[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podejrzliwie. - A co takiego?
- Nieważne! - odparłem szybko. - Pamiętasz, Weroniko, nasz pobyt w Bombaju?
Ale nie udało mi się skierować rozmowy na inne tory.
- Co ci opowiadał? - zapytała gniewnym głosem Weronika, tym razem zwracając się
bezpośrednio do Nicki.
Nicki uśmiechnęła się słodko.
- Kiedy Charles i ja chodziliśmy ze sobą, często wspominał, jak to wybrał się do Indii
ze swoją poprzednią dziewczyną. Nazywał ją  rzygającą Werą .
Poczułem, że się rumienię od stóp po czubek nosa.
- Niemożliwe! - zaprotestowałem czym prędzej. - Najwyżej raz czy dwa wspomniałem
o tym, że Weronika miała kłopoty z żołądkiem.
- Czyżby? - Do rozmowy wtrąciła się również Martha, dziewczyna siedząca po mojej
lewej ręce. - Przecież kiedy byliśmy razem, mnie też opowiadałeś o  rzygającej Werze .
Nigdy nie chodziłam z człowiekiem mniej dyskretnym - dodała, zwracając się do
pozostałych.
- Przesadzasz! - próbowałem się bronić, czerwony jak burak. - Zresztą to chyba
normalne, że dwoje ludzi opowiada sobie o swoim wcześniejszym życiu, a tym samym
wspomina o wcześniejszych partnerkach bądz partnerach.
- Aadne mi wspominki! - zawołała Nicki. - Mnie na przykład dokładnie opowiadałeś,
co która z twoich poprzednich dziewczyn najbardziej lubiła robić w łóżku!
- A ja pamiętam, jak wciąż gadałeś o takiej jednej, chyba miała na imię Helena, której
matka usiłowała wpakować ci się do łóżka - powiedziała Martha.
- Ja też to pamiętam! - zawołała nagle Weronika. - Nie wiedziałeś, co robić, bo
uważałeś, że byłoby niegrzecznie odrzucić jej zaloty.
- Tak, tak! - Oczy Nicki rozbłysły. - Ja również to słyszałam! Opowiadając mi o nich,
Helenę nazywał panną Zwinką, a jej matkę panią Zwinią!
- Słuchajcie, przesadzacie, to wcale nie było tak& - powiedziałem, próbując jakoś
ratować sytuację, ale moje słowa kompletnie zagłuszył śmiech trzech dziewcząt i pozostałych
osób siedzących przy stole.
Oprócz mnie tylko jedna osoba się nie śmiała. Kiedy inni przestali wreszcie rechotać,
milcząca dotąd czwarta dziewczyna nabrała głęboko powietrza w płuca i oświadczyła
lodowatym tonem:
- Mama i ja bardzośmy obie schudły od czasu, kiedy chodziłam z Charlesem.
Była to właśnie Helena. Wrzuciła do ust kilka orzechów w czekoladzie i chrupiąc je
głośno, popatrzyła na mnie nienawistnym wzrokiem. Weronika, Nicki i Martha
spurpurowiały, z trudem tłumiąc chichot, jednak Alistair i drugi chłopak nie wytrzymali i
parsknęli śmiechem. David śmiał się w kułak.
Na szczęście w tym momencie wybawił mnie z opresji mistrz ceremonii.
- Panie i panowie, prosimy o ciszę! Głos ma drużba pana młodego! - obwieścił.
Na sali zapanowała cisza jak makiem zasiał, więc towarzystwo przy moim stole też
musiało się opanować. Jeden David zadał mi szybko pytanie w języku migowym:
- No więc jak, waliłeś panią Zwinię?
Miałem ochotę go kopnąć.
- Nie, nie waliłem! - zasygnalizowałem mu. - Ale mogę ci dać jej adres, jeśli sam masz
na nią chrapkę!
Skierowałem spojrzenie w stronę Toma, który wstał z miejsca i ukłonił się obecnym,
po czym wyjął z kieszeni kartkę i zabrał się do czytania przygotowanej przez siebie mowy.
- Szanowni państwo! Kiedy Bernard powiedział mi, że zamierza się zaręczyć z Lydią,
gorąco namawiałem go do tego kroku, gdyż wszystkie jego poprzednie dziewczyny były
jeszcze gorszymi szantrapami od niej. Ale oczywiście bardzo mi miło, że tak wiele z nich jest
dziś obecnych wśród nas na tej niezwykłej uroczystości. - Urwał i podniósł głowę znad kartki,
spodziewając się salw śmiechu, które jednak nie nastąpiły. - Szczególnie cieszę się, widząc
Camillę, która to, jak zapewne wielu z państwa pamięta, była pierwszą dziewczyną, jakiej
Bernard kiedykolwiek się oświadczył. Powiedziała mu, żeby się pocałował w dupę. I bardzo
dobrze, bo jeszcze nasza kochana Lydia zostałaby starą panną! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl