[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było coraz gorzej.
Wewnątrz wyszeptała Audrey z dreszczem. Zawsze wewnątrz. Nie można
było tego określić. Czasem zdradzało go jakieś słówko, jakieś spojrzenie. Myślałam
o tym, wyobrażałam sobie... Działo się coś dziwacznego. A potem, zaczęłam myśleć,
że to ja sama dziwaczeję. I lęk narastał, bezrozumny lęk, przyprawiający o mdłości.
Wiedziałam, że wariuję, ale nie potrafiłam temu przeciwdziałać. Czułam, że muszę coś
141
z tym zrobić, cokolwiek! Uciec! Pojawił się Adrian, powiedział, że mnie kocha i pomy-
ślałam, że będzie z nim cudownie...
Zamilkła.
Wie pan, co się stało. Wyszłam po Adriana... a on nie przyjechał... zginął w wypad-
ku... Czułam, że kryje się za tym Nevile.
Całkiem możliwe rzekł Battle.
Audrey zwróciła ku niemu zaskoczoną twarz.
Tak pan myśli?
Już się nie dowiemy. Wypadek samochodowy można upozorować. Nie wchodzmy
w to, pani Strange. Stało się, jak się stało.
Byłam... byłam załamana. Zatrzymałam się w domu rodzinnym Adriana. Mieliśmy
przedtem napisać do jego matki, ale teraz, ponieważ o nas nie wiedziała, postanowiłam
nic jej nie mówić. Nevile pojawił się natychmiast. Był uroczy, miły, ale za każdym razem,
kiedy z nim rozmawiałam, robiło mi się niedobrze ze strachu! Powiedział, że lepiej bę-
dzie, jak nikt się nie dowie o moim związku z Adrianem. Zaproponował, że wezmie na
siebie winę na rozprawie rozwodowej, bo zamierza się ożenić. Byłam mu wdzięczna.
Wiedziałam, że Kay mu się podoba i miałam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i że
ta obsesja mi przejdzie. Wciąż myślałam, że to ze mną jest coś nie w porządku. Miałam
wrażenie, że nigdy się od Nevile a nie uwolniłam. Kiedyś spotkałam go w parku i zapro-
ponował, bym poznała Kay tutaj we wrześniu. Czy mogłam odmówić? Po tym wszyst-
kim, co dla mnie zrobił?
Zapraszał pająk muchę w odwiedziny zauważył Battle.
Audrey zadrżała.
Właśnie...
Bardzo to sprytnie sobie wymyślił rzekł Battle. Tak uparcie powtarzał, że to
jego pomysł, że wszyscy zaczęli w to wątpić.
I kiedy tu przyjechałam, zaczął się koszmar. Wiedziałam, że szykuje się coś okrop-
nego, wiedziałam, że on coś knuje... przeciwko mnie. Ale nie wiedziałam, co. Myślę,
że naprawdę byłam bliska szaleństwa. Strach mnie paraliżował jak w złym śnie, kiedy
wiemy, że coś nam grozi i nie możemy się ruszyć...
Kiedyś chciałem zobaczyć, jak to jest, gdy wąż hipnotyzuje ptaka spojrzeniem, tak
że ten nie może odlecieć, ale teraz już chyba nie chcę.
Nawet wtedy, kiedy została zabita lady Tresilian ciągnęła Audrey nie zdawa-
łam sobie sprawy, co to oznacza. Byłam przerażona. Nawet nie podejrzewałam Nevile a.
Wiedziałam, że nie dba o pieniądze, że nie zabiłby jej dla pięćdziesięciu tysięcy fun-
tów. Rozmyślałam wiele razy o panu Trevesie i tej historii, którą opowiadał. Ale nie po-
wiązałam tego z Nevile em. Treves wspominał o znaku szczególnym, po którym rozpo-
znałby tę osobę. Ja mam bliznę na uchu, ale nie sądziłam, że jeszcze ktoś ma jakiś za-
142
uważalny znak.
Panna Aldin ma pasmo siwych wÅ‚osów, àomas Royde ma bezwÅ‚adnÄ… rÄ™kÄ™, co
wcale nie musiało być wynikiem trzęsienia ziemi. Pan Ted Latimer ma szczególny
kształt czaszki. A Nevile Strange... zawiesił głos.
On chyba nie ma żadnego znaku szczególnego?
A jednak ma. Ma krótszy mały palec u lewej ręki. To raczej rzadkie, bardzo rzad-
kie, pani Strange.
A więc o to chodziło?
Tak, o to.
I to Nevile powiesił tabliczkę na drzwiach windy?
Tak. Wymknął się, kiedy Royde i Latimer popijali ze staruszkiem drinki. To było
genialne w swojej prostocie. Wątpię, żeby udało się udowodnić tu morderstwo.
Audrey zadrżała znowu.
Dobrze, już dobrze. Wszystko jest za nami, moja droga. Proszę mówić dalej.
Pan jest mądry... Od lat tyle nie mówiłam!
To błąd! Kiedy po raz pierwszy pani zaświtało w głowie, co naprawdę Nevile za-
mierza?
Dokładnie nie pamiętam. Ale kiedy już zrozumiałam, to od razu wszystko. On
sam został oczyszczony z zarzutów, wiec podejrzenia przeszły na pozostałych. I wtedy
zauważyłam, jak na mnie patrzy. Z mściwą satysfakcją. I już wiedziałam. Wtedy wła-
śnie...
Przerwała nagle.
Co wtedy właśnie?
Powiedziała powoli:
Wtedy pomyślałam, że najlepiej będzie szybko ze sobą skończyć...
Nadkomisarz Battle zaprzeczył ruchem głowy.
Nie wolno się poddawać. To moja dewiza.
Ach, na pewno ma pan rację. Ale nie wie pan, jak to jest, kiedy człowiek boi się
przez tyle czasu. To paraliżuje, nie można myśleć, nie można planować, czeka się na
cios... I kiedy wreszcie ten cios padnie... Co za ulga! Pewnie pan pomyśli, że mam zle
w głowie, jeśli panu powiem, że nie miałam nic przeciwko temu, że mnie pan areszto-
wał. Nevile zrobił już najgorsze i nie musiałam się bać. Czułam się bezpieczna, wycho-
dzÄ…c z inspektorem Leachem.
Częściowo właśnie dlatego to zrobiliśmy. Chciałem, żeby znalazła się pani poza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]