[ Pobierz całość w formacie PDF ]

następne drzwi. Warkot maszynerii zabrzmiał głośniej. Zapaliła latarkę i zobaczyła generator
prądu.
- Wciągnijcie ciała tutaj! - zawołała półgłosem.
Jelly i Greta wtaszczyły do środka martwych wartowników. Fłick wróciła do wejścia do piwnicy i
zaryglowała stalowe drzwi. W korytarzu zapadła kompletna ciemność. Weszła z powrotem do
pomieszczenia z generatorem i zapaliła latarkę. Pełno tu było rur i przewodów, z niemiecką
pedantycznością pomalowanych zgodnie z przeznaczeniem na różne kolory. Flick skierowała
ostrożnie promień latarki na brązową rurę doprowadzającą paliwo do generatora.
- Pózniej, jeśli będziemy miały czas, chcę, żebyś wysadziła również tę rurę - powiedziała do Jelly. -
A teraz połóż mi rękę na ra mieniu i idz za mną. Greto, ty idz w ten sam sposób za Jelly.
Zgasiła latarkę i otworzyła drzwi. Teraz musiały poruszać się po omacku. Trzymając się ściany,
Flick dotarła do następnych drzwi, otworzyła je i zaświeciła do środka.
- Tu są baterie - szepnęła Greta. - Idziemy dalej.
- Czy ktoś tam ma latarkę? - odezwał się władczy głos po niemiecku. - Dajcie no ją tu!
- Już idę - odparta Greta męskim głosem, ale Kawki ruszyły w przeciwnym kierunku.
Flick dotarła do następnych drzwi, zaczekała, aż Greta i Jelly wejdą za nią do środka, i dopiero
wtedy zapaliła latarkę. Znajdowały się w wąskim pomieszczeniu z szafami, które zajmowały obie
ściany od sufitu do podłogi. Jedna z nich jeżyła się tysiącami tkwiących w równych rzędach
wtyczek. Flick spojrzała na Gretę.
- I co?
Greta przyglądała się zafascynowana aparaturze, oświetlając ją własną latarką.
- To jest przełącznica główna - oznajmiła z podnieceniem. - A to wzmacniacze i łącza nośne do
rozmów zamiejscowych.
- Doskonale - przyspieszyła ją Flick. - Pokaż Jelly, gdzie ma umieścić ładunki.
Wszystkie trzy przystąpiły energicznie do pracy. Greta rozpakowywała zawinięte w pergamin laski
żółtego plastiku, Flick cięła lont na krótsze kawałki. Palił się z szybkością jednego centymetra na
sekundę.
- Będą miały po trzy metry długości - powiedziała. - To da nam pięć minut na ucieczkę.
Następnie zaczęła przyświecać latarką Grecie, która fachowo wciskała plastik w zakamarki
przełącznicy. Jelly zaś umieszczała w nich detonatory. Praca szła im szybko. Po pięciu minutach
cała aparatura naszpikowana była ładunkami wybuchowymi. Końcówki lontów splotły razem, żeby
można było je wszystkie jednocześnie zapalić.
Jelly wyjęła bombę termitową: czarną puszkę zawierającą sproszkowane drobno tlenki aluminium i
żelaza, które paląc się, wytwarzały bardzo wysoką temperaturę. Zdjęła pokrywkę, odsłaniając dwa
lonty i ustawiła puszkę za przełącznicą. Następnie postawiła w ślepym końcu pomieszczenia blok
do wytwarzania tlenu.
- Będzie lepiej chajcowało - stwierdziła. - Ten blok sprawi, że stopią się miedziane kable.
Wszystko było gotowe. Jelly wyjęła zapalniczkę.
- Wy dwie wyjdzcie z budynku - powiedziała Flick.
- Jelly, zajrzyj po drodze do generatora i załóż ładunek na przewodzie paliwowym. Spotkamy się u
Antoinette.
- A ty, dokąd się wybierasz? - spytała zaniepokojona Greta.
- Muszę odnalezć Ruby.
Jelly pokiwała głową.
- Masz pięć minut - ostrzegła, zapalając lont.
WYCHODZC z ciemnej piwnicy na wyłaniające się z półmroku schody, Dieter zauważył, że
sprzed wejścia zniknęli dwaj wartownicy. Czy ktoś kazał im zejść z posterunku pod grozbą użycia
broni? Czy zaczął się już atak na pałac?
Wbiegł po schodach i ruszył w stronę warsztatów, ale po drodze zajrzał do kuchni, gdzie trzech
żołnierzy gapiło się na skrzynkę z bezpiecznikami.
- W piwnicy nie ma prądu - powiedział.
- Wiem doskonale - odparł jeden z żołnierzy. - Przecięte są wszystkie kable.
- W takim razie wez narzędzia i połącz je z powrotem, idioto!
- Sprzątały za piekarnikiem - oznajmił z zatroskaną miną młody kucharz - i nagle coś huknęło.
- Kto? Kto tutaj sprzątał?
- Nie wiem, panie majorze. Po prostu sprzątaczki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl