[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prostych rozwiązań.
Atrus
przewrócił ostatnią stronę i pokiwał głową czytając ostatnie fragmenty, widząc w nich niezdarną
próbę ojca, by wprowadzić zmiany do świata piątego wieku, by zrównoważyć jego wrodzone wady.
- Wszystko nie tak  powiedział cicho i zapragnął wykreślić te ostatnie ustępy.
Bał się jednak to zrobić, ponieważ pamiętał, co się stało w trzydziestym siódmym wieku. Nie, jeśli
miałby wprowadzić zmiany, zrobiłby to tyko z zachowaniem najwyższej ostrożności i po długim,
cierpliwym zastanowieniu. Nie można było się wtrącać do wieku. Przynajmniej nie tak złożonego jak
piąty wiek Gehna.
Riven  pomyślał.  Nazwała go Riven. Kiedy podniósł wzrok, zobaczył
Catherine, która wpatrywała się w niego, przyciskając dużą niebieską książkę do piersi.
194
19
Atrus
wstał, wpatrując się w Catherine, zdumiony jej niespodziewanym pojawieniem się.
Pospiesznie
obejrzała się za siebie i położyła książkę na biurku.
-
Poszłam za tobą  powiedziała, zanim zdążył się odezwać.  Zobaczyłam, gdzie schowałeś książkę
łączącą.
Atrus
wskazał na dużą książkę w niebieskiej oprawie, leżącą na biurku między nimi.
-
Wzięłam ją od twojego ojca  wyjaśniła.
-
Wzięłaś ją? Jak? Przecież on nie pozwala brać książek z biblioteki.
-
Ukradłam ją z jego gabinetu, kiedy spał.
- Ale dlaczego?  Wpatrywał się w nią z otwartymi ustami.
Sprawy
toczyły się o wiele za szybko jak dla niego. Wyciągnął przed siebie dłonie, jak gdyby chciał się
odgrodzić od Catherine.
- Nie tak szybko. Co robiłaś w gabinecie mojego ojca?
- On nas tam zabiera.
-
Kogo?
- Cech. Zabiera nas tam, żebyśmy przepisywali różne rzeczy z książek.
Twierdzi, że dzięki temu oszczędza czas.
- Cech?  zaśmiał się Atrus. Pomysł ojca, by wskrzesić cechy D ni, wydał mu się czystym
szaleństwem.
Catherine
obeszła biurko i odchyliła szeroki kołnierz, który nosiła wokół szyi.
Na skórze widniał wypalony znak Gehna.
- Jak dawno się to stało?  spytał Atrus patrząc jej w oczy.
Przewróciła oczami, jak gdyby to wspomnienie wiele ją kosztowało.
-
Oznakował mnie cztery lata temu. Byłam czwartą osobą, którą w ten sposób wyróżnił. Od tamtej pory
nasza grupa urosła do dziesięciu. Stanowimy elitę. Pozostali wyspiarze muszą okazywać nam
posłuszeństwo. Taka jest wola twego ojca.
195
- Dlaczego więc przyniosłaś mi tę książkę?  spytał kładąc dłonie na cętkowanej niebieskiej okładce.
- Umiesz pisać. Chcę, żebyś naprawił nasz świat.
Atrus
przyglądał się kobiecie przez chwilę, potem usiał i otworzył książkę. Była pusta. Catherine ukradła
pustą książkę.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo musisz?
-
Muszę? Kto mówi, że muszę?
- Czy ty nie rozumiesz? Nasz świat się rozpada. Proszę cię o pomoc.
- Mów dalej  poprosił i oparł się na krześle.
- To trwa już od pewnego czasu. Występują lekkie wstrząsy ziemi, pojawiają się szczeliny, w zatoce
pływają ławice śniętych ryb. Poza tym drzewo&
Atrus
czekał z napiętymi mięśniami, przypominając sobie, co się wydarzyło w trzydziestym siódmym
wieku. Tam także rozpad zaczął się od drobnych rzeczy.
Niestabilność. Wszystkim światom ojca towarzyszyła niestabilność.
- Wielkie drzewo usycha  powiedziała.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
-
Ponieważ na początku nie miałam do ciebie zaufania.
- Dlaczego?  zaśmiał się Atrus.
- Z uwagi na twoją moc, tę samą, którą posiada twój ojciec. Moc tworzenia i niszczenia światów.
-
Sądzisz, że mam taką moc?
- A czy tak nie jest?
- Umiem pisać  odparł po chwili wahania.
- Wobec tego pomóż nam, Atrusie.
Westchnął głęboko. Czyżby to była kolejna pułapka? Jak Catherine mogła wykraść książkę z gabinetu
ojca? Z drugiej strony, przypomniał sobie głos, który słyszał, kiedy stał pod schodami prowadzącymi
do gabinetu Gehna. Już wtedy powinien był się domyślić, że Gehn sprowadzał ludzi z wieków.
- Dobrze  powiedział.  Pomogę ci, ale potrzebują więcej książek. Więcej pustych książek.
-
Dlaczego?
Przyglądał się jej przez chwilę.
196
-
Ponieważ muszę wypróbować pewne rzeczy. Muszę przeprowadzić eksperymenty.
- Mam więcej książek na Riven. Musisz mi pomóc przenieść je tutaj.
- Chcesz powiedzieć, że wykradłaś więcej niż jedną?  zaśmiał się Atrus.
- Tak. Twój ojciec mi ufa. On&
- Co takiego?
- Nic. Powinniśmy już wracać po książki. Im szybciej zabierzesz się do pracy&
- Dlaczego tak ci się spieszy?  spytał Atrus kręcąc głową.  Naprawienie wieku&
- Mamy tylko trzydzieści dni  powiedziała nachylając się.
- Nie rozumiem. Co ma się stać za trzydzieści dni?
Catherine jednak nie odpowiedziała. Położyła dłoń na ilustracji piątego wieku w książce i połączyła
się z powrotem. Atrus wpatrywał się w pustą przestrzeń z otwartymi ustami i galopującym sercem.
Połączył się z trawiastym płaskowyżem nad jeziorem.
Catherine
już na niego czekała. Wzięła go za rękę i pociągnęła wśród drzew na skarpę naprzeciwko drzewa.
Woda obmywała łagodnie skały położone sto stóp pod nimi. Przyglądając się drzewu ponad tą wąską
przepaścią, Atrus nie widział, by działo się z nim cos niedobrego. Wyglądało jak symbol zdrowia i
naturalnej płodności, ale nie miał powodu, by nie wierzyć Catherine.
- Nie powinniśmy dać się zauważyć  powiedziała. Szybko zeszli ścieżką ze skarpy, a potem wspięli
się na kręte drewniane schody, tonące w trawie.
Atrus
wzruszył ramionami, przeszedł kilka ostatnich stóp ścieżki i znalazł się w bujnej trawie między
dwiema odnogami potężnego pnia drzewa.
- Tutaj  powiedziała Catherine, przyzywając Atrusa do siebie.
Podszedł do niej i zmarszczył brwi, ponieważ natychmiast zrozumiał, co miała na myśli. W korze
drzewa biegło głębokie pęknięcie, przerywają rdzeń, którym krążyły składniki odżywcze. Szczelina
była tak duża, że mógłby się w niej zmieścić.
- Widzisz?  powiedziała cicho, a w jej zielonych oczach pojawił się ból.  To była jego kara.
- Kara? Za co?
197
Minęła go i usiadła, patrząc ponad wodą na ciemnozielony zagajnik, w którym bielił się ledwo
dostrzegalny kamień świątyni.
- Jeden z członków cechów odezwał się w niewłaściwy sposób.
Zakwestionował coś, co powiedział do niego Wszechmocny Gehn. Twój ojciec wpadł
w gniew. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby tak się gniewał. Zmusił nad do&
złożenia człowieka w ofierze.
Atrus
podszedł i kucnął naprzeciwko Catherine.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
-
Wrzuciliśmy go do morza.
-
Nadal&
Przerwała mu ruchem ręki.
-
Nieważne. Ważne jest to, że nam zagroził, nam wszystkim.  Jeśli jeszcze raz zakwestionujecie moje
słowa, zniszczę wasz świat  powiedział.  Ponieważ tak jak go stworzyłem, mogę go zniszczyć!
Spójrzcie na wielkie drzewo. Zostawię na nim swój znak .
Kolejne
pęknięcie  pomyślał Atrus ponownie przypominając sobie los wieku trzydziestego siódmego. Tak,
wszędzie, dokąd pójdzie, zostawia swój znak, niczym symbol własnej nieudolności. Czy po to
właśnie tu jestem? Czy dlatego uwięził mnie razem z księgą piątego wieku? Czyżby chciał, żebym po
nim sprzątał, naprawiał jego karygodne błędy?
- A co z pozostałymi członkami cechu?  spytał Catherine.  Czy oni wiedzą o twoim planie?
- Gdyby się o nim dowiedzieli, zabiliby mnie. Oni żyją w lęku przed twoim ojcem, Atrusie. Drżą na
dzwięk każdego jego słowa.
- A jednak jeden z nich mu się przeciwstawił.
Catherine
spuściła wzrok, jak gdyby ze wstydem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl