[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więcej!
 No to...
 Ale jest jeszcze Daisy.  Pomyślała poniewczasie, że mogła przecież
wykorzystać Paula jako pretekst do odmowy.
 Czy to oznacza, że gdyby nie Daisy nie miałabyś zastrzeżeń? 
dopytywał Joe, a kiedy nie odpowiedziała, dodał:  Daisy idzie spać przed
dziewiątą. Mógłbym wtedy po ciebie przyjechać.
Rachel westchnęła.
 Ale dlaczego?
 Dlaczego?  Ręka Joego opadła.  Musisz pytać? Rachel, przecież
świetnie wiesz.
Poruszyła się niepewnie.
 Nie wierzę, że nie ma innej kobiety, która tylko czeka, żebyś się z nią
umówił.
Joe spojrzał na nią spode łba.
 OK, być może bez trudu mógłbym się z kimś umówić na dziś wieczór,
ale ja chcę tylko ciebie.
Rachel zagryzła wargi.
 Jeśli czujesz się winny tego, co się zdarzyło przed chwilą...
 Nie czuję się winny!  warknął, zastanawiając się, czy kiedykolwiek
dotąd musiał błagać kobietę o spotkanie.  Pragnę spędzić czas z kimś, komu
nie zależy na fotografii w gazecie, komu jest obojętne, ile pieniędzy mam w
banku. Ale przyznaję  chcę się z tobą przespać. I chociaż ty się tego
wypierasz, jestem pewny, że ty też masz na to ochotę.
Rachel aż się cofnęła.
 I zakładasz, że się z tobą umówię po czymś takim?
89
RS
 A dlaczego by nie? No, Rachel, zaryzykuj choć raz. Czytałem jedną z
twoich książek i wiem, że twoje bohaterki nie wpadają w panikę, gdy facet
zaprasza je na kolację,
 Moje bohaterki nie oczekują seksu na pierwszej randce  odparła
oburzona, a Joe rozłożył bezradnie ramiona.
 No dobrze. Tylko kolacja. Zgadzasz się? Obiecuję, że nie rzucę się na
ciebie w restauracji.
Rachel potrząsnęła głową. Pokusa, by postąpić zgodnie z jego radą i
zaryzykować, była wielka, ale przez ostatnich kilka łat unikała wszelkich prob-
lemów emocjonalnych. Nie pozwoli się znowu skrzywdzić, a coś jej mówiło,
że bólu sprawionego przez Joe nie da się szybko zapomnieć.
 Tylko kolacja?  Podniosła głowę, a Joe przytaknął.  W porządku. Ale
muszę cię ostrzec, że nie przywiozłam ze sobą żadnych eleganckich strojów.
Joe wyszczerzył zęby zadowolony z siebie.
 Przyjdz tak jak stoisz. O dziewiątej, tak?
 Tak.
Daisy miała niezadowoloną minę, gdy Rachel na tyle się pozbierała, by
wejść do pokoju córki.
 Co robiłaś?  zapytała.  Myślałam, że przyszłaś mnie zobaczyć, a nie
kłócić się z panem Mendezem.
Kłócić? Rachel histerycznie zachciało się śmiać.
 Och, to nic ważnego. I nie musisz się martwić o iPoda, możesz go
zatrzymać na czas pobytu tutaj.
 Zwietnie  ucieszyła się Daisy, ale potem spoważniała.  Usiądz koło
mnie. Mam ci coś do powiedzenia.
Nieco zaniepokojona Rachel przysiadła na łóżku córki.
 Co takiego?
90
RS
Daisy podsunęła jej pudełko z czekoladkami, mówiąc:
 Tata i Lauren przyszli wczoraj do mnie.
 Naprawdę?  Rachel nie wzięła czekoladki.  Czyli dobrze, że nie
przyszłam, prawda?
 Wcale nie.  Daisy połknęła wzgardzoną pralinkę.  Chyba myślał, że
cię tu spotka, i dlatego przyprowadził Lauren.
 Myślałam, że ona nie lubi szpitali?
 Bo nie lubi.  Daisy wzruszyła ramionami.  Może nie ufała tacie i bała
się jego spotkania z tobą.
 Och, nie. Nie sądzę, żeby tak było.
 Nigdy nie wiadomo.  Daisy przyglądała się jej uważnie przez chwilę.
 Zmieniłaś się, mamusiu. Bardzo ładnie ostatnio wyglądasz. Gdybyś tylko
zaczęła się trochę modniej ubierać!
 Och, dziękuję.  Rachel nie wiedziała, jak to skomentować. Nie
przypominała sobie, kiedy ostatni raz ktoś jej powiedział taki ładny
komplement. No może Joe, gdy stwierdził, że jest piękna. Ale on ma swoje
powody, żeby tak mówić.
 No tak...  Rachel chciała jak najprędzej zmienić temat.  Jak się dziś
czujesz?  Przyjrzała się uważnie buzi dziewczynki.  Wiesz, wydaje mi się, że
opuchlizna koło oka się zmniejsza.
Daisy się skrzywiła.
 Nadal wyglądam jak siostra Frankensteina  utyskiwała.  Doktor
Gonzales twierdzi, że miałam dużo szczęścia, ale ja nie jestem taka pewna.
Myślisz, że moja twarz będzie wyglądać normalnie?
 Na pewno.  Rachel była optymistką.  A dla mnie zawsze wyglądasz
świetnie, króliczku.  Westchnęła.  Co mi przypomina, że nie porozmawiałam
wczoraj z lekarzem. Mam nadzieję, że mi wybaczy, że przeze mnie stracił czas.
91
RS
 On jest w porządku  oznajmiła Daisy zrezygnowanym tonem.
 Joe  to znaczy pan Mendez  też tak myśli. Kiedy poinformował mnie
o twojej operacji, zapewnił, że jesteś w najlepszych rękach.
Daisy zmarszczyła brwi.
 Ale przecież tata już ci o tym powiedział, prawda? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl