[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaniechawszy stepu i morza nie mają na swe utrzymanie, że nastąpili na swych
braci i przywódców swoich pod miecz wydali, a za to mają w domu ucisk od
starostów, urzędów i grosze do mch nie dochodzą". Była to nieptety gorzka prawda
i trudno nie obwiniać króla za ten stan rzeczy. Wiedział on przecież jak sprawa
wygląda, mimo to nie zajął się uspokojeniem wojska kozackiego, które przecież
oddało mu poważne usługi i które mogło się przydać w przyszłości.
Niezadowolenie na Ukrainie rosło. Pieniądze za żołd nie przychodziły, a
równocześnie Kozacy musieli przepuścić przez swe tereny jadącego na Krym z
pieniędzmi dla chana posła królewskiego Krzysztofa Dzierżka. Słusznie też
skarżyli się, że król ma pieniądze dla nieprzyjaciela, a nie ma ich dla wiernych
sobie żołnierzy. Wiosną roku 1637 poczęły się po Ukrainie rozchodzić wieści o
zamierzonej przez króla wyprawie przeciw Tatarom. Nie były one bez pokrycia,
albowiem zarówno hetman KoniecpolsM, jak i król nosili się wówczas z myślą
wyprawy na Tatarów, wśród których trwały
259
wówczas wewnętrzne walki. W wyniku tych wieści doszło do gwałtownego napływu
wolnego kozactwa do obozu kozaków rejestrowych. Toteż, kiedy wiosną 1637 roku
zjawili się na Ukrainie komisarze królewscy z pieniędzmi, zastali w szeregach
rejestrowych około 10 000 ludzi, nad którymi starszyzna Straciła prawie
panowanie. Z największym też trudem udało się komisarzom skłonić rejestrowych do
złożenia przysięgi. Dokonano tego szafując hojnie grozbami i złotem. Ustępstwo
rejestrowych wywołało oburzenie chłopstwa ukrain-nego i swobodnych Kozaków.
Gdy jeszcze poselstwo wysłane przez Kozaków na sejm roku 1637 nie zostało przez
szlachtę należycie załatwione, doszło do pierwszych wystąpień żywiołów
niezadowolonych. Na czele stanął Pawluk (Paweł Mich-no wiez), były towarzysz
Sulimy, przybyły świeżo z Krymu, gdzie brał udział w walkach toczących się
między stronnictwami tatarskimi. Pawluk uderzył na Korsuń, w którym przebywał
dowódca wiernych Rzeczypospolitej oddziałów, zabrał bez większych trudności
oznaki władzy dowódców kozackich oraz artylerię i uszedł z tym wszystkim na
Zaporoże.
Przez jakiś czas jeszcze łudził Pawluk hetmana Ko-niecpolskiego zapewnieniami o
swej lojalności, ale w gruncie rzeczy oczekiwał, jakie stanowisko zajmie
większość rejestrowych. Gdy wśród nich zwyciężyło stronnictwo antypolskie i gdy
usunięto z hetmaństwa lojalnego wobec Rzeczypospolitej Wasyla Tomilenkę, a
wybrano Sawę Kononowicza, Pawluk uznał to za sygnał do rozpoczęcia akcji. Na
Ukrainę wysłał ze znacznymi siłami swych pułkowników, zwracając się równocześnie
uniwersałami do kozaków rejestrowych, do pospólstwa i "wszystkiej braci naszej",
wzywając ich pod broń oraz kupienia się koło powstańców. Władze polskie łudziły
się przez jakiś czas, że może uda się doprowadzić do porozumienia z powstańcami,
ponie-
260
waż jednak powstanie obejmowało coraz większe tereny, zdecydowały się skierować
wojska kwarciane przeciw wojskom powstańczym. Sam hetman Koniecpolski złożony
chorobą nie mógł wyruszyć w pole, ale uniwersałem skierowanym do wojska,
pozostającego pod wodzą hetmana polnego koronnego Mikołaja Potockiego,
przykazywał żołnierzom, by bezwzględnie walczyli z powstańcami. "leżelibyście
też ich dostać nie mogli, abyście Waszmoście onych na żonach i dzieciach karali
i domy ich w niwecz obrócili, gdyż lepsza jest rzecz, żeby pokrzywa na tym
miejscu rosła, aniżeli żeby się zdrajcy J. Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej
tam mnożyli." 65
Odpowiedzią na to bezwzględne wezwanie hetmana był gwałtowny zryw chłopstwa
ukraińskiego. W grudniu jakiś nie znany korespondent pisze z tych terenów:
"wszystko chłopstwo pokozaczyło się". Powstańcy nadali ruchowi charakter nie
tylko narodowy, ale i religijny, wzywając ludność do stawienia oporu
"nieprzyjaciołom narodu naszego chrześcijańskiego ruskiego i wiary naszej
starożytnej greckiej".
Do starcia obu wojsk doszło pod Kumejkami, 15 km na południe od Kaniowa, 16
grudnia 1637 roku. Bitwa, w której starło się około 20 000 Kozaków z blisko 6000
wojsk polskich, skończyła się, mimo zawziętej obrony Kozaków, zwycięstwem
Polaków, lepiej wyszkolonych i uzbrojonych. Waleczność jednak i upór Kozaków
zrobiły wrażenie na wodzach polskich. "Było chłopstwo to tak zawzięte i uparte -
pisał potem hetman polny - że nikt nie chciał krzyczeć o pokój, wręcz przeciwnie
krzyczeli, że jeden w drugiego winien zginąć. Tak też rzeczywiście ginęli." Z
krwawej rzezi, w której na polu bitwy zostało około 5000 Kozaków, wyrwał część
wojska Dymitro Tymogzewicz Hunia, "sławnyj wożd" i uszedł. Za nim podążył potem
również i Pawluk.
Wojsko polskie udało się w pościg za resztkami wojsk
261
kozackich i dopadło je jakie 100 km od Kumejek, pod Borowica. Kozacy na skutek
znużenia i braku perspektyw dalszej walki rychło nawiązali rokowania. 24 grudnia
podpisali kapitulację, godząc się na zmniejszenie rejestru, usunięcie przyjętych
ponad rejestr tak zwanych "wpisowych", poddanie się kontroli władz polskich,
wreszcie spalenie czajek. Wcześniej jeszcze wydano przywódców powstania w ręce
polskie. Jak widzimy, warunki kapitulacji były ciężkie dla Kozaków. Podczas
grudniowej kampanii padło około 6000 Kozaków, nie mówiąc o czerni, której
zginęło chyba tyleż.
Czas jakiś jeszcze po kapitulacji musiały władze polskie rozprawić się z
drobniejszymi oddziałami powstańców, uspokajać okolicę. Pacyfikacja była w dużej
mierze obliczona na 'to, by rzucić postrach na ludność rue-ką. Toteż hetman
polny stosował publiczne egzekucje, a schwytanych wodzów większych oddziałów
powstańczych, Kizima i Kizimenkę, kazał w Kijowie wbić na pal. Na Zaporoże,
które również zamierzano oczyścić z powstańców skierowano oddziały wojskowe.
Ponieważ jednak ekspedycja ta wyruszyła na południe, w chwili gdy roztopy
wiosenne zamieniły Ukrainę w wielkie bagno, celu nie osiągnięto. Niemniej w
Trechtymirowie wysłani przez hetmana Stanisław Potocki i Adam Kisiel sporządzili
nowy rejestr kozacki i zaprzysięgli wojsko kozackie na wierność królowi. Zdawało
się, że tym samym Ukraina została ostatecznie uspokojona. W Kijowie fetowano
przybyłego tam hetmana Potockiego, a sam król zapewniał go listownie, że jego
czyny są godne "nieśmiertelnej chwały i największych zaszczytów" oraz gratulował
mu uspokojenia tych "wściekłych niewolników".
Dopiero jednak sejm roku 1638 miał ostatecznie zadecydować o tym, jak mają
wyglądać stosunki na kresach południowych. Ponieważ na sejmie tym, jak
widzieliśmy, trzeba było załatwić wiele spraw, problem
262
kozacki zaczęto omawiać dopiero 6 kwietnia. Po krótkiej, cichym głosem
wygłoszonej relacji hetmana Ko-niecpolskigo przybyli do izby posłowie wojska i
oddali Pawluka i Tomilenkę wraz "z 36 chorągwi, między którymi [jak twierdzono]
była augustowska biała z orłem czarnym".66 Następnego dnia sejm wyłonił komisję,
mającą opracować konstytucję "o uskromieniu swawoli kozackiej i wystarczającej
zapłacie żołnierzom". Tej komisji przekazał potem hetman swój projekt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]