[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skóry.
Z jego otworu wypłynęła pojedyncza kropla czystego płynu i zalśniła jak diament pojawiający się
w ręku magika.
Siwiejący mężczyzna podał nagiej dziewczynie pudełko. Potem strzelił palcami i jeden
z asystujących dał mu cienką, polakierowaną rurkę, jeszcze cieńszą niż rurka z sebi. Tę też podał
dziewczynie.
Nagi chłopak odrzucił głowę do tyłu i zamknął oczy. Złapał ręką swoje jądra, ściskając je,
żeby się napięły. Dziewczyna wsunęła koniec rurki do swoich ust i zaczęła delikatnie ssać.
Drugi koniec włożyła do pudełeczka z oliwkowego drewna i ssała dopóty, dopóki nie uwięziła
malutkiego chrząszcza w końcu rurki.
- Uważajcie teraz - powiedział Hakim do Granta i Suzanny. - Zobaczycie, co robi się ze
skarabeuszem, żeby osiągnąć ekstazę.
Dziewczyna wyjęła z ust rurkę i zatkała ją kciukiem, tak że chrząszcz był w niej uwięziony
skutkiem podciśnienia. Potem ujęła lewą ręką sterczący penis chłopaka, rozciągając palcem
i kciukiem otwór moczowy, a następnie wsunęła rurkę w jego głąb. Chłopak zazgrzytał zębami
i zacisnął pięści na kocach, ale nie krzyknął. Dziewczyna wsuwała rurkę dalej, aż wystawała
zaledwie na pół centymetra i wtedy odjęła kciuk, tak że chrząszcz został uwolniony w samym
pęcherzyku cewki moczowej, tam gdzie zbiera się nasienie na kilka sekund przed ejakulacją.
Wyjęła rurkę; wraz z nią wypłynęło kilka kropel krwi.
Pochyliła się, jej sterczące sutki musnęły koce, i czubkiem języka zlizała krew.
Siwiejący mężczyzna wdał się w długie, uzupełniane gestami rąk wyjaśnianie, które Hakim
tłumaczył.
- Skarabeusz jest w ciele chłopaka. Zostanie tam aż do chwili wytrysku. W tym momencie
przepłynie razem z nasieniem do samego końca penisa, ale tam zareaguje obronnie na soki kobiety.
Przywrze do otworu penisa i natychmiast wypuści drażniący środek, który sprawi zarówno
chłopcu, jak i dziewczynie najwyższą rozkosz, a zarazem rozdzierający ból.
- Nigdy sam tego nie spróbowałem, panie ciągnął Hakim. Może jestem tchórzem. Ale znam
wielu, którzy to zrobili: mówią, że to jest jak niebo pomieszane z piekłem.
Siwiejący mężczyzna klasnął niecierpliwie w dłonie. Nagi chłopak położył się na plecach,
trzymając sztywny penis w dłoni. Dziewczyna uklękła nad nim okrakiem, rozwierając szeroko uda.
- Już, już - rzekł siwiejący. Pochylił się i rozszerzył palcami srom dziewczyny. Grant ujrzał
wilgotne, różowe ciało, o barwie świeżo przeciętego granatu. Siwiejący mężczyzna ujął penis
chłopaka i pogłaskał go lubieżnie. Potem włożył go między wewnętrzne wargi sromowe
dziewczyny.
Dziewczyna usiadła na nim tak, że śliwkowata główka wsunęła się w nią głęboko, aż gładki, nagi,
nabrzmiały srom oparł się o gładką, ogoloną nasadę penisa chłopaka.
Suzanna sięgnęła po dłoń Granta i uścisnęła ją. Zobaczył w jej oczach lęk, a przy tym
podniecenie. Uczestniczyli w pokazie seksualnym, który prowokował oglądających do
natychmiastowego znalezienia jakiegoś ukrytego miejsca i odbycia orgii seksualnej.
Obozowisko w Little Hills było zwykle pełne muzyki. Piszczałki, bgbny, raitas. Teraz
panowała cisza. Słychać było tylko mokre pocałunki pulchnego sromu, składane na sztywnej jak
kość erekcji, i konspiracyjne syczenie lampy ciśnieniowej. Wszyscy siedzieli niczym
sparaliżowani, patrząc jak dziewczyna i chłopak przyśpieszają. Dziewczyna wyprostowała się,
ujęła w dłonie swoje spocone, miękkie piersi i ścisnęła je, tak że ciemne sutki sterczały sztywno
między palcami. Każdy widział, jak moszna chłopaka zaczyna marszczyć się i zaciskać, a soki
dziewczyny spływają wzdłuż ciemnej fałdy dzielącej jego jądra, a potem po bezwłosym rowku
odbytnicy. Każdy siedział wstrzymując oddech, zahipnotyzowany miarowym szluk, szluk, szluk
penisa wsuwającego się głęboko w śliską pochwę; myśli stawały się coraz bardziej lubieżne;
fantazje coraz bardziej wybujałe; a przez cały ten czas chrząszcz siedział głęboko wewnątrz
członka, w miejscu gdzie zbiera się sperma; w miejscu, które potem kurczy się, napina
i przepompowuje niepohamowanie swoją zawartość w głąb ciała dziewczyny.
Grant nie wiedział, że od dłuższego czasu ściska kurczowo palce Suzanny. Ona też tego nie
czuła. Chłopak napinał się coraz bardziej, aż krzyknął. Dziewczyna też krzyknęła, zapewne
w oczekiwaniu na to, co miało nadejść. Potem zwarli się w ciasnym uścisku, tarzając się po kocach,
krzycząc, wywijając nogami - ale nawet na sekundę nie zwalniając uścisku - z napiętymi
pośladkami, robiąc krótkie, kurczowe ruchy biodrami. Oczy mieli wywrócone, zęby mocno
zaciśnięte.
Byli jak bouhanis; byli jak psy wyjące do księżyca. Byli jak lamentujące kobiety; jak
tancerze Aissaoua, którzy w transie całują węże albo rzucają żywe owce wysoko w powietrze
pożerając je, nim zdążą spaść na ziemię. Przez dłuższą chwilę Grantowi wydawało się, że chcą
umrzeć.
- Jezu - wyszeptała Suzanna. - Martw się, doktorze Ruth.
Upłynęło przeszło pięć minut, nim chłopak i dziewczyna przestali drżeć, tarzać się i przeżywać
swój orgazm. W końcu, chwytając łapczywie powietrze, spoczęli na wznak na kocach. Mieli
zamknięte oczy, ich nagiee ciała spływały potem. Z rozchylonej pochwy dziewczyny kapała
sperma, ale mężczyzni w namiocie patrzyli na to z całkowitą obojętnością, jakby dziewczyna była
kozą, którą trzeba było wydoić i trochę się przy tym wylało. Siwiejący Nazareńczyk ukląkł przy
chłopaku, podniósł jego mokry, wiotczejący penis i włożył do jego otworu koniec cienkiej rurki.
Uśmiechnął się z zadowoleniem, wyjmując skarabeusza, którego troskliwie schował do pudełeczka
z oliwkowego drzewa.
Powiedział coś do Hakima, który przetłumaczył:
- Ci dwoje będą teraz spali przez trzy albo cztery godziny. Kiedy się zbudzą, będą to chcieli
natychmiast powtórzyć, tym razem ze znacznie silniejszą potrzebą wewnętrzną. Skarabeusz, kiedy
staje się nałogiem, jest gorszy niż kif. Wystarczy raz go spróbować i człowiek staje się
niewolnikiem. Może to jest ta prawda, po którą przybyliście tutaj. - Uśmiechnął się. - Możecie
zabrać dwa skarabeusze. Oba są samcami, więc nie będą się rozmnażały, a poza tym te chrząszcze
mnożą się tylko tutaj, na polach, gdzie rośnie kif.
Wręczył dwa drewniane pudełeczka wujowi Hassanowi, który ukrył je gdzieś głęboko
w fałdach swojej wełnianej dżelabiji.
- Jedna przestroga - powiedział. - Nigdy nie przechowujcie dwóch samców skarabeuszy w tym
samym pudełku i nigdy nie umieszczajcie w penisie więcej niż jednego. Samce skarabeusza są
maleńkie, ale bardziej agresywne od skorpionów. Będą walczyły z sobą na śmierć i życie.
Wuj Hassan położył dłoń na ramieniu Nazareńczyka.
- Mektoub - rzekł. - Jesteśmy kwita.
Wrócili do Fezu tym samym pociągiem, tą samą drogą, wijącą się między wzgórzami.
Ranek był pochmurny, ale kwiaty pachniały jeszcze bardziej omdlewająco niż przedtem.
Grant był ożywiony i podekscytowany, robiąc nie kończące się zapiski na temat Scarabaeidae
jajoukae w notatniku trzymanym na kolanie. Suzanna wydawała się dziwnie apatyczna i zmęczona.
Patrzyła na wzgórza przesuwające się w poprzek okien, nie wiedząc czy to jawa, czy sen. Hakim
poprzedniego dnia palił kif w dużych ilościach i teraz spał z podbródkiem na ramieniu. Kiedy
wrócili do hotelu, Suzanna powiedziała:
- Myślę, że powinniśmy sami spróbować.
- Czego? - spytał Grant. Właśnie otwierał butelkę wody Oasis Gazeuse.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]