[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie prowadzić firmę. Zmieni się tylko tyle, że nie
ćmi.
bÄ™dzie już musiaÅ‚a zaharowywać siÄ™ na Å›mierć, a dzie­
Holt spojrzał na jej rękę z pierścionkiem.
ci będą miały kogoś, kto chce być ich ojcem. Może nie
- ByÅ‚em zdenerwowany - przyznaÅ‚. - Nie wie­
stać mnie na to, żeby kupować jej brylanty i zabierać
działem, jak to przyjmą. Gdy Jenny zapytała, czy
na wystawne kolacje, ale będzie ze mną szczęśliwa.
może do mnie mówić: tatusiu... Nie sądziłem, że
Colleen postukała palcami o główkę laski.
można tak szybko kogoś pokochać. Chyba zaczynam
- Nadajesz się. Jeśli twój dziadek był choć trochę
rozumieć, jak czuje się rodzic i przez co gotów jest
podobny do ciebie, to nie dziwię się, że moja matka
przejść, by zapewnić dzieciom bezpieczeństwo.
go kochała. Więc... - zaczęła się podnosić z fotela
Chciałbym mieć więcej dzieci... Wiem, że będziesz
i naraz zatrzymaÅ‚a wzrok na portrecie nad kom­
musiała się nad tym zastanowić, i nie chcę, żebyś
inkiem. Zamiast surowej twarzy ojca teraz spoglądały
myślała, że Alex i Jenny będą mnie obchodzić mniej
na nią łagodne oczy matki. - Skąd to się tutaj wzięło?
niż moje własne dzieci.
Holt wsunął ręce w kieszenie.
Suzanna pocałowała go w policzek.
- WydawaÅ‚o mi siÄ™, że tu jest odpowiednie miejs­
- Nie muszę się nad niczym zastanawiać. Zawsze
ce. Dziadek na pewno życzyłby sobie, żeby ten
chciałam mieć dużą rodzinę.
portret tutaj wisiał.
Przytulił ją, a ona oparła głowę na jego ramieniu.
Colleen znów opadła na fotel.
- Suzanno, czy wiesz, gdzie był pokój dziecinny
- Dziękuję - powiedziała cicho. - A teraz już
wyjdz. Chcę zostać sama. za czasów Bianki?
Holt ze zdziwieniem poczuł, że zaczyna lubić tę - We wschodnim skrzydle, na drugim piętrze.
staruszkÄ™. PoszedÅ‚ do kuchni, zamierzajÄ…c zapytać OdkÄ…d pamiÄ™tam, byÅ‚ używany jako magazyn niepo­
Coco, gdzie może znalezć Suzanne. Znalazł ją jednak trzebnych rzeczy. Myślisz, że tam właśnie schowała
sam, idÄ…c za muzykÄ…, która pÅ‚ynęła przez hol. Sie­ naszyjnik? - zapytaÅ‚a z ożywieniem.
działa przy pianinie i grała jakąś powolną, piękną
- Na pewno schowała go gdzieś, gdzie Fergus
melodię. Muzyka była smutna, ale w oczach Suzanny
raczej by go nie szukał, a nie sądzę, żeby spędzał dużo
czai! się uśmiech. Na widok Holta podniosła palce
czasu w pokoju dziecinnym.
z klawiatury.
- Ale gdyby tam był, chyba ktoś by go już znalazł.
405
404
- Do naszego pokoju dziecinnego - wyjaśniła.
- Suzanna zamyśliła się. - Zresztą nie wiem, dlaczego
- Popatrz. - Wyjęła z pudełka pożółkłe ubranko do
tak mówię. Ten pokój jest pełen pudeł i starych mebli.
chrztu. - Może to mojego dziadka?
- Pokaż mi go - poprosił Holt.
- To wszystko powinno być popakowane staran­
Wyglądało to gorzej, niż przypuszczał. Wszystko
niej.
pokrywaÅ‚y pajÄ™czyny i kurz. Pudla, skrzynie, zwiniÄ™­
- Po Å›mierci Bianki Fergus chyba nie dbaÅ‚ o po­
te dywany, połamane stoliki, lampy bez abażurów
rządek w domu. O rzeczy należące do dzieci zapewne
zajmowaÅ‚y każdy skrawek przestrzeni. Holt zaniemó­
dbała niania. Fergus nie zawracałby sobie tym głowy.
wił. Suzanna natomiast uśmiechnęła się z satysfakcją.
Holt wyjął pajęczynę z jej włosów.
- Przez osiemdziesiąt lat można zebrać wiele
- Może zrobimy sobie przerwę?
rzeczy. Nie ma tu już nic wartościowego, prawie
- Nie jestem zmęczona.
wszystko zostaÅ‚o sprzedane, gdy... w trudnych cza­
Nie było sensu przypominać jej, że ma za sobą cały
sach. Od dawna nikt nie wchodził na to piętro. Nie
dzień pracy, Holt użył więc innej taktyki.
stać nas było na ogrzewanie go, musiałyśmy się
- Chce mi się pić. Może Coco ma coś zimnego
ograniczyć do używanej części domu. Ale gdy to całe
w lodówce i do tego jakąś kanapkę?
zamieszanie wreszcie siÄ™ skoÅ„czy, zamierzamy prze­
- Na pewno. Pójdę sprawdzić.
jrzeć cały dom, pokój po pokoju.
- Dwie kanapki - uśmiechnął się i pocałował ją.
- Przydałby się wam buldożer.
Suzanna przeciągnęła się.
- Wystarczy trochÄ™ czasu. Przez ostatnie miesiÄ…ce
- Przykro jest myśleć o tych dzieciach. Leżały tu
przejrzałyśmy już sporo pokoi, ale to idzie bardzo
w łóżkach, wiedząc, że matka nigdy więcej nie
powoli,
przyjdzie utulić ich do snu. A skoro o tym mówimy, to
- Skoro tak, to zacznijmy od razu - powiedział
zanim tu wrócę, muszę jeszcze ułożyć do snu swoje
Holt.
dzieci.
Przeglądali zawartość pokoju przez dwie długie
- Nie śpiesz się - powiedział, zabierając się do
godziny. Znalezli połamany parasol, zadziwiającą
następnej skrzyni.
kolekcję dziewiętnastowiecznej erotyki, kufer pełen
Suzanna poszła na dół, myśląc o dzieciach Bianki.
zmurszałych ubrań z lat dwudziestych oraz pudełko
Mały Sean, który dopiero zaczynał chodzić. Ethan,
porysowanych płyt fonograficznych, a poza tym
ojciec jej ojca, Colleen, która teraz zapewne znów
skrzynkÄ™ ze starymi zabawkami. ByÅ‚a tam miniaturo­
prawiła Coco jakieś złośliwości. Jak to możliwe, że ta
wa lokomotywa, smutna, wypÅ‚owiaÅ‚a szmaciana lal­
kobieta była kiedyś słodką dziewczynką...
ka, kolekcja jojo rozmaitych wielkoÅ›ci i kilka Å›licz­
Zatrzymała się na najwyższym stopniu schodów,
nych litografii przedstawiających sceny z bajek, które
tknięta nagłą myślą. W chwili śmierci matki Colleen
Suzanna odłożyła na bok.
407
406
miaÅ‚a pięć lub sześć lat. Suzanna zawróciÅ‚a i za­
- Dziękuję - powiedziała Suzanna i wyszła.
stukała do drzwi ciotecznej babki.
Colleen westchnęła, przypominając sobie ulubioną
- Wejdz, bo ja nie mam zamiaru wstawać!
biaÅ‚Ä… muÅ›linowÄ… sukienkÄ™ z niebieskÄ… satynowÄ… szar­
Suzanna otworzyÅ‚a drzwi i z rozbawieniem spo­
fą. Odłożyła książkę i wyszła na taras.
strzegła, że ciocia Colleen czyta romans.
Zmrok zapadał wcześnie. Zbierało się na burzę.
- Przepraszam, że przeszkadzam... Ciemne chmury zaczynały szczelnie pokrywać niebo.
- Dlaczego przepraszasz? Nikt inny tego nie robi.
Suzanna znów wbiegła na górę. Kanapki muszą
Suzanna ugryzła się w język.
poczekać, pomyślała, i otworzyła drzwi dawnego
- Zastanawiałam się nad czymś. Tamtego lata... pokoju Colleen. Tu również urządzono skład starych
ostatniego lata, czy nadal mieszkaÅ‚aÅ› w pokoju dzie­ rzeczy, ale pokój byl mniejszy, wiÄ™c również mniej
cinnym razem z chłopcami? zagracony. Tapeta, którą Bianca wybrała dla córki,
- Nie byłam już malutkim dzieckiem. Miałam była pożółkła i poplamiona, ale nadal widać było jej
swój pokój. wzór: pąki róż i bukieciki fiołków.
Suzanna z trudem hamowaÅ‚a podniecenie. Suzanna rozsuwaÅ‚a na boki skrzynki i pudÅ‚a, szu­
- Obok pokoju braci? kajÄ…c dziecinnego kuferka. To byÅ‚o najlepsze miejs­
- Na drugim koÅ„cu zachodniego skrzydÅ‚a. Kolej­ ce, pomyÅ›laÅ‚a, przesuwajÄ…c pudÅ‚o z napisem:  Zimo­
ność byÅ‚a taka: pokój moich braci, pokój niani, we zasÅ‚ony". Fergusa nic nie obchodziÅ‚a córka. Na­
łazienka dzieci i trzy pokoje dla dzieci gości. A mój wet nie przyszłoby mu do głowy, by przeglądać jej
pokój byl w rogu, na górze. - Zachmurzyła się i wbiła sukienki.
wzrok w książkę. - Następnego lata przeniosłam się
Serce zabiło jej mocniej, gdy natrafiła na starą
do jednego z pokoi gościnnych. Nie chciałam spać
skórzaną walizkę. W środku znajdowały się kupony
w pokoju, który urządziła dla mnie matka, skoro jej
materiału poprzekładane bibułką, ale nie było tu
już nie było.
dziecięcych ubrań ani szmaragdów.
- A czy Bianca przyszła do twojego pokoju, by ci Zaczynało się ściemniać. Suzanna podniosła się
powiedzieć, że wyjedziecie? z kolan. Zamierzała pójść po Holta, ale w półmroku
- Tak. KazaÅ‚a mi wybrać kilka ulubionych sukie­ zahaczyÅ‚a o coÅ› Å‚ydkÄ…. Zaklęła, opuÅ›ciÅ‚a wzrok i zo­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl