[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Muszę ci powiedzieć... - Jo westchnęła przeciągle - że te ostatnie dni
były takie ekscytujące. Odkąd cię poznałam, mam całkiem inne wyobrażenie na
- 113 -
S
R
temat mężczyzn. Byłam taka załamana z powodu Steve'a. A dzięki tobie
odzyskałam wiarę w to, że istnieją jeszcze prawdziwi dżentelmeni. Wiem, że ty
nigdy nie wykorzystałbyś mnie w ten sposób.
- Oczywiście, że nie. - Ręka Harolda powędrowała wyżej, obejmując jej
plecy i wyraznie zmierzając ku piersiom.
Jeszcze centymetr i połamię mu wszystkie palce, pomyślała Jo, nie
przestając się uśmiechać.
- Zastanawiałam się, Haroldzie, czy nie moglibyśmy porozmawiać dziś
wieczorem. Zaimponowała mi twoja wiedza na temat inwestycji finansowych.
Ja mam do ulokowania tylko kilka tysięcy, ale chciałabym poprosić cię o radę.
Oblizał wargi, jego błękitne oczy lśniły jak w gorączce.
- Och, moja droga, mogę ci dokładnie powiedzieć, gdzie je umieścić.
Zaśmiała się kokieteryjnie, naśladując filmowe gesty Marilyn Monroe. On
pociągnął ją za sobą w górę schodów i weszli do środka.
Obserwując ich z okna warsztatu Stariny, Case nie mógł się zdecydować,
czy najpierw zabić Purdy'ego, czy stłuc na kwaśne jabłko Jo.
- Case, za kilka minut wszystko będzie gotowe - zawołała Starina. -
Jeszcze tylko kilka drobnych poprawek.
- Zwietnie, Starino - odpowiedział beznamiętnym głosem, myśląc tylko o
parze w sąsiednim domu. - Nie mogę się doczekać.
- To jest nieporównywalne do wcześniejszych wynalazków. Kompletnie
zrewolucjonizuje dzisiejszy przemysł.
Case skinął głową i powrócił do okna.
Jo zdziwiła się, że poza nią jedynymi gośćmi byli Cedric, Freida i
Charlotta. Harold dostrzegł jej zaskoczenie.
- Postanowiłem skupić się na swoich prawdziwych wyznawcach. Na
dzisiejsze spotkanie zostali zaproszeni tylko ci, którzy są otwarci na nowe
prawdy. Mam nadzieję, drodzy przyjaciele, że pomożecie mi szerzyć ideę
kosmogonii.
- 114 -
S
R
Freida spoglądała na Harolda smutnym wzrokiem. Jo odsunęła się od
niego i uśmiechnęła do Freidy, żeby dać jej do zrozumienia, że ona nie jest
osobiście zainteresowana Haroldem. Starsza pani odpowiedziała posępnym
zmarszczeniem brwi.
- Chodzcie wszyscy za mną. Mam wam coś interesującego do pokazania.
- Purdy poprowadził ich krótkim korytarzem obok kilku małych sypialni i
łazienki. Jo zdołała tylko rzucić okiem do wnętrza pokoi - wszystkie, o dziwo,
były zupełnie puste.
W najdalszej sypialni, w narożniku domu, który przylegał bezpośrednio
do podnóża góry, Purdy odwrócił się i zrobił zamaszysty gest.
- To jest to! To jest miejsce, którego szukałem przez długie lata podróży
po kraju, ucząc się, czego tylko mogłem, dzieląc się moim przesłaniem z ludzmi
takimi jak wy. I w końcu znalazłem je, właśnie tutaj, w Piekielnym
Wodospadzie, w Arizonie. Dokładnie w tym pokoju. - Wolno przeszedł przez
pokój i wskazał drzwi.
- To szafa - wyszeptała z przerażeniem Freida.
- Nie jest to zwykła szafa, moja mądra i hojna pani Long. Ona prowadzi
do naszej przyszłości. - Wypowiedziawszy te słowa, teatralnym gestem
otworzył drzwi. Do pokoju wdarło się stęchłe powietrze. Tył szafy był wyjęty i
ukazywał czarny otwór. Harold wyjął z kieszeni latarkę.
Jo cofnęła się o krok i spojrzała na swoich znajomych, którzy aż drżeli z
podniecenia, a potem na Purdy'ego. Coraz trudniej było jej grać rolę słodkiej
idiotki.
- To jakiś tunel - powiedziała. - Czy to nie jest część starej kopalni
Skinnera?
- Owszem. Zrobiłem skrupulatne badania w całym kraju i odkryłem, że
ten punkt jest centrum potężnego wiru, który nas ocali, kiedy zapadnie się świat.
- Naprawdę? - Freida i Charlotta wyszeptały jednocześnie.
- 115 -
S
R
- Nie do wiary - powiedział Cedric. Jego jabłko Adama niespokojnie
wędrowało w górę i w dół.
- O rany! - mruknęła Jo pod nosem.
- Do jasnej cholery, co oni tam robią? - Case wychodził z siebie. - Ile
czasu może zająć mu to przedstawienie, a im wydostanie się stamtąd?
- Ile czasu? - zapytała Starina. - Och, już niedługo. Już prawie
skończyłam.
Case obejrzał się przez ramię i zobaczył, że wyciągnęła jakiś dziwaczny
przedmiot. Umieściła go w przedniej części maszyny i właśnie zaczęła
wprawiać tę rzecz w ruch obrotowy. Twarz miała zarumienioną z emocji, włosy
jej sterczały jak naelektryzowane, z kącika ust wystawał koniuszek języka.
Widocznie czynność ta wymagała dużego wysiłku. W końcu silnik zaskoczył,
zakaszlał i urządzenie zaczęło się obracać. W rurkach z kolorowymi płynami
nastąpiło poruszenie, ciecz zaczęła płynąć ku maszynie wartkim strumieniem.
Starina niemal podskoczyła z radości.
Case zauważył, że tak naprawdę nie zwraca na niego uwagi. Spojrzał
niepewnie w stronę maszyny. Miał nadzieję, że Starina wie, co robi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl