[ Pobierz całość w formacie PDF ]

którego znały od lat. Zdaniem Blair w swojej profesji był niemalże cudotwórcą.
- Ten człowiek miał w brzuchu czternaście dziur! I Lee wszystkie je pozszywał -
opowiadała, gdy Houston spłukiwała jej włosy. - Czternaście.
Im więcej siostra mówiła, tym gorzej czuła się Houston. Leander nigdy na nią nie spojrzał
tak jak na Blair tego ranka, ani nie zabierał jej na wizyty lekarskie. Nie chodzi o to, że
chciała zgłębiać działanie systemu trawiennego, ale o dzielenie się przeżyciami. W ciągu
kilku dni Leander należał do Blair tak, jak nigdy nie należał do niej. A teraz nie miała też
Kane a. Czy powinna do niego pójść? W końcu i tak będą musieli się spotkać i
porozmawiać o ślubie. Wyobrażała sobie, co powiedziałby, gdyby pojawiła się w jego
domu.  Wiedziałem, że się poddasz. Nie mogłaś już wytrzymać.
Przez całą sobotę, gdy Blair spała, Houston czekała na jego odwiedziny, ale nie
przyszedł.
68
W niedzielę rano ubrała się w spódnicę z popielatej serży, ciemnozieloną bluzkę i
popielaty żakiecik, po czym wraz z rodziną udała się do kościoła.
Gdy wszyscy już usiedli i otwarli śpiewniki z hymnami, zapadła cisza.
- Posuń się - powiedział Kane do Houston.
Przez całą mszę siedziała bez ruchu, wpatrując się znudzonym wzrokiem w pastora
Thomasa. Natychmiast po nabożeństwie Kane złapał ją za rękę.
- Chcę z tobą pogadać.
Prawie wyciągnął ją z kościoła i nie zważając na ludzi, którzy chcieli się z nimi przywitać,
wsadził ją na siedzenie swojego starego wozu. Sam też wskoczył, ujął lejce i ruszył tak
szybko, że musiała przytrzymywać ręką kapelusz, żeby jej nie spadł z głowy.
- Dobra - powiedział, zatrzymawszy się w końcu na południowym skraju miasta, w cieniu
drzew, w pobliżu wodociągów. - Powiedz, co robiłaś z Markiem Fentonem?
Kane znowu zdołał ją zaskoczyć.
- Znam Marka całe życie - odpowiedziała chłodno - i mogę się widywać ze wszystkimi
znajomymi, z którymi chcę. Poza tym, była ze mną moja matka.
- Myślisz, że tego nie wiem? Dobrze, że przynajmniej twoja matka jest rozsądną kobietą.
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. - Zakłopotana Houston zaczęła bawić się parasolką.
- Co robiłaś z Markiem Fentonem? - spytał groznie, pochylając się nad nią.
Postanowiła powiedzieć prawdę.
- Obiecałam ojczymowi, że postaram się dowiedzieć jak najwięcej o panu. Umówił mnie z
Markiem, żebym mogła z nim porozmawiać. Chciałam pomówić również z jego ojcem,
ale odmówił. Spotkam się również z niejaką panną Lavinią LaRue.
- Viney? - Roześmiał się. - To Gates ci tak poradził? Niezle. Zastanawiam się, dlaczego
on nigdy nie zrobił pieniędzy? Chwileczkę, a jeżeli spytasz kogoś, a on odpowie, że
jestem nic niewart?
- Wtedy będę musiała ponownie rozważyć sprawę naszego małżeństwa - oznajmiła
poważnie.
Nie była przygotowana na taki wybuch gniewu.
- Mamy się pobrać od jutra za tydzień, a ty uważasz, że możesz to sobie odwołać w
każdej chwili? Bo ktoś powie, że nie podoba mu się fason moich koszul? Powiem ci coś,
panno Chandler. Możesz spytać każdego mężczyznę, z którym miałem do czynienia, i
każdą kobietę, z którą spałem. Jak są uczciwi, to ci powiedzą, żem nigdy w życiu nikogo
nie oszukał.
Wysiadł z wozu, podszedł pod drzewo i popatrzył na horyzont.
- Do diabła, Edan mi mówił, że z damą to będą same kłopoty. Powiedział  Kane, ożeń się
z jakąś wiejską dziewczyną, przenieś się na wieś i hoduj konie . Mówił, żebym się nie
zadawał z żadną damą.
Houston zdołała sama wydostać się z wysokiego wozu.
- Nie miałam zamiaru tak cię zdenerwować - powiedziała cicho.
- Zdenerwować! - ryknął. - Nie mam chwili spokoju, odkąd cię poznałem. Jestem bogaty,
niezle się prezentuję, a ty mnie odrzucasz. Najpierw mi nic nie mówisz, pózniej się
dowiaduję, że twoja siostra wychodzi za człowieka, za którym ty szalejesz. Ale za mnie
nie wyjdziesz. A potem może wyjdziesz. Jednak pózniej znowu nie. Rządzisz się w moim
69
domu, rozstawiając wszystkich, łącznie ze mną, po kątach, a potem zachowujesz się,
jakby ktoś chorował na szkarlatynę i nawet się nie zbliżasz do mojego domu. Jednego
ranka budzę się i widzę cię nad sobą. Czuję, że mnie pragniesz, ale kiedy cię dotykani,
rozbijasz mi dzbanek na głowie i wrzeszczysz, że mam cię szanować. Innym razem
ściągasz mnie na podłogę i prawie zdzierasz ze mnie ubranie. Ale ponieważ cię szanuję,
pozostawiam cię tą cholerną dziewicą, tak jak chciałaś. I co z tego mam? Zaczynasz się
zastanawiać, czy nie chcę z powrotem swojego pierścionka i znów może wyjdziesz za
mnie, a może nie.
Dziś rano przyszła do mnie twoja matka, powiedziała, jak należy się ubrać do kościoła i
zaprosiła na dzisiejszy niedzielny obiad. - Przerwał i przez chwilę przypatrywał się jej. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl