[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po chwili już przeglądała jego katalog. Kliknęła na biały T-shirt, a następnie, po
ponownym przemyśleniu sprawy, na wojskowe spodnie khaki. Wybrała też
wygodne sportowe buty i trzy pary skarpetek.
W końcu wpisała do komputera numer swojej karty kredytowej. Nie
podejrzewała, żeby rodzice ścigali ją przez Internet. W przeciwieństwie do
swoich dzieci, korzystali z komputera tylko wtedy, kiedy naprawdę musieli to
zrobić.
- A ja uwielbiam nowoczesną technologię! - oznajmiła czterem ścianom
pokoju Pollyanny.
- 36 -
S
R
Dzięki niej mogła sobie teraz siedzieć i myśleć o Tylerze, zamiast błądzić
po mieście i szukać jakiegoś sklepu z tekstyliami.
Niepokoił ją tylko jej strój, a raczej jego brak. Sklep, lub pewnie dom
towarowy, znajdował się jednak dosyć blisko i spodziewała się dostawy lada
moment.
Na szczęście w łazience znalazła delikatny biały szlafrok.
Oczywiście a la Pollyanna. Włożyła go na wszelki wypadek i wróciła do
pokoju.
Migoczący ekran laptopa przypomniał jej, że dziś rano opuściła biuro bez
jednego słowa wyjaśnienia. Chociaż jej żakiet wciąż wisiał na wieszaku w
pokoju, Emily wiedziała, że nie wzbudzi to podejrzeń sekretarki, ponieważ
często zdarzało jej się zostawiać tam jakąś garderobę lub kosmetyki.
- Co innego rodzice - zawtórowała swoim myślom.
Znowu wcisnęła się w krzesełko przy ślicznym, rzezbionym biureczku i
zaczęła się zastanawiać nad przesłaniem wiadomości do domu. Nie mogła
oczywiście napisać o tym, co się naprawdę stało. Wolała raczej posłużyć się
jakimś pretekstem. Tylko jakim?
- Sukie Sommersby! - wykrzyknęła natchniona.
Tak, jej przyjaciółka często wpadała w jakieś tarapaty, z których co jakiś
czas trzeba ją było wyciągać. Rodzice tolerowali to, co nie znaczy, że
akceptowali fakt, iż ich córka przygotowuje sprawę rozwodową albo zajmuje się
pobiciem kelnera, który ośmielił się powiedzieć Sukie, że w restauracji nie ma
już miejsc.
Tylko co wymyślić tym razem?
Z braku długopisu Emily przez jakiś czas gryzła swój palec, a następnie
stwierdziła, że przecież nie musi ujawniać żadnych szczegółów. Napisała więc:
Miałam nagłe wezwanie od Sukie. Nie przejmujcie się. Znacie ją przecież". I
dodała jeszcze: Kochająca córka". List był krótki i treściwy, co rodzice nad
- 37 -
S
R
wyraz cenili. Kliknęła więc ikonę wyślij do" i wpisała adres rodziców.
Następnie zmieniła podpis na Kochająca siostra" i wysłała list do braci.
Właśnie kończyła, kiedy Beau poderwał się z łóżka, jak opętany przebiegł
przez cały pokój i wskoczył na serwantkę. Jednocześnie miauknął przerazliwie,
jakby się świat walił.
Emily wcisnęła jeszcze klawisz potwierdzający i ze zdziwieniem
spojrzała na zwierzę.
A Beau tymczasem wrócił na łóżko i znowu zaatakował mebel, tyle że
teraz pazurami i z jeszcze większym zapałem. Wyglądało to tak, jakby kot
chciał otworzyć drzwiczki serwantki.
- Chyba się nie upiłeś? - zwróciła się do niego. - A może chodzi ci o to,
żebym wywietrzyła ubranie?
To było wszystko, na co było ją stać. Zresztą Beau uspokoił się, gdy tylko
otworzyła drzwiczki serwantki, więc być może udało jej się trafić w sedno.
Poszła więc do łazienki, żeby wypłukać spódniczkę i już nie mącić w głowie
biednemu zwierzęciu.
Kiedy wróciła, okazało się, że Beau zniknął.
- Nie mógł przecież rozpłynąć się w powietrzu - mruknęła, rozglądając się
dokoła.
Zaniosła spódniczkę do łazienki i zaczęła szukać kota. Bała się, że mógł
gdzieś utknąć i teraz nie może wyjść. Jednak wówczas mógłby zaalarmować ją
miauczeniem.
Sprawdziła pod łóżkiem i pod szafą. Dopiero po chwili przyszło jej do
głowy, że skoro Beau z takim impetem zaatakował serwantkę, to widocznie miał
w tym jakiś interes.
Uklękła i zajrzała do ciemnego wnętrza.
- Beau! Beau! Gdzie jesteś?!
Nic. Cisza. Wyglądało na to, że dół serwantki jest pusty, co wydało jej się
dziwne, ponieważ zwykle trzymało się tu jakieś zapasowe naczynia czy sztućce.
- 38 -
S
R
Chcąc sprawdzić, czy kota rzeczywiście nie ma w środku, wsunęła się do
wnętrza. Jej ręka natrafiła na ściankę, która... poruszyła się, jakby była na
zawiasach.
Emily nie posiadała się ze zdziwienia. Sekretne przejście?! Do tej pory o
czymś takim czytała jedynie w książkach.
Po chwili namysłu pchnęła ściankę i przeczołgała się do następnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]