupić najlepszy hotel. - Claire spojrzała na
Mirandę. - A potem, na studiach, wystawialiśmy sztukę. Miranda marzyła
o tym, by dostać główną rolę. Tak bardzo tego pragnęła, że...
Miranda pobladła, a jej oddech stał się płytki i nieregularny. Claire
przez chwilę triumfowała, lecz nagle napotkała wzrok Aleka. Szybko
odwrócił głowę, najwyrazniej zdegustowany tym, co właśnie miała zamiar
powiedzieć. Czyżby nie rozumiał, że tylko w ten sposób mogła odegrać się
na Mirandzie? Ale za co właściwie miałaby się na niej mścić? Za to, że
usiłowała flirtować z Alekiem? Za to, że nieustannie próbowała udowod-
nić, że jest lepsza od Claire? To nie był powód do zemsty, lecz raczej do
litości i współczucia.
- Tak bardzo tego pragnęła, że co? - nalegała Christine.
Claire ocknęła się z zamyślenia i spojrzała Mirandzie prosto w oczy.
- Szczerze mówiąc, jeszcze dziś śni mi się ta rola po nocach.
Zamęczała mnie nieustannymi pytaniami i próbami. Miałam tego
naprawdę dosyć.
- Rozumiem. - Christine przeszła do następnego pytania. Miranda
spojrzała z wdzięcznością na Claire, zaś Alec posłał jej promienny
uśmiech. - Nigdy nie walczyłyście o te same role?
160
R S
- Nie - odpowiedziała Claire. - Na studiach zagrałam tylko w jednej
sztuce. Naprawdę nigdy nie chciałam zostać aktorką.
Nagle uświadomiła sobie, że w tym krótkim stwierdzeniu zawarła
wszystko. Nigdy nie chciała walczyć z Mirandą o to, co dla przyjaciółki
było istotą życia. Nie chciała ranić jej uczuć i robić niczego, co byłoby dla
niej bolesne. Miranda co prawda nie wyciągnęła z tej lekcji przyjazni
żadnych wniosków, lecz nadal była dla Claire kimś ważnym.
Claire gładko brnęła przez następne pytania, wspierając Mirandę
tam, gdzie uważała to za konieczne. W pewnym momencie Miranda
machnęła ręką i zapytała:
- Czy możemy zrobić krótką przerwę?
- Cięcie! - krzyknął ktoś, a Miranda wstała i przeciągnęła się.
- Idę po colę, przynieść ci?
- Tak, chętnie się napiję.
Claire doceniła pojednawczy gest przyjaciółki. Tylko ona wiedziała,
jak niezwykłe było to, że rozpieszczona przez wszystkich Miranda
zainteresowała się potrzebami innych. Na początek dobre i to.
Gdy Miranda schodziła z planu, wszyscy, z wyjątkiem Aleka,
zaofiarowali swoją pomoc, lecz odprawiła ich niecierpliwym machnięciem
ręki.
- Muszę się przejść - powiedziała.
Claire została na miejscu, bacznie obserwując Aleka. Po chwili
podszedł, usiadł obok niej i ujął jej dłoń.
- Tylko tyle? - zapytała figlarnie. - Za to, co zrobiłam, należy mi się
o wiele więcej.
- A co powiesz na to?
161
R S
Objął ją i pocałował. Spojrzała na niego uważnie i odgarnęła z jego
czoła niesforny kosmyk.
- Nie zrobiłam tego ze względu na ciebie.
- Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Nie oczekuję, byś w
ciągu naszego długiego i wspólnego życia kiedykolwiek zrobiła coś tylko
dlatego, że ja cię o to poproszę.
- Naszego wspólnego życia? I to długiego? - zapytała Claire. - Masz
na myśli tę szopkę z zaręczynami?
Alec zaczął się bawić szafirowym pierścionkiem na palcu Claire.
- Te zaręczyny mogą stać się prawdziwe.
- W jaki sposób? Ukradniemy czarodziejską różdżkę i powiemy
abrakadabra?
- Nie. Przysięgniemy, że będziemy się kochać do końca naszych dni.
Mówiąc to, zamknął ją w uścisku.
- Alec, przysięgam... - szepnęła Claire.
To był cudowny moment, jeden z tych, który chciałaby zachować w
pamięci na zawsze. Lecz czar nagle prysł, gdyż tuż przy nich rozległ się
płaski i nienaturalnie wyprany z wszelkich emocji głos Mirandy:
- Claire, może zainteresuje cię, kogo przed chwilą spotkałam?
Miranda najwyrazniej dawno zapomniała o coca-coli. Miała
rozszerzone zrenice, gwałtownie wymachiwała rękoma i wyglądała jak
ktoś, kto za chwilę dostanie ataku histerii.
Za nią, w pełnej krasie, stał Scott Granville. Choć Claire
wielokrotnie wyobrażała sobie ten moment, teraz nie poczuła absolutnie
nic... nawet drobnego ukłucia w sercu. Zastanawiała się nawet, dlaczego
zmarnowała tyle lat, rozpaczając z jego powodu.
162
R S
- Cześć, Scott - powiedziała spokojnie. - Przedstawiam ci mojego
narzeczonego, Aleka Masona.
Alec wstał i potrząsnął ręką Scotta, jakby to spotkanie w ogóle go nie
zaskoczyło.
- Scott, co cię tu sprowadza?
- Chciałem... przyjechałem tylko po to, by się z wami wszystkimi
przywitać.
- Scott przyjechał, aby się z nami przywitać... Miranda wreszcie
odzyskała swój normalny głos.
- To naprawdę urocze - stwierdziła Claire, pociągając Aleka z
powrotem na krzesło.
Scott, najwyrazniej przestraszony furią bijącą z oczu Mirandy, zaczął
się niepewnie cofać. Poczuł jednak, po raz kolejny tego dnia, wbijające mu
się w łokieć długie i ostre paznokcie Lissy.
- Claire - Lissa wystąpiła kilka kroków przed Scotta - nie wściekaj
się na niego. On po prostu chciał ci wyjaśnić kilka spraw i uznał, że
najłatwiej będzie mu to zrobić na tym przyjęciu. Jak wiesz, jest trochę
porywczy.
Claire z trudem ukryła rozbawienie.
- Szczerze mówiąc, nie miałam o tym zielonego pojęcia. Lissa
przywitała się z Alekiem, a potem wyciągnęła rękę do
Mirandy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl