[ Pobierz całość w formacie PDF ]
On nie wie, że najmilszy przyjaciel mu zginął;
Lecz nikt mi siÄ™ do tego zdolny nie nawinÄ…Å‚.
Nas i wozy otacza wkoło cień ponury.
365 Wszechmocny niebios panie! Spędz od nas te chmury,
Wróć dzień, daj oczom widzieć, a jeśli do końca
ZawziÄ™ty chcesz nas zgubić, zgub przy Å›wietle sÅ‚oÅ„ca!«
Mówił z płaczem, łzy jego nie były daremne;
Oddalił obłok Kronid, mgły rozpędził ciemne;
370 Słońce błysnęło, przestrzeń cała w świetle staje.
Ajas Menelajowi to zlecenie daje:
»Menelaju! Którego wielki Kronid kocha,
Na wszystkie strony okiem szukaj Antylocha!
Niech zaraz do Achilla z tą nowiną bieży,
375 %7Å‚e najmilszy przyjaciel jego trupem leży«.
Odchodzi, lecz niechętnie. Jak lew, gdy utrudzi,
Drażniąc ich bez przestanku, psów pilnych i ludzi,
Chce koniecznie do wołów przybliżyć się stajni;
Ale ci napaść zwierza odpierać zwyczajni,
380 Całą noc wszyscy baczne odprawują straże;
Wpada lew zapalony, lecz nic nie dokaże,
Próżno na mięso ostrzy kły w krwawej paszczęce,
Zewsząd nań gęste miecą groty śmiałe ręce
I smolne niosą głownie, a tak bez nadziei
385 Smutnie ryczÄ…cy, rano uchodzi do kniei:
Tak niechętnie od ciała szedł Menelaj boski,
W głębi serca wielkimi napełniony troski,
Ażeby Grecy trupa nie rzucili w trwodze.
Tymi więc słowy pierwsze upomina wodze:
390 »Ajasy! Meryjonie! Stawcie mężne roty
I biednego Patrokla przypomnijcie cnoty!
Póki żył, nikt na jego serce się nie żalił,
Teraz go Å›mierć i wyrok niezbÄ™dny obaliÅ‚«.
Odchodzi, wzrok na wszystkie obracajÄ…c strony.
395 Jak pod niebem lotnymi skrzydły uniesiony,
Powietrze plemiÄ™ bystrym celujÄ…cy wzrokiem,
Wiedzie orzeł zrzenicę za zająca skokiem;
Choć skryje się w zaroślach, on go ujrzy przecie,
Spadnie, pochwyci w szpony i ducha wygniecie:
400 Tak Menelaj szukając kogo ujrzeć żądał,
Błyszczącym wzrokiem roty i szyki przeglądał,
Zledzi syna Nestora, czyli jeszcze żyje.
Niezadługo na lewym skrzydle go odkryje:
170
Zagrzewa swych, by mężnie postawili czoła.
405 Bieży do niego Atryd i zaraz tak woła:
»PosÅ‚uchaj, Antylochu, najsmutniejszej wieÅ›ci!
Czemuż nie oszczędziły nieba tej boleści!
Już sam widzisz zapewne, że bóg zagniewany
Przyspiesza Grekom zgubÄ™, a wspiera Trojany.
410 Jeden z pierwszych rycerzy i wojska ozdoba,
Legł Patrokl. Jakaż po nim dla Greków żałoba!
Bież, donieś Achillowi o tym, co się stało,
By nam pomógł przynajmniej zbawić nagie ciało.
Już siÄ™ Hektor zwyciÄ™zca pyszni w jego zbroi«.
415 Na te słowa Antyloch oniemiały stoi,
Mowa mu w ustach kona, żałość serce ściska,
A z oczu łza gęstymi kroplami wytryska.
Lecz go nie zatrzymała boleść tak głęboka.
Oddawszy swe oręże w ręce Laodoka,
420 Który sprawował jego rumaki ogniste,
Zpieszy, a z oczu w drodze łzy lejąc rzęsiste
Z najsmutniejszą nowiną do Achilla bieży.
Nie chciał przywodzić Atryd pylijskiej młodzieży,
Którą odejście wodza osłabiło wiele.
425 Mężnego Trazymeda stawia na jej czele,
A sam dąży, gdzie leżał Patrokla trup nagi,
I zaraz te Ajasom przekłada uwagi:
»Już do Achilla syna Nestora posÅ‚aÅ‚em.
Lecz choćby był największym uniesion zapałem
430 Chcąc pomsty na Hektorze, zapęd jego płonny:
Bo jak w pole Aresa może wyjść bezbronny?
Więc jego tu przybycie za niepewne kładę.
Ale sami zbawienną przedsięwezmy radę,
Ażebyśmy i drogie zwłoki zachowali.
435 I z tej walki okrutnej sami wyszli cali«.
»Bardzo mi siÄ™ rzekÅ‚ Ajas myÅ›l twoja podoba.
Więc wy, nie tracąc czasu, z Meryjonem oba,
Trzeba, żebyście wziąwszy ciało z pola wyśli;
My, których jedno imię, jedne łączą myśli,
440 Blisko walcząc, przywykli dawać sobie wsparcie,
Wstrzymamy i Hektora, i Trojan natarcie«.
Rzekł; oni wznieśli ciało: Trojan żal przeniknął,
Cały lud w tyle głosem przerazliwym krzyknął
I przeciwko nim wszystkie swe siły wywiera.
445 Jak mnóstwo psów na dzika rannego naciera,
Pędzą, zapuścić w niego zęby ostre chciwi,
Za nimi postępują z daleka myśliwi,
Ale gdy zwróconego ku sobie postrzegną,
Drżące psy nagle w różne strony się rozbiegną:
450 Tak za nimi tuż w tropy szły przez czas niejaki,
Mieczem i dzidą bijąc, trojańskie orszaki.
Lecz gdy zwróceni groznym spojrzą na nich okiem
I śmiałym się Ajasy postawią im krokiem,
Blednieje, drży dopiero żwawa Trojan kupa
171
455 I nie śmie więcej z bliska nacierać na trupa...
Jak muły, których razem pod jarzmo zaprzągną,
Z góry, po ostrej drodze, bal ogromny ciągną,
Wszystkie zawady swoją przezwyciężą mocą,
Jednak bardzo siÄ™ zdyszÄ…, zaziajÄ…, zapocÄ…:
460 Tak zmordowani niosą ten ciężar mężowie,
A z tyłu odpierająTrojan Ajasowie.
Jako wzdłuż pola grobla, gdy się wody wzbiorą,
Niezwyciężoną rzekom staje się zaporą,
Nąjbystrzejsze ich wały nazad wraca w łoże,
465 I grzbietu jej pęd wody przełamać nie może:
Tak Ajasowie Trojan z tyłu odpierali.
Ci przecież nie przestają nacierać zuchwali,
Zagrzani przez Hektora i przez Ajnejasza.
A jak szpaki lub sójki wrzaskliwe zastrasza
470 Jastrząb, którego drobne ptaki są zdobyczą
Pierzchając w różne strony, przerazliwie krzyczą;
Tak na ich widok reszta Greków się rozbiega,
A ostry wrzask po całym polu się rozlega.
Wielu Grekom w rów wpadły zbroje w tej gonitwie;
475 Lecz nie tu jeszcze koniec tej upartej bitwie.
172
Księga XVIII
SporzÄ…dzenie zbroi Achillesa
Gdy tam na kształt pożaru Ares boje zwodzi,
Antyloch przed oblicze Achilla przychodzi.
Rycerz stał przed nawami, na pole pozierał,
A serce najsmutniejszym przeczuciom otwierał:
5 »SkÄ…d to jest sÅ‚owy tymi sam w sobie narzeka
%7Å‚e Grek rozpierzchnion w polu ku nawom ucieka?
Ach! By mię nie strapiła ma Dola zaciekła!
Ach! By się nie ziściło, co mi Tetys rzekła...
Pewnie los nieszczęsnego Patrokla dni skrócił!
10 Zleciłem, aby ognie zgasiwszy, powrócił
I nie Å›miaÅ‚ broniÄ… z mężnym Hektorem siÄ™ Å›cierać«.
Gdy nie przestawał myśli tak smutnych rozbierać,
Nestora syn przychodzi, łza mu gęsta ciecze
I żałosną donosząc nowinę tak rzecze:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]