[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mu dziś, właśnie teraz! Jeśli chcesz mieć namaszczenie i trwać w nim, nie może
być w tobie żadnego sprzeciwiania się Mu, żadnego związku z ciałem i krwią,
żadnego ludzkiego mędrkowania. Prawda, On nikogo nie zniewala i nie zmusza
nas do niczego, lecz szuka On pełnego, dobrowolnego posłuszeństwa. Jeśli je-
steśmy Mu nieposłuszni, wtedy hamujemy Jego działalność, gdyż namaszczenie
Jego jest żywą, działającą mocą, dążącą do użycia nas jako swojego narzędzia;
jeśli odmawiamy Mu Jego prawa do nas przez nieposłuszeństwo, to w ten sposób
odtrącamy Go od siebie.
Ach, jak delikatnie działa to namaszczenie!  Nakazy i przestrogi jego są bar-
dzo subtelne  powiedział ktoś: dlatego, jeśli ktoś nie przywykł do nich i niezbyt
dokładnie je słucha, ten nie usłyszy ich. Przekazuje ono bardzo łagodnie, niezbyt
szybko przytacza też przyczyny, dlaczego to lub coś innego powinno być albo
nie. Coś w rodzaju tego, jak my czynimy, kiedy nie chcemy wprost przykazać lub
zabronić czegokolwiek:  Ja myślę  mówimy   że byłoby dobrze (lub niedobrze)
zrobić to tak; ty oczywiście widzisz to tak lub inaczej itd. Chce On mieć tych, któ-
rzy służą z własnej woli, zauważają aluzje, czekający nakazów, które gdy tylko
zostaną objawione, zostają zaraz wykonane. Te słowa o namaszczeniu są całko-
wicie pewne: ono jest łagodne, delikatne, nigdy nie przymusza, nie upiera się;
właśnie dlatego tak łatwo sprzeciwić się jego kierownictwu, co wielu czyni i nawet
przyzwyczaiło się do tego. Czy jest to dziwne, że nie mają oni namaszczenia?
Odwrotnie, byłoby cudem, gdyby ono w nich było. Tak więc, bracia, czy nie odda-
my siebie Duchowi Zwiętemu w dobrowolne i całkowite posłuszeństwo? Nie ma
się czego bać, że wtedy uczyni nas nieszczęśliwymi: nie, o nie! Nasze błogosła-
wieństwo zaczyna się od tej właśnie chwili, kiedy pierwszy raz w życiu możemy
powiedzieć ze szczerego serca: jestem Twój, cały Twój i Twój na wieki!
38
6. OWOC DUCHA.
 Owocem Ducha zaś są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość,
dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięzliwość (Ga.5:22-23).
Czy nie rozpatrywaliśmy już kiedykolwiek tych dziewięciu drogocennych cnót,
jakby wystawionych na widok tutaj przed nami, z mocnym pragnieniem: ach, gdy-
by one zdobiły mnie i moje życie? Lśnią one tym jaśniej, gdy są obok ciemnych,
mrocznych uczynków ciała, wyliczonych w wersetach 19-20, których świat jest tak
pełen i którymi coraz bardziej się napełnia w miarę zbliżania się do końca tego
wieku. Przecież kąkol musi dojrzeć do czasu żniw, które się zbliżają; lecz czy i
pszenica nie powinna dojrzeć? Tak, bracia moi, dzieci Boże powinny teraz, jak ni-
gdy przedtem, osiągać miary pełnego wzrostu Chrystusowego i właśnie w na-
szych czasach świecić światu Bożym życiem, świętym życiem i owocami, dla któ-
rych Pan wybrał je i postawił, żeby szły i przynosiły te owoce. I dzięki Mu, że da-
rował On nam ze Swojej Bożej mocy wszystko, co potrzebne do życia i pobożno-
ści, a prócz tego, wielkie i drogocenne obietnice, dosięgające nawet takiej wyży-
ny, że stajemy się uczestnikami Jego Bożej natury. Czy nie powinniśmy dążyć do
owoców, w naturalny sposób należących do tej Bożej natury? Jeśli Duch Zwięty,
do którego są one przypisane, przebywa w nas, przenika i napełnia nas, to czy
mogą one być nieobecne? Oczywiście, nie; On nie może być bez owoców. Owo-
ce są niewątpliwymi znakami Jego obecności, jak już to widzieliśmy, mówiąc o
apostołach i trzech tysiącach, które uwierzyły po Pięćdziesiątnicy.
Już mówiliśmy, chociaż pobieżnie, i będziemy jeszcze mówić o owocu Ducha,
ale nie zamierzam szczegółowo rozpatrywać tutaj tych dziewięciu drogocennych
cnót, lecz tylko zrobić parę ogólnych uwag.
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że czym szybciej otrzymamy je, tym
szybciej zmienią one całe nasze życie i zmienią je w najbardziej cudowny
sposób. Wydarzyłoby się coś, jak w dniach pierwszego wylania Ducha Zwiętego,
co rzuciłoby się w oczy tych, którzy nas otaczają. W znanym stopniu, być może,
doświadczalibyśmy podobnej zmiany, ale czy nie byłaby ona przemijająca? Jed-
nak, owoce to nie kwiaty, które trzymają się parę dni i pózniej opadają; nie, one
właśnie najpierw są małe i niewidocznie powiększają się z każdym dniem, i czym
dłużej pozostają na drzewie, tym bardziej stają się dojrzałe. Czy to się stało z do-
świadczaną przez nas zmianą? Czy wszystkie chwalebne cnoty, pobudzone
przez Ducha Zwiętego, osiągnęły znaną dojrzałość? Albo czy nie wiemy o niektó-
rych cechach w nas, wprost przeciwnych temu owocowi: czy nie zauważamy zja-
wiska, które bynajmniej nie jest owocem Ducha i które wypacza nas oraz naukę
Chrystusową, którą wyznajemy? Ktoś, piszący w ostatnim czasie o tych dziewię-
ciu cnotach, przedłożył czytelnikom w przybliżeniu takie pytanie:  Gdyby tutaj za-
miast miłości została postawiona oziębłość, okrucieństwo; zamiast radości  smu-
tek; zamiast pokoju  niepokój; zamiast cierpliwości  niecierpliwość; zamiast
uprzejmości - zrzędliwość; zamiast dobroci  zatwardziałość serca; zamiast wier- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl