[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tym z nikim, póki ja nie porozmawiam z Annie.
Matka wpatrywała się w niego przez chwilę.
- Zgadzam się, synu. To ty musisz powiedzieć ojcu. Ale
czy bardzo będziesz się wściekał, jeżeli ja najpierw
porozmawiam z Annie?
- Bez wtrącania, mamo. - Kiedy zobaczył, jak jej przykro,
zmiękł trochę.
- Dobra, możesz jej udzielić paru rad, a poza tym to
będzie dla niej szansa porozmawiania o tym z inną kobietą.
Tylko na nią nie naciskaj. Jasne?
- Najzupełniej. - Znów go pocałowała. - A teraz jedz,
zapytaj doktora i pomyśl, co ty byś chciał zrobić. Jestem
przekonana, że będziesz fantastycznym ojcem.
Ojcem? W ogóle o tym nie pomyślał. Pomyślał, że Annie
będzie dobrą matką, ale on ojcem? Zaczął się nad tym
zastanawiać. Z pewnością nie chciał brać przykładu z
własnego ojca. Facet miał obsesję sprawowania kontroli i był
tyranem.
Przez całe życie Nick starał się zadowolić ojca.
Bezskutecznie. Nigdy nie był dostatecznie dobry. Nigdy nie
był dostatecznie bystry. Jedyną słuszną rzeczą, jaką według
ojca zrobił, było to, że poślubił Christine.
A teraz? Miał zostać ojcem bez korzystnego małżeństwa.
Może sobie wyobrazić, co ojciec będzie miał na ten temat do
powiedzenia. Cholera.
Annie wytrzymała całe popołudnie na lagunie, nie
załamując się. Teraz jednak stała sama nad brzegiem oceanu,
krótko przed zapadnięciem zmierzchu i była bliska paniki.
Bardzo jej się podobało życie na tej wyspie z zamglonym
niebieskim niebem i wodą w kolorze akwamaryny. Teraz
jednak, spodziewając się dziecka, powinna się zastanowić,
dokąd pojechać i co robić. Myśl o wyjezdzie do domu i
rodziny przyszła jej do głowy, ale szybko ją porzuciła. Byliby
nią rozczarowani. Już sobie wyobrażała smutne spojrzenia,
kiedy im powie prawdę. Bardzo ich wszystkich kochała, ale
południowy Boston to było ostatnie miejsce, do którego
chciałaby teraz pojechać.
Już raz się wyzwoliła, wydoroślała, usamodzielniła się i z
pewnością jakoś sobie poradzi i nie będzie biegła z powrotem
pod skrzydła rodziny. Pomyślała sobie o sporej sumce, jaką
udało jej się odłożyć ze swoich zarobków tutaj i odruchowo
położyła rękę na brzuchu. Teraz trzeba będzie myśleć o
dwojgu.
Jaki wpływ będzie miało dziecko na jej pracę zawodową?
Z pewnością przez jakiś czas nie będzie mogła pracować jako
osobista rehabilitantka. Co innego mogłaby robić?
Z jednej strony szalała z radości, na myśl, że będzie
matką. Zawsze zazdrościła siostrom, kiedy trzymały w
ramionach swoje maleństwa. Z drugiej jednak obawiała się
trochę reakcji na swe samotne macierzyństwo. Teraz jej życie
z pewnością będzie odbiegało od bajki. A jak zareaguje Nick,
kiedy minie mu pierwszy szok? Czy będzie brał udział w
życiu swego dziecka, czy będzie chciał jak najszybciej ich się
pozbyć?
Pogrążona w myślach, ruszyła w stronę domu. Zobaczyła,
że na patio stoi matka Nicka i obserwuje ją. Niech to diabli, na
pewno słyszała jej rozmowę z Nickiem. Naprawdę wolałaby
najpierw sama przemyśleć swoje sprawy, niż przeżywać
wstyd z powodu tego... romansu wobec pani Scoville. Z
drugiej strony, była ona zawsze taka miła i serdeczna, poza
tym, Annie nie bardzo miała dokąd się wycofać.
- Wyglądałaś na taką smutną i samotną tam, na plaży -
powiedziała serdecznie matka Nicka. - Chodz, zjemy razem
podwieczorek i porozmawiamy. Może ci jakoś pomogę. -
Objęła Annie i prowadziła w kierunku domku.
Annie poczuła jej ciepło i westchnęła. Tego oczekiwałaby
od własnej matki, żeby ją pocieszyła i dopieściła.
Ale Maeve Mary Margaret 0'Brien Riley z pewnością
schwyciłaby ją za kark i wpakowała do zakonu. Nie, nie
mogła liczyć na pociechę i pomoc matki, a reszta rodziny nie
odważyłaby się jej przeciwstawić. Nie byłoby długich rozmów
telefonicznych z siostrami ani nagłych konsultacji z babcią, co
zrobić w przypadku porannych mdłości. Annie postanowiła
nic im nie mówić, póki dziecko się nie urodzi.
Pozwoliła matce Nicka zaprowadzić się do domku nad
basenem. Na srebrnym stoliczku na kółkach czekały małe
kanapki i gorące mleko. Był to taki miły gest, że Annie mało
się nie popłakała ze wzruszenia.
- Siadaj, moja droga - powiedziała pani Scoville. - A
może wolałabyś wziąć prysznic przed podwieczorkiem?
W jej spojrzeniu było tyle troski, że dziewczyna poczuła
się znacznie lepiej niż jeszcze kilka minut temu.
- Nie jadłam dzisiaj lunchu, a przedtem straciłam
wszystko, co miałam w żołądku. Umieram z głodu. Możemy
najpierw zjeść?
- Oczywiście. Siadaj, proszę. Ja naleję.
Annie pochłonęła kilka małych kanapek, wypiła filiżankę
gorącego mleka z herbatą i cukrem i poczuła się jak człowiek.
- Muszę cię przeprosić za zachowanie mojego syna dziś
po południu - zaczęła pani Scoville, gdy Annie osunęła się na
oparcie fotela. - Na jego usprawiedliwienie mogę powiedzieć,
że musiał to być dla niego równie wielki szok, jak dla ciebie.
Ale w końcu będzie przy tobie, bo w gruncie rzeczy jest
uczciwy.
- Przecież wiem o tym - odpowiedziała Annie, zdziwiona.
Nie miała wątpliwości, że Nick zachowa się przyzwoicie i
tylko w pierwszym odruchu paniki zwątpiła.
Starsza pani uśmiechnęła się, ale zaraz spytała z
niepokojem:
- Czy... - zawahała się - rozważyłaś wszystkie
możliwości?
Możliwości? O co ona pyta?
- Jeśli idzie pani o to, gdzie będę mieszkała po urodzeniu
dziecka, to nie. Pomyślałam, że zaczekam i dowiem się, co
Nick chce, żebyśmy zrobili. Jeśli będzie chciał, żebyśmy byli
w pobliżu, żeby mógł odwiedzać dziecko, to...
- Więc masz zamiar je urodzić - przerwała jej pani
Scoville z uśmiechem, odetchnąwszy z ulgą.
- Co? Oczywiście. Nie myślała pani chyba... - Annie
chciała już zerwać się z fotela i uciec, ale uspokoiła się.
Przecież ta kobieta nie zna jej dobrze. - Taka możliwość nigdy
nie wchodziła w grę. Nie tylko mam zamiar urodzić to
dziecko, ale je wychować, nawet bez niczyjej pomocy.
- Pozostałe decyzje powinnaś podejmować wspólnie z
Nicholasem. Ale możesz być pewna, że ani tobie, ani mojemu
wnukowi nigdy niczego nie zabraknie.
Jej wnukowi? Rany, nagle to dziecko stawało się zupełnie
realne. Będzie matką i być może w dodatku matką samotną.
- Nie miałam córki - ciągnęła łagodnym tonem pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl